Drogie mamy
Opowiem w skrócie, w lipcu w 37tygodniu ciąży zjawiłam się u ginekologa na wyznaczaniu terminu cc, nie mogłam rodzić w swoim szpitalu, gdzie miałam prowadzona całą ciążę, ponieważ miałam cukrzycę ciążową na insulinie , więc od razu znalałam najbliższy szpital z 3 stopniem referencyjności. Tam też od połowy ciąży chodziłam na wizyty do lekarza , który pracuje w tym szpitalu. No i jak wyżej napisałam w 37tyg pojechałam na wizytę w celu wyznaczenia terminu cc , ponieważ mała nie obróciła się. I tam zaczął się nasz największy koszmar… przy badaniu USG pojawił się przepływ wsteczny w pępowinie , serduszko biło, ale bardzo słabo.. na cito zostałam skierowana do szpitala, zanim mnie przyjęli serduszko naszej córeczki zatrzymało się. Został wywołany poród, przyczyny tak naprawdę nie znamy.. z wyniku histopatologicznego z łożyska jak i z sekcji zwłok nic nie wyszło. Natomiast po dzisiejszej wizycie kontrolnej już u mojego ginekologa dowiedziałam się , że musiało dojść do kwasicy metabolicznej. Dał mi po prostu do zrozumienia, że przy każdej kolejnej ciąży sytuacja może się powtórzyć, że z biegiem czasu ryzyko zamiast spadać może rosnąć . Decyzja o staranie się o kolejne dzieciątko należy już tylko i wyłącznie do Nas , czy chcemy przechodzić przez taką tragedię po raz kolejny.. moje pytanie jest takie czy któraś z Was słyszała w ogóle o czymś takim i czy mogłaby się coś wypowiedzieć na ten temat? Nie ukrywam , że jeszcze bardziej się załamałam , bo przy „życiu” trzymała mnie nadzieja , że jeszcze kiedyś się uda ,że będę mogła zajść w kolejną ciążę , ale teraz po tym wszystkimi bardziej się boję i jeszcze większe mam obawy. W sercu ogromny żal i smutek , a w głowie jeszcze większy zamęt i dużo pytań na które nie dostałam odpowiedzi. Bardzo proszę o jakiekolwiek informacje na ten temat , może któraś z Was tutaj spotkała się z czymś takim
Opowiem w skrócie, w lipcu w 37tygodniu ciąży zjawiłam się u ginekologa na wyznaczaniu terminu cc, nie mogłam rodzić w swoim szpitalu, gdzie miałam prowadzona całą ciążę, ponieważ miałam cukrzycę ciążową na insulinie , więc od razu znalałam najbliższy szpital z 3 stopniem referencyjności. Tam też od połowy ciąży chodziłam na wizyty do lekarza , który pracuje w tym szpitalu. No i jak wyżej napisałam w 37tyg pojechałam na wizytę w celu wyznaczenia terminu cc , ponieważ mała nie obróciła się. I tam zaczął się nasz największy koszmar… przy badaniu USG pojawił się przepływ wsteczny w pępowinie , serduszko biło, ale bardzo słabo.. na cito zostałam skierowana do szpitala, zanim mnie przyjęli serduszko naszej córeczki zatrzymało się. Został wywołany poród, przyczyny tak naprawdę nie znamy.. z wyniku histopatologicznego z łożyska jak i z sekcji zwłok nic nie wyszło. Natomiast po dzisiejszej wizycie kontrolnej już u mojego ginekologa dowiedziałam się , że musiało dojść do kwasicy metabolicznej. Dał mi po prostu do zrozumienia, że przy każdej kolejnej ciąży sytuacja może się powtórzyć, że z biegiem czasu ryzyko zamiast spadać może rosnąć . Decyzja o staranie się o kolejne dzieciątko należy już tylko i wyłącznie do Nas , czy chcemy przechodzić przez taką tragedię po raz kolejny.. moje pytanie jest takie czy któraś z Was słyszała w ogóle o czymś takim i czy mogłaby się coś wypowiedzieć na ten temat? Nie ukrywam , że jeszcze bardziej się załamałam , bo przy „życiu” trzymała mnie nadzieja , że jeszcze kiedyś się uda ,że będę mogła zajść w kolejną ciążę , ale teraz po tym wszystkimi bardziej się boję i jeszcze większe mam obawy. W sercu ogromny żal i smutek , a w głowie jeszcze większy zamęt i dużo pytań na które nie dostałam odpowiedzi. Bardzo proszę o jakiekolwiek informacje na ten temat , może któraś z Was tutaj spotkała się z czymś takim