reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Mamy radzą mamom, czyli wychowanie naszych dzieci :)

U mnie jest tak. Arek jest bardzo zazdrosny o wszystko, od kiedy jestem na zwolnieniu to przywiązał się do mnie tak bardzo że nawet nikt nie moze dotykać moich rzeczy. Dzieci na placu zabaw nie lubi, wogole na pytanie o konkretną osobę czy lubi zawsze mówi że :nie,fe.:) Ale wydaje mi się to być syndromem jedynaka po prostu:)
Zawsze chce postawić na swoim, nie słucha się, wtedy ja go prowadzę do swojego pokoju i zamykam drzwi, to jego kara. Drze się niesamowicie, więc jest to max.1,2minutowa kara, ale jedna z niewielu, które działają. Jak się do niego przestaje usmiechac i odzywać, to też od razu robi się grzeczniejszy. Czasami wyprawia takie rzeczy, tak psoci i psuje że nie wytrzymuję i daję klapsa. Wtedy on ze łzami w oczach i smutkiem mówi: mama buch nie..... I wtedy jest mi głupio, ale musiałabym miec stalowe nerwy żeby tego klapsa nie dać, zgadzam się to wyraz słabości, zresztą za silną psychicznie matkę się nie uważałam nigdy, nie ze wszystkim sobie radzę, trudno,.

Dużo rozmawiam z nim o dzidziusiu. Na początku bardzo się denerwował, aż się trząsł ze złości, mówił że nie chce dzidzi, że dzidzi jest fe itd. Teraz trochę się oswoił, ale jak pytam czy da dzidzi jakąś swoją zabawkę, to nie i już. Jak zobaczył że pakuję jego niemowlęce zabawki to zabrał torbę i koniec gadki, on nikomu nic nie będzie dawał:) Jest trudny w wychowaniu, zdaję sobie sprawę że jak się następne urodzi, to będzize mi bardzo cięzko na początku, ale potem myślę że wszystko jakoś się wyklaruje.
 
reklama
Ja też zastanawiam się jak to będzie gdy pojawi się drugie dziecko i jak zareaguje Majusia. Dużo spędzamy ze sobą czasu, wiele rozmawiamy o wszystkim. Staram się jej wszystko tłumaczyć. W teorii wszystko jest ok i Maja cieszy się z braciszka. Ale w praktyce jak się już pojawi dzidziuś...ehhh... Uważnie przeczytałam wasze uwagi i będę o nich pamiętać.
OOmamba masz jeszcze sporo czasu, Aruś też, na przyzwyczajenie się i zaakceptowanie myśli o pojawieniu się dzidziusia. Wiele rozmów Was jeszcze czeka. Mnie też :-)
Jeżeli chodzi kary... u mnie najgorszą karą jest moje milczenie i widoczny smutek. Poza tym rozmawiamy i rozmawiamy, czasami do znudzenia.
Mam pytanie - czy brałyście swoje pociechy na usg. Ja się zastanawiam czy wziąć Maję na usg połówkowe czy tylko pokazać jej zdjęcie i wyjaśnić?
 
Renia_b- ja swoją córkę wzięłam na połówkowe najpierw chciała zobaczyć ale w końcu nie weszła ze mną bo nie chciało jej się czekać.
Jula nie cieszy się że będzie miała rodzeństwo, jak wchodzę do sklepu żeby kupić coś bobasowi bądź pooglądać odrazy boli ja brzuch i musimy wyjść.Mam nadzieje że z czasem to się zmieni.
 
Z tym pojawieniem się rodzeństwa jest o tyle trudne, że dziecko w wieku 2-4 latek pomimo naszych opowieści jeszcze nie do końca umie sobie wyobrazić, co tak na prawdę będzie oznaczało pojawienie się nowego członka rodziny. Moja starsza córka miała 1,5 roku, kiedy pojawiła się Nicol. Problemów większych nie było z nią wtedy, bo nie była do końca świadoma, co się dzieje. Kiedy byłam w ostatniej ciąży młodsza miała 2 latka, a przy narodzinach Marcelka niespełna 3. Zaakceptowała z łatwością fakt pojawienia się brata, ale chyba tylko dlatego,że miała już starszą siostrę. Mimo wszystko nie lubiła Marcela na początku. Przeszkadzał jej jego płacz, albo to,że musiała być deczko ciszej, gdy on spał. Zazdrości o mnie nie zauważyłam. Starsza tak jak pisałam...najbardziej świadoma, mimo rodzeństwa....przeżyła bardzo mocno. Nie zawsze jednak musi być ciężko. Reakcje dzieci są czasem tak zaskakujące,że nie ma się co martwić na zapas ;-)


Renia ja w poprzedniej ciąży i w tej biorę dzieci ze sobą. Oczywiście tylko córki, ale też nie obie na raz. Ostatnio młodsza była ze mną i była pod ogromnym, bardzo pozytywnym wrażeniem. W Poprzedniej ciąży wzięłam starszą na połówkowe (była mniej więcej w wieku tym, co młodsza teraz) i mnie zawiodła mocno. Była znudzona, marudziła, nic ją nie ciekawiło. W te ciąży często chodzi ze mną na wizyty i jest już zupełnie inna. Na usg teraz pójdzie ze mną dopiero teraz, we środę i doczekać się nie może. Zobaczymy jak będzie, ale dużo zależy po prostu od dziecka :sorry:
 
Ja właśnie się załamałam. :baffled: Jutro mamy USG i chciałam Julę zabrać ze sobą po wcześniejszym przygotowaniu. Rozmowa skończyła się płaczem i jej i moim. Porażka. Znaczy porażka, bo reaguje nie tak jak sobie to wyobrażałam.
Jest generalnie przerażona, bo nie potrfi z siebie wydobyć, żadnej odpowiedzi poza "bo tak", "bo nie". No może poza tym, że boi się, że będzie miała dwa łóżka w pokoju, że trzeba będzie kupić nowe zabawki, że dzidziuś tate zabierze. Trochę porozmawiałyśmy... Wyjaśniłam, że łóżeczko będzie w naszym pokoju, że zabawki chciałam dać dzidzusiowi te po nije (nawet się zgodziła pożyczyć), że małe dziecko na początku tylko je i śpi. Pośmiałyśmy się, że kocur się wyprowadzi ze swojej dotychczasowej miejscówki pod naszym łóżkiem, bo nie będzie mógł słuchać płaczu dzidzi. Nawet imiona wymyślałyśmy razem i na zakończenie w odpowiedzi na moje pytanie powiedziała, że trochę się ucieszy, jak urodzi się ten dzidziuś. Nawet nie jestem na nią zła, bo przecież nie wie o co chodzi tak naprawdę, więc boi się nieznanego.
Jestem załamana, bo wychodzi na to, że tylko ja tak chcę tego dziecka. Bo przecież wiece, jakie jest zdanie mojego męża. :hmm:
Muszę iść się uspokoić, bo nie chcę dziś żygać z nerwów.
Ah... Tak musiałam z siebie to wyrzucić, bo mężowi od razu zakazałam rozmów ze mną w tym temacie (zawsze źle się to kończy). Napisałam mu tylko, krótkiego maila, streszczając sytuację. Niby też nie cieszy się z tego i proponuje więcej rozmów w tym temacie z Julą.
 
Słonko niestety nie zawsze dzieciaczki reagują tak jakbyśmy chcieli.... Ale pamiętaj że to pierwszy szok, to dopiero pierwsza rozmowa na ten temat z Julką, ona też musi sobie wszystko poukładać po swojemu, przemysleć. Póki co ta nowina ją przerosła, ale w miarę upływającego czasu na pewno zmieni powoli podejscie.
A twoj m nadal nie wykazuje oznak radośći? nic się zmienia? Może potrzebuje jeszcze więcej czasu... Ale rozmawiacie o dziecku, czy on wogole nie podejmuje tematu?
 
Slonko-mamy podobna sytuacje co do podejścia córek do rodzeństwa. ja rozmów z nia przeprowadziłam już sporo nieraz ma jakieś przebłyski np podejdzie przytulii brzuch i zapyta się czy dzidzia śpi albo że nie mogę czegoś jeść bo dzidzia nie lubi albo na placu zabaw chwali sie że mama ma dzidzie w brzuchu ale to sa chwilowe przebłyski zazwyczaj zatyka uszy jak jej mówie o dziecku albo o nie daj boże chce coś dzidziusiowi kopić to wpada w histerie. NIe mam zielonego pojecia jak ja przekonać że bycie starsza siostra jest fajne.
 
Słonko, i jak USG? Szłaś w końcu z córką czy sama?
Mam nadzieję, że uda Ci się ją bardziej pozytywnie nastawić. Może ma jakieś koleżanki z młodszym rodzeństwem? Można by ją wtedy urobić w kierunku: "Zobacz, Ada ma takiego fajnego braciszka i ty też możesz takiego mieć".
 
Słonko, i jak USG? Szłaś w końcu z córką czy sama?
Mam nadzieję, że uda Ci się ją bardziej pozytywnie nastawić. Może ma jakieś koleżanki z młodszym rodzeństwem? Można by ją wtedy urobić w kierunku: "Zobacz, Ada ma takiego fajnego braciszka i ty też możesz takiego mieć".

USG mamy na 13.40. Nie bierzemy jej ze sobą. Chyba, że nie będzie komu jej podrzucić.
Takich sposobów tez próbowałam. Ona ma rodzeństwo cioteczne, z którym uwielbia się bawić. Jednak ten argument nie przemawia.

Ciężka jest sprawa z tymi naszymi dziećmi. Pomyślałam sobie, że skoro moja umie trochę mówić o temacie dzidziusia w pozytywach, to może w głębi siebie cieszy się, ale nam manifestuje jakiś bunt! No nie wiem! Decyzja jest taka, że nie naciskamy, ale będziemy rozmawiać jakoś z jej udziałem.

Jeszcze teraz wszystko przeżyje, ale jak po porodzie tez tak nie będzie dzidziusia tolerować, to chyba się złamie kompletnie. Generalnie zawsze wychodziłam z założenia, że drugie dziecko nie jest dla mnie (poniekąd), a właśnie dla niej. Wszystkie doskonale wiemy, że z rodzicami jest lepiej lub gorzej, a dzieci zawsze miałyby siebie. Nawet wtedy kiedy nas zabraknie. No o to głównie mi chodziło. Sama po sobie wiem, bo pisałam Wam, że tak naprawdę nie mam komu iść się żalić, bo siostra chora....
Eh.... Mam nadzieje, ze to jakoś się ułoży.
 
reklama
Ok wiec porada innego typu. Powiedzcie co dajecie swoim pociechom (moja 3 lata) na sniadanie, drugie sniadanie i kolacje. Dodam ze jest moja niejadkiem i szukam inspiracji :)
 
Do góry