a i jeszcze zamówiłam hula hop z kulkami masującymi:-)
to mam nadzieję że jesteś wysoka - ja mam to hula hop, ale jestem niska i odległość między kolcami biodrowymi a dolnymi żebrami jest tak mała, że kręcenie tym hula hopem to jest masakra - boli jak mi jeździ tymi kulkami po żebrach - musiałabym praktycznie w jednym miejscu kręcić żeby nie bolało
my_sweety wyglada naprawde apetycznie:-) Moj pewnie nie zje,bo nie lubi warzyw zadnego rodzaju,ale ja napewno wyprobuje.A szparagow nigdy nie probowalam,nawet niewiem w jaki sposob,czy do czego mozna je podac,wiem ze moja mama sie nimi zajada w Niemczech,ale ja jeszcze nie probowalam.
Ja kiedyś probowałam zrobic zupę szparagową, dawno temu, ale do niczego się nie nadawała. Sróbuję i zobaczę...najwyżej nic mi z tego nie wyjdzie:-)
szparagi są boskie - na początek najłatwiejszy przepis - ugotować i z bułką tartą na maśle - jak fasolkę
zupę, tak jak rysia pisała robi się krem, ale szparagi trzeba koniecznie przetrzeć przez sitko, kiedyś byłam mądra i zmiksowałam - plułam dalej niż widziałam drobnymi włókienkami
dobry przepis to zapiekane w serze, a moim zdaniem mistrzostwo świata to pieczone w cieście francuskim
ciasto francuskie w kwadraciki [10 cmx 10 cm] na każdy kwadracik plasterek sera żółtego i surowa szynka dojrzewająca [wersja wege oczywiście bez szynki] na to po 1 ugotowanym lekko szparagu [7 min] zawinąć i do piekarnika aż ciasto się zezłoci
szparagi gotuje się na stojąco, główki wystają z wody, a jak się nie ma takiego garnka [wysoki wąski] to można odciąć i wrzucić pod koniec gotowania
tylko trzeba być przygotowanym na niespodziankę w toalecie - ileś tam % ludzi szparagi zmieniają zapach moczu, i jakiś tam inny % ludzi wyczuwa tę zmianę zapachu
ale ja szparagi mogłabym jeść codziennie
a i najlepiej wybierać grube, po prostu po obraniu zostaje coś jeszcze z nich ;-)
zielonych nie trzeba obierać
kasik dobrze że pogoniłaś dziada
ollena trzymam kciuki za ciebie, za dobre decyzje