Ech dziewczyny, dacie rade, na pewno.
Ja juz przerabialam etap macierzynstwa razem ze studiami. Na pierwszych studiach, na trzecim roku pojawila sie fasolka-Julka. Koleje losu potoczyly sie tak, ze Julka pozniej byla bardzo absorbjaca, ja sama z dzieckiem, pozniej rzucilam studia, wyjechalam do meza do Wloch, plany byly takie, ze tam zostaniemy. Niestety albo stety wrocilismy do Pl.
Zaczelam drugie studia, znow pojawila sie fasolka- Marianna. Tym razem bylo o tyle weselej, bo tym razem z mezem postanowilismy zmienic lokum i kupilismy dom w budowie. Musialam zrobic rok przerwy w studiowaniu, ale budowa sie przeciagnela i musialam wrocic na studia ( dziennie), mieszkajac w jednym pokoju w cztery osoby i ciagnac budowe. W koncu prace pisalam po nocach. I jakos dalam rade, obronilam sie, w koncu i jestem szczesliwa:-).