A
alicja_23
Gość
Moje maleństwo urodziło się za wcześnie dużo za wcześnie.Ta ciąż to był cud od Boga gdyż w roku 2004 po 2 operacji jajników usłyszałam że dzieci już nie będę miała, najpierw mnie to przeraziło ale potem przyzwyczaiłam się do tej myśli tym bardziej że miałam już dwie śliczne córeczki. W maju 2008 znowu usłyszałam że coś się robi na jajniku ból,tabletki cudem operacji nie musiało być więc gdy w lipcu okresu nie było pomyślałam że znowu coś jest cysta albo guz, ale zaczęłam mieć objawy bardzo dziwne i to mnie niepokoiło. 18 sierpnia dostałam krwotoku gdy w szpitalu usłyszałam że to ciąża zaniemówiłam. Oczywiście przewidywali że nie utrzymam po takim krwotoku ale na 4 dobę krwawienie ustało zrobiono USG i jest serduszko biło z dzieckiem wszytko dobrze.Mój mąż nie wierzył, mój lekarz stwierdził że to wielki cud ale trzeba teraz uważać. W domu wszytko robili za mnie niestety w 17 tygodniu ciąży znowu trafiłam do szpitala z bólem stwierdzono że przez to iż moje organy są tak ponaruszane przez operacje będzie bolało gdy dziecko będzie rosło:-( No cóż pomyślałam ważne że rośnie ból wytrzymam. w 21 tygodniu byłam na Usg 4D i tam wyszło że dziecko bardzo dobrze się rozwija i wszytko jest w porządku. 25 tydzień zaczęły się napinania brzucha lekarz poinformował że będzie konieczne włożenie krążka aby szyjka się nie rozwierała
Ok pomyślałam wiesz co robisz. Ale krążek nie pomógł dnia 27.12 obudziłam się z kłuciem w brzuchu mąż zawiózł mnie do szpitala, lekarz spytał mnie czy tak może przypadkiem nie objadłam się w Święta
zbadał powiedział że wszytko jest dobrze dostałam kroplówkę była godzina 13, po godzinie ból się zmniejszył kamień spadł mi z serca ale o godzinie 18 powrócił i to mocniejszy, zaczęłam czuć że mam mokro, lekarz zjawił się o 19.30 (choć prosiłam o coś bo bolało coraz bardziej) zbadał usłyszałam "będzie Pani rodzić wody odchodzą" powiedziałam że mają coś robić bo ja rodzić nie będę jest za wcześnie to dopiero 26 tydzień co będzie z dzieckiem!!!
Zostałam przewieziona na porodówkę moje maleństwo urodziło się o 20.50 ważyła 900gram i miała 37.5 cm zaraz ją zabrali.Po 30 minach długich jak nigdy otrzymałam informacje że dziecko żyje ale będzie przewieziona na intensywną terapie do innego szpitala...Wstałam żeby ją na chwilkę zobaczyć była taka maleńka serce zaczeło mnie tak strasznie boleć pomyślałam co ja narobiłam.Płakałam jak małe dziecko gdy dzwoniłam do męża aby mu powiedzieć że ma trzecią córeczkę małą jak Calineczka ale czy będzie żyć nie wiem. I tak się zaczęła walka o jej życie i zdrowie,a mój strach o nią i poczucie winy że mogłam coś zrobić ale co? Dziś mija 12 doba malutka przeszła już żółtaczkę, przetaczali jej krew, miała krwawienie do mózgu które na dzień dzisiejszy nie pogłębia się, od wczoraj przyjmuje pokarm jej waga wzrosła do 1030gram a w krytycznym momencie miała 780g niestety nadal jest pod respiratorem nie daje rady sama oddychać.Jej siostrzyczki malują laurki i pytają kiedy ją przywiozę do domku żeby mogły się nią opiekować a ja nie potrafię im powiedzieć że sama nie wiem czy maleństwo przeżyje i czy będę mogła ją przywieź:-( Lekarze cały czas mówią trzeba czekać a ja stoję nad moją Calineczka Martynką patrze przez plastikowe okienko i modlę się żeby miała siłę i cierpliwość aby pokonać cały ten ból. Bezradność która mnie paraliżuję jest tak straszna, nie mogę jej pomóc gdy się męczy i płacze, te wszystkie rurki na jej malutkim ciele i chodzące maszyny wokół niej to straszny widok.Nie mogę być znią przez 24 godziny na dobę leży w szpitalu o 40 km od domu ale gdy tam jestem mówie do niej wierze że mnie słyszy:-( Tak strasznie boję się zasypiać nie wiem co mnie spotka na drógi dzień a gdy dzwoni telefon ze łazmi w oczach odbieram, i słysze co tam u małej? nie mart się będzie dobrze albo mniejsze dzieci się rodziły i żyją, i wtedy coś mi się robi. Nie mart się? Jak się mam nie martwić to moje dziecko mój cud nie idzie się nie martwić, mi poprostu serce pęka. Tak barzdo wierze że kolejny cud się stanie i moja mała szybko wyzdrowieje.Ale się boję tak strasznie się boję że czasme myślę że ja tego nie wytrzymam. Dziękuje za te formu i możliwoś opisania chyba teraz poczułam się lepiej że mogłam sie wyżalić.

Ok pomyślałam wiesz co robisz. Ale krążek nie pomógł dnia 27.12 obudziłam się z kłuciem w brzuchu mąż zawiózł mnie do szpitala, lekarz spytał mnie czy tak może przypadkiem nie objadłam się w Święta


Załączniki
Ostatnio edytowane przez moderatora: