Marcelinaa
Fanka BB :)
Zastanawiam się, czy któraś z Was mnie zrozumie.
Bo o dziwo- na żywo ludzie niechętnie o tym dyskutują, jakby to był jakiś temat tabu.
A ja uwielbiam dyskutować, zwłaszcza z ludźmi mającymi inny pogląd ode mnie.
Oczywiście dyskusja musi być kulturalna, bez przekonywania nikogo na siłę do niczego.
Chodzi o wymianę odczuć na dany temat i odniesienie się do argumentów kontr rozmówcy.
Dla mnie zawsze było bardzo ważne, by żyć w zgodzie z własnymi przekonaniami.
.. by z uwagi na swoje przekonania, móc ZAWSZE sobie spojrzeć sobie w oczy patrząc w lustro.
Nienawidzę konwenansów ! Nie uznaję "nie bo nie" ani "bo tak wypada".
Dla mnie, coś takiego nie istnieje.
Byłam przez to ciężkim dzieckiem.
Dopiero teraz, kiedy jestem już dorosła, rodzice szanują mnie za to.
Ale wiecie co?
Cholernie trudno być takim człowiekiem.
Zwłaszcza będąc otoczonym hipokryzją i uginaniem karku w imię "bo tak wypada".
Oczywiście pisząc co to wszystko do czegoś zmierzam.
Otóż jestem ateistą.
Chodziłam na religię w podstawówce, miałam komunię.
Nie miałam wyboru.
Uczestniczyłam w tym wszystkim "bo tak wypada".
Jak zaczęłam być na tyle silna by móc z tym przestać oczywiście to zrobiłam.
Czyli nie chodziłam na religię w szkole średniej, nie miałam bierzmowania, nie miałam ślubu kościelnego, nie przyjmuję kolędy, nie chodzę do kościoła.
Bardzo rozczarowała mnie bliska koleżanka, która podzielała moje poglądy aż 2 lata temu poleciała na bierzmowanie, bo chce iść do ołtarza w białej sukni.
Tylko dlatego.
Ze ślubem kościelnym i tłumaczeniem ewentualnym zainteresowanym "dlaczegóż nie " sobie poradziłam.
Przede mną kolejny, chyba gorszy sprawdzian.
Chrzciny.
Już parę nic znaczących dyskusji o tym zaliczyłam ze znajomymi.
Bo oczywiście już poruszany jest temat chrzcin, tak zupełnie przypadkiem wtrącany.
A to dziadek zadzwoni "że zbiera pieniążki".
A to ktoś zapyta- kto będzie chrzestnym.
Nie będzie.
Nikt.
Bo nie planuję chrzcić.
I wtedy się zaczyna.
"Ale jak to ?!".
"Przecież trzeba !".
"Przecież to tradycja !"
W ogóle ludzie się tak zapowietrzają, dostają takiego wytrzeszczu oczu, że tego się nie da opisać.
Im się nie mieści w głowie, że w tych czasach można kogoś nie ochrzcić !
Ja się pytam.
Z jakiej racji miałabym chrzcić ?
Nie jestem katolikiem.
Nie wierzę.
To w odpowiedzi dostaję " Ale dziecko może będzie chciało być !" - to jak dorośnie, zrozumie, to zadecyduje samo- nie mam nic przeciwko.
"No ale co powiedzą w szkole, co powie rodzina ?" - mnie to nie interesuje. Nie interesuje mnie życie pod publiczkę. Ważne jest żyć w zgodzie ze sobą.
Albo najlepsze " I co powiesz dziecku jak inne dostaną zabawki i prezenty na komunię a ono nie? ".
Nie skomentuje.
Powiedźcie mi.
Bo może ja czegoś nie rozumiem.
Dlaczego człowiek MUSI chrzcić?
Chrzciny to nie jest tradycja !
To katolicki obrządek.
Ja nie wierzę, ale wiarę innych szanuję !
Nie mogłabym iść do kościoła, machać rękoma znak krzyża i jednocześnie uważać to za idiotyzm.
Nie mogłabym chrzcić dziecka, skoro uważam to za bezsens.
Nie mogłabym iść teraz do mężczyzny w czarnej sutannie- zwanym księdzem- z pochyloną nisko głową, albo na kolanach najlepiej i opowiadać bajki i kłamstwa- dlaczego naglę, bo tylu latach kościelnej abstynencji zachciało mi się wrócić w łaski kościoła.
Jestem dumna z tego, że żyję w zgodzie ze sobą.
Żal mi ludzi, którzy całe życie dostosowują się do innych, mimo że mają zupełnie inne zdanie.
Tylko skoro tak, to dlaczego czasem to moje życie jest takie przez to trudne ?
Ciekawe jak się skończy ta historią..będzie na pewno ciężko.
PS.
mój mąż ma w nosie..choć jest skłonny do hipokryzji bo jego rodzice są wierzący a co najważniejsze- praktykujący- choć w nasz ślub nie-kościelny- na naciskali.
Jeżeli macie też jakieś bolączki życia codziennego, zapraszam do dyskusji.
Bo o dziwo- na żywo ludzie niechętnie o tym dyskutują, jakby to był jakiś temat tabu.
A ja uwielbiam dyskutować, zwłaszcza z ludźmi mającymi inny pogląd ode mnie.
Oczywiście dyskusja musi być kulturalna, bez przekonywania nikogo na siłę do niczego.
Chodzi o wymianę odczuć na dany temat i odniesienie się do argumentów kontr rozmówcy.
Dla mnie zawsze było bardzo ważne, by żyć w zgodzie z własnymi przekonaniami.
.. by z uwagi na swoje przekonania, móc ZAWSZE sobie spojrzeć sobie w oczy patrząc w lustro.
Nienawidzę konwenansów ! Nie uznaję "nie bo nie" ani "bo tak wypada".
Dla mnie, coś takiego nie istnieje.
Byłam przez to ciężkim dzieckiem.
Dopiero teraz, kiedy jestem już dorosła, rodzice szanują mnie za to.
Ale wiecie co?
Cholernie trudno być takim człowiekiem.
Zwłaszcza będąc otoczonym hipokryzją i uginaniem karku w imię "bo tak wypada".
Oczywiście pisząc co to wszystko do czegoś zmierzam.
Otóż jestem ateistą.
Chodziłam na religię w podstawówce, miałam komunię.
Nie miałam wyboru.
Uczestniczyłam w tym wszystkim "bo tak wypada".
Jak zaczęłam być na tyle silna by móc z tym przestać oczywiście to zrobiłam.
Czyli nie chodziłam na religię w szkole średniej, nie miałam bierzmowania, nie miałam ślubu kościelnego, nie przyjmuję kolędy, nie chodzę do kościoła.
Bardzo rozczarowała mnie bliska koleżanka, która podzielała moje poglądy aż 2 lata temu poleciała na bierzmowanie, bo chce iść do ołtarza w białej sukni.
Tylko dlatego.
Ze ślubem kościelnym i tłumaczeniem ewentualnym zainteresowanym "dlaczegóż nie " sobie poradziłam.
Przede mną kolejny, chyba gorszy sprawdzian.
Chrzciny.
Już parę nic znaczących dyskusji o tym zaliczyłam ze znajomymi.
Bo oczywiście już poruszany jest temat chrzcin, tak zupełnie przypadkiem wtrącany.
A to dziadek zadzwoni "że zbiera pieniążki".
A to ktoś zapyta- kto będzie chrzestnym.
Nie będzie.
Nikt.
Bo nie planuję chrzcić.
I wtedy się zaczyna.
"Ale jak to ?!".
"Przecież trzeba !".
"Przecież to tradycja !"
W ogóle ludzie się tak zapowietrzają, dostają takiego wytrzeszczu oczu, że tego się nie da opisać.
Im się nie mieści w głowie, że w tych czasach można kogoś nie ochrzcić !
Ja się pytam.
Z jakiej racji miałabym chrzcić ?
Nie jestem katolikiem.
Nie wierzę.
To w odpowiedzi dostaję " Ale dziecko może będzie chciało być !" - to jak dorośnie, zrozumie, to zadecyduje samo- nie mam nic przeciwko.
"No ale co powiedzą w szkole, co powie rodzina ?" - mnie to nie interesuje. Nie interesuje mnie życie pod publiczkę. Ważne jest żyć w zgodzie ze sobą.
Albo najlepsze " I co powiesz dziecku jak inne dostaną zabawki i prezenty na komunię a ono nie? ".
Nie skomentuje.
Powiedźcie mi.
Bo może ja czegoś nie rozumiem.
Dlaczego człowiek MUSI chrzcić?
Chrzciny to nie jest tradycja !
To katolicki obrządek.
Ja nie wierzę, ale wiarę innych szanuję !
Nie mogłabym iść do kościoła, machać rękoma znak krzyża i jednocześnie uważać to za idiotyzm.
Nie mogłabym chrzcić dziecka, skoro uważam to za bezsens.
Nie mogłabym iść teraz do mężczyzny w czarnej sutannie- zwanym księdzem- z pochyloną nisko głową, albo na kolanach najlepiej i opowiadać bajki i kłamstwa- dlaczego naglę, bo tylu latach kościelnej abstynencji zachciało mi się wrócić w łaski kościoła.
Jestem dumna z tego, że żyję w zgodzie ze sobą.
Żal mi ludzi, którzy całe życie dostosowują się do innych, mimo że mają zupełnie inne zdanie.
Tylko skoro tak, to dlaczego czasem to moje życie jest takie przez to trudne ?

Ciekawe jak się skończy ta historią..będzie na pewno ciężko.
PS.
mój mąż ma w nosie..choć jest skłonny do hipokryzji bo jego rodzice są wierzący a co najważniejsze- praktykujący- choć w nasz ślub nie-kościelny- na naciskali.
Jeżeli macie też jakieś bolączki życia codziennego, zapraszam do dyskusji.