witam i ja.
Czarnulka - ciasta wychodzą w ciąży nawet takim młotkom jak ja

właśnie dziś zrobiłam murzynka - tyle ich zjadłam w tej ciąży, że chyba przez całe 23 lata tyle tego nie było

Misiek się tylko ze mnie śmieje..
kawa? nie piję i nie piłam, nie lubię nawet cukierków i ciast kawowych, ale uważam, że wszystko można w umiarze.
Fiore - artykuł wspaniały - pewnie po nim ciśnienie tak Ci skoczyło, że kawy nie trzeba było pić

oczywiście jestem pewna, że jutro wszystko będzie dobrze i będziesz mogła być z córunią w jej urodzinki

trzymam za Ciebie kciuki - takie specjalne
teściowa.. ehh.. moja przeciętnie raz w tygodniu doprowadza mnie do szału, ale na razie - odpukać - awantur zaprzestałyśmy. powiem nawet, że widzę poprawę - wczoraj chciała zabrać Bartka do swojej kuzynki (pochwalić się wnukiem, a nazywa się to zabawą z kuzynami). co mnie zdziwiło? zadzwoniła i zapytała, czy może go zabrać, wytłumaczyła, gdzie i na ile, czy mi to nie przeszkadza.. szok normalnie

co mogę poradzić? do upadłego tłumaczyć, że ma się nie wtrącać i jak trzeba to krzyknąć. ten typ tak ma.
moja pyta jak się czuję, ale jak zacznę odpowiadać to zmienia temat - a nie zagłębiam się w szczegóły - czasem nie zdążę nic powiedzieć, mniej więcej pyta tak - "a jak się czujesz? (bez przerwy na wdech) wczoraj byłam w galerii i ..."
jest mi przykro, ale cóż.. teraz szwagierka stara się o dziecko, więc moja teściowa uważa, że jestem zazdrosna, i że boję się, że uwaga wszystkich nie będzie na mnie zwrócona - taaa, marzę o tym żeby dała mi spokój i nie wtrącała się do mojej rodziny. co dodam - w pierwszej ciąży wszyscy z rodziny męża o mnie "dbali" - podawali poduszkę pod plecy, zbierali maliny, piekli różne pyszności, a jak urodziłam, to nikt nie zapytał jak się czuję - widocznie ważna byłam tylko jako inkubator dla ich wnuka - wtedy to dopiero było - zwłaszcza, że męczył mnie baby blues -dzieki właśnie takiej zmianie i zarzuceniu mnie moim ukochanym zdaniem "co z ciebie za matka?". teraz jestem mądrzejsza - nie ma codziennych odwiedzin zaraz po porodzie i wtrącania dobrych rad.
dieta podczas karmienia.. nie udało mi się, ale próbowałam 2 tygodnie i dietę trzymałam. co jadłam? bułkę z drobiową szynką i gotowaną pierś z kurczaka, piłam wodę z odrobiną kompotu jabłkowego. rozpacz - jak po tych dwóch tygodniach zjadłam smażonego kotleta, to umierałam ze szczęścia!! teraz nie dam sobie wmówić, że niczego nie wolno. będę jadła owoce i normalne jedzenie - wiadomo kotlet poczeka, ale bez przesady. będę sprawdzała jak Hanka zareaguje - jeśli uda mi się karmić. swoją drogą - liczę na osobny wątek o karmieniu piersią i butelką w odpowiednim czasie. przyda się pomoc techniczna i przepisy na obiady

a grilla może zmontujemy w najbliższym czasie
