reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Mamy radzą mamom, czyli wychowanie naszych dzieci :)

reklama
Hahaha.... To pod tym względem jesteśmy zgodne! Ja odkurzam do wody, wiec jeszcze czasem coś uratuje, ale mała o tym nie wie. No i mąż też jej zawsze grozi koszem na śmieci, jak nie chce zbierać zabawek. Czasem skutkuje, ale nie zawsze.

No i zgodzę się, że bicie, w moim wydaniu klaps jest oznaką słabości. Zawsze jest już ta ostatnia metoda kiedy inne nie pomagają. Moje dziecko w gruncie rzeczy nie jest bite notorycznie, bo jakoś tam udaje się to polubownie załatwić. CZARNA ja bym zwyczajnie odpowiedziała, że próbowałam z córką rozmawiać, próbowałam uspokoić, a ona nie słucha i dlatego dostała. Moja córka ostatnio kilka razy miała powtórzone dlaczego dostała klapsa. Nie czuje się terrorystką ;-)
 
Slonko nie mialam na mysli ze jestes terrorystka :) mowie mi tez nerwy potrafia puscic jak tlumaczysz po raz 100 jak grochem o sciane :/ ale po tym co uslyszalam od 3 latki to az mi soe glupio zrobilo ale ogolnie ja mam bardzo grzeczne dziecko od zawsze taka byla wiec wypowiem sie wiecej wrazie jak drugie bedzie lobuz heh
 
A propos sprzątania, ja się z córką bawię w tak zwane "zadania". Nie mówię, "posprzątaj", tylko rozdzielam różne czynności. Mówię: wynieś papiery ze stołu, pozbieraj śmieci z podłogi, zanieś te zabawki itd. Albo w ogóle daję jej taką listę na kartce. Wtedy chętnie to robi, a jak tylko powiem, że ma posprzątać, dostaje wścieklizny albo zaczyna ryczeć, bo nie wie, od czego zacząć. I argument, że niedługo skończy 8 lat się nie sprawdza :-D:baffled:
 
Hmm....ja jestem mamą bardzo kategoryczną. Konsekwentną i nieugiętą, ale tez bardzo sprawiedliwą...hahaha...to se posłodziłam :-D

Już Wam piszę o co mi chodzi. Dla synka, który ma 1,5 roku jasno określam granice. Nie ruszają mnie jego płacze i histerie :-p Nigdy nie staram się unikac sytuacji, w których on musi coś zrozumieć. Przykład: wchodzenie na stół w salonie. Wiele osób radzi mi odsuń krzesła od stołu, to nie wejdzie. No tak, ale dla mnie on ma wiedzieć,że tego robić nie wolno i już ;-) Niweluję tylko te zagrożenia, które mogą być przyczyną nieszczęścia (nie stawiam wrzątku w jego zasięgu, nie używam przednich palników w kuchence itp). Ktoś powie,że może spaść ze stołu. Tak, Spadł już raz i nie zrozumiał,że nie wolno, więc wciąż z nim o to walczę (upadek groźny nie był, dlatego nie porównuję tego z oparzeniem itp). Wydaje mi się,że już na tym etapie trzeba pracować na to, by dziecko z czasem miało jak najmniej okresów buntu. Dlatego pozwalam płakać i krzyczeć i nieugięta powtarzam nie. Zabieram jedzenie, jak nim rzuca, nie biorę na ręce jak coś robię, bo on tak chce (akurat tu i teraz) itp.

Z dziewczynkami jest trudniej, bo są starsze. W związku z tym rozumieją lepiej pewne sytuacje. Przykład? Narodziny Marcelka. Młodsza miała niespełna 3 latka i po niej spłynęło. Zazdrości nie znają obie (pewnie dlatego,że mają już siebie i muszą się dzielić wszystkim), więc Nika generalnie olała sprawę. Nelly przeżyła bardzo. Zauważyła,że odkąd jest brat mama ma dużo mniej czasu. Bajka na dobranoc (dla niej wtedy tak ważna) zeszła na plan dalszy (Nice tak nie zależało na tym, była za mała), nasze rozmowy przy gotowaniu ukróciły się znacznie (dla Niki takie rozmowy wtedy jeszcze nie istniały) i wiele tym podobnych sytuacji....To zrodziło w Nelly ogromny bunt, który ujawnił się w postaci pyskowania, braku chęci do wykonywania poleceń itd. Ona nie była zazdrosna tak wiecie...wprost. Kochała Marcelka od początku ponad życie. Bardzo mi pomagała. Tuliła go i głaskała. Nie umiała jednak pogodzić się z tym,że musi zrozumieć mój brak czasu. To wywołało masę trudnych emocji i stąd jej zachowanie. Owszem, karałam za pyskowanie na przykład, ale jednocześnie pracowałam nad tym, by zrozumiała,że fakt pojawienia się brata nie oznacza,że będzie gorzej. Chciałam by odbierała to,że po prostu będzie inaczej. Po kilku miesiącach udało się. Miesiącach rozmów i ciężkiej pracy, ale tez kar za złe zachowanie. Kary musiały być, bo chcę ją nauczyć,że nic nie daje jej prawa do takich paskudnych zachowań.

Potem kolejny trudny czas nastał, kiedy poszła do szkoły na full time. Nie umiała się odnaleźć tam. Nie rozumiała co do niej mówią, a spędzała tam połowę dnia. Początkowo nie wpadłam na to, bo jak pytałam o szkołę, to zawsze mówiła,że jest ok. Była jednak tak nie dobra,że musiałam poszukać przyczyny. Poszłam do szkoły, pogadałam z nimi i okazało się,że Nelly jest zamknięta w sobie bardzo. Stroniła od dzieci, bała się ich! Nauczyciele po tym, jak usłyszeli co dzieje się w domu bardzo nam pomogli. Włączyli ja sprawnie do grupy, pomogli bardzo z językiem i dziecko było zupełnie inne. Ale mimo,że przyczyną była szkoła, była karana. Ma wiedzieć,że można przyjść powiedzieć o co chodzi, a nie odgrywać złe emocje na innych, albo przez jakieś paskudne zachowanie.

Ciężko jest znaleźć metodę idealną. Ja wciąż jej szukam. Ciągle rozkładam ręce bezradnie i szukam rozwiązań. Karam, ale i nagradzam. Mieliśmy kiedyś kalendarz z naklejkami, który sprawdził się super. Była dla obu dziewczynek. One osobno sa idealne. Na prawdę. Ale razem....ehhh....dwa tajfuny :-p Teraz młodsza wchodzi w ten czas,kiedy nie rozumie jeszcze,że złe emocje trzeba komuś wygadać, a nie pokazywać. Znowu mnie czeka ciężka praca...Staram się jednak pomimo swojej stanowczości rozumieć swoje dzieci. Brać pod uwagę tez okoliczności i swój stosunek do nich. Bywały czasy, kiedy byłam tak zmęczona pracą,że nie raz mnie poniosło i nie słusznie nakrzyczałam :sorry: Albo dałam karę zbyt srogą. Dlatego nauczyłam się je przepraszać.

Wiem,że im dalej, tym trudniej będzie. Póki co na bardzo złe zachowanie najlepszą metoda jest moje milczenie. Obie córy dużo do mnie mówią, a ja jak zasłużą, to milczę. Wykańcza je to :-p
 
Tak magda tez uwazam ze nawet male dziecko rodzic powinien potrafic przeprosic jak trzeba. I tez nigdy nie usuwalam problemu jak jakis byl np krzesla przy stole czy kwiatek w zasiegu reki nauczyla sie ze nie wolno i tyle duuuzo rozmawialysmy od malego i chyba to przynioslo efekt.
No i przedewszystkim mowi kazdy o karach ale za dobre zachowanie (to co probujemy dziecko nauczyc np) nagrody tez musza byc. Nie mowie tu o nowe zabawce czy cos ale brawa owacje wysciskanie podrzucanie i wogole chwila glupawki takiej ze dziecko wie ze zrobilo super :)

Ja juz mam zaplanowana metode co robic aby Nikola byla jak najmniej zazdrosna np. Jesli corka cos chce odemnie to temu mniejszemu nic sie nie stanie jak poczeka 3 minuty dluzej a starsze bedzie czulo sie nadal bardzo wazne. Jak wraca sie do domu co jest bledem? Ze leci sie i wita wpierw z noworodkiem przeciez i tak on tego nie czai. Wysciskac wpierw starsza a pozniej do malucha (mowie to z sytuacji zaobserwowanej u znajomych tatus po pracy lecial do synka co ledwo na oczy widzial jeszcze a corka 3 letnia wtedy na drugi plan ogromny blad zle przezyla pojawienie sie brata teraz jest troche lepiej...) Wogole to jest kropla w morzu i wyjdzie w praniu ale mozna ulatwic taka zmiane starszakowi napewno. My juz teraz rozmawiamy w czym Nikola bedzie pomagac itp i ona bardzo sie z tego cieszy ze bedzie taka big sister i bedzie mogla pomagac czy plecki umyc czy pieluszke wyrzucic czy smoczka dac itp :)
 
Ostatnia edycja:
Mi się tez wydawało,że Nelly była gotowa na pojawienie maluszka. Sytuacja ją jednak wtedy przerosła i to zachowanie było nie uniknione niestety... Te metody o których piszesz są ok,ale będzie wiele rzeczy które na pewno ulegną zmianie i z tym Twojej córci może być ciężko się pogodzić. Tu nie chodzi o samą zazdrość. Bardziej o jej odnalezienie się w tej nowej dla wszystkich sytuacji. Obyś nie miała z tym problemów żadnych. U nas wychodziło to jeszcze długo. Nim zaszłam w tą ciąże Nelly powiedziała,że nie chce kolejnego dzidziusia,bo wtedy znowu będą ciągle zajęta. Długo to w niej siedziało i podejrzewam,że siedzi nadal. Może Twoja córcia lepiej odnajdzie się w tej sytuacji. Mnie pewnie znowu czeka przeprawa :sorry:
 
Napewno nie bedzie jak na filmach i wogole bedziemy musieli pracowac nad tym ale duzo da fakt ze Nikola od wrzesnia idzie do przedszkola od 8-3 wiec jeszcze w ciazy bede 3 miesiace i nie bedzie laczyla tego z narodzinami baby. A pozniej bede miala latwiej pol dnia bede mogla poswiecic maluchowi a pozniej jak ja odbiore np to zanim wrocimy troche zabawy wspolnej opieki nad baby itp i zaraz maz bedzie wracal z pracy, jakos bedziemy sobie radzic :-) zreszta jak mowisz 3 latka szybciej przystosuje sie niz starsze dzieci tak jak bylo u ciebie mysle ze wybralam idealny czas na 2 baby :p
 
Ostatnia edycja:
reklama
Do góry