reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

MARTYNKA 26tydz, 900g, 37,5 cm

A

alicja_23

Gość
Moje maleństwo urodziło się za wcześnie dużo za wcześnie.Ta ciąż to był cud od Boga gdyż w roku 2004 po 2 operacji jajników usłyszałam że dzieci już nie będę miała, najpierw mnie to przeraziło ale potem przyzwyczaiłam się do tej myśli tym bardziej że miałam już dwie śliczne córeczki. W maju 2008 znowu usłyszałam że coś się robi na jajniku ból,tabletki cudem operacji nie musiało być więc gdy w lipcu okresu nie było pomyślałam że znowu coś jest cysta albo guz, ale zaczęłam mieć objawy bardzo dziwne i to mnie niepokoiło. 18 sierpnia dostałam krwotoku gdy w szpitalu usłyszałam że to ciąża zaniemówiłam. Oczywiście przewidywali że nie utrzymam po takim krwotoku ale na 4 dobę krwawienie ustało zrobiono USG i jest serduszko biło z dzieckiem wszytko dobrze.Mój mąż nie wierzył, mój lekarz stwierdził że to wielki cud ale trzeba teraz uważać. W domu wszytko robili za mnie niestety w 17 tygodniu ciąży znowu trafiłam do szpitala z bólem stwierdzono że przez to iż moje organy są tak ponaruszane przez operacje będzie bolało gdy dziecko będzie rosło:-( No cóż pomyślałam ważne że rośnie ból wytrzymam. w 21 tygodniu byłam na Usg 4D i tam wyszło że dziecko bardzo dobrze się rozwija i wszytko jest w porządku. 25 tydzień zaczęły się napinania brzucha lekarz poinformował że będzie konieczne włożenie krążka aby szyjka się nie rozwierała:baffled:
Ok pomyślałam wiesz co robisz. Ale krążek nie pomógł dnia 27.12 obudziłam się z kłuciem w brzuchu mąż zawiózł mnie do szpitala, lekarz spytał mnie czy tak może przypadkiem nie objadłam się w Święta :szok: zbadał powiedział że wszytko jest dobrze dostałam kroplówkę była godzina 13, po godzinie ból się zmniejszył kamień spadł mi z serca ale o godzinie 18 powrócił i to mocniejszy, zaczęłam czuć że mam mokro, lekarz zjawił się o 19.30 (choć prosiłam o coś bo bolało coraz bardziej) zbadał usłyszałam "będzie Pani rodzić wody odchodzą" powiedziałam że mają coś robić bo ja rodzić nie będę jest za wcześnie to dopiero 26 tydzień co będzie z dzieckiem!!!:no: Zostałam przewieziona na porodówkę moje maleństwo urodziło się o 20.50 ważyła 900gram i miała 37.5 cm zaraz ją zabrali.Po 30 minach długich jak nigdy otrzymałam informacje że dziecko żyje ale będzie przewieziona na intensywną terapie do innego szpitala...Wstałam żeby ją na chwilkę zobaczyć była taka maleńka serce zaczeło mnie tak strasznie boleć pomyślałam co ja narobiłam.Płakałam jak małe dziecko gdy dzwoniłam do męża aby mu powiedzieć że ma trzecią córeczkę małą jak Calineczka ale czy będzie żyć nie wiem. I tak się zaczęła walka o jej życie i zdrowie,a mój strach o nią i poczucie winy że mogłam coś zrobić ale co? Dziś mija 12 doba malutka przeszła już żółtaczkę, przetaczali jej krew, miała krwawienie do mózgu które na dzień dzisiejszy nie pogłębia się, od wczoraj przyjmuje pokarm jej waga wzrosła do 1030gram a w krytycznym momencie miała 780g niestety nadal jest pod respiratorem nie daje rady sama oddychać.Jej siostrzyczki malują laurki i pytają kiedy ją przywiozę do domku żeby mogły się nią opiekować a ja nie potrafię im powiedzieć że sama nie wiem czy maleństwo przeżyje i czy będę mogła ją przywieź:-( Lekarze cały czas mówią trzeba czekać a ja stoję nad moją Calineczka Martynką patrze przez plastikowe okienko i modlę się żeby miała siłę i cierpliwość aby pokonać cały ten ból. Bezradność która mnie paraliżuję jest tak straszna, nie mogę jej pomóc gdy się męczy i płacze, te wszystkie rurki na jej malutkim ciele i chodzące maszyny wokół niej to straszny widok.Nie mogę być znią przez 24 godziny na dobę leży w szpitalu o 40 km od domu ale gdy tam jestem mówie do niej wierze że mnie słyszy:-( Tak strasznie boję się zasypiać nie wiem co mnie spotka na drógi dzień a gdy dzwoni telefon ze łazmi w oczach odbieram, i słysze co tam u małej? nie mart się będzie dobrze albo mniejsze dzieci się rodziły i żyją, i wtedy coś mi się robi. Nie mart się? Jak się mam nie martwić to moje dziecko mój cud nie idzie się nie martwić, mi poprostu serce pęka. Tak barzdo wierze że kolejny cud się stanie i moja mała szybko wyzdrowieje.Ale się boję tak strasznie się boję że czasme myślę że ja tego nie wytrzymam. Dziękuje za te formu i możliwoś opisania chyba teraz poczułam się lepiej że mogłam sie wyżalić.
 

Załączniki

  • IMG_1443.jpg
    IMG_1443.jpg
    28 KB · Wyświetleń: 1 854
Ostatnio edytowane przez moderatora:
reklama
Trzymaj sie gorąco, bądz dobrej myśli, razem z moją rodzinką trzymamy kciuki za Twoja kruszynkę, niech Anioł Stróz ma ją w swojej opiece. Głęboko wierze że przezwyciężycie wszystkie przeciwności.:tak:
 
My rowniez trzymamy kciuki za mala Martynke:tak::tak::tak:

Jak bedziesz miala jakiekolwiek pytania to pisz a my mamy z BB postaramy sie Tobie cos doradzic.

PS Martynka jest sliczniutka;-) no i jak dla mnie to ładnie przybiera na wadze

Pozdrawiam i zycze duuuzo sily
 
Alicja, wiem choc po czesci co czujesz. Wiem, ze bezradnosc jest dobijajaca. Moja mala tez jest wczesniakiem choc nie tak skrajnym. Lekarze robia co moga zeby jej pomoc a Ty... po prostu badz przy Martynce, mow do niej - ja wierze ze dziecko czuje obecnosc swojej mamy... Trzymam kciuki za Ciebie zebys wytrwala i za Martynke zeby rosla w oczach. Sciskam mocno. A.
 
:tak:Mogłam dziś dotknąć moją Calineczkę łzy mi leciały jak z kranu ale wiem że czuła mój dotyk bo buła spokojniejsza serduszko miarowo biło i oddech też był spokojniejszy. Wystraszyło mnie tylko to że oddychała bardzo szybko dochodziło aż do 70 na minute a respirator był ustawiony na 20 sama tego nie rozumie jak to ma być, a potem znowu alarm że wentylacja bezdechu???Czy ktoś mi to może wytłumaczyć o co chodzi, czy tak ma być co to oznacza??
 
witam cie Alicjo rozumiem twoj bol i smutek..moj syn urodzil sie w 27 tyg z masa 800 gram mial 2 wylewy i bardzo duzo innych powaznych powiklan,mial tez przetaczana krew i to 4 razy i byl podlaczony tak jak twoja corcia do seturacji gdzie mozna bylo miec pod kontrola bicie serduszka i ioddech seturacja oddechu nie mogla spasc ponizej 70 i byc wieksza niz 90 natomiast serce tez bylo kontrolowane .niewiesz dokladnie czego tyczyl twoj alarm?oddechu czy serduszka?
 
Ten alarm dotyczył oddechu, ale dziś już wiem że mogę być spokojna lekarz poinformował mnie że dziecko oddycha całkiem nieźle ale do ideału jeszcze brakuje, czyli jest lepiej i mam nadzieje że z dnia na dzień będzie coraz lepiej:tak:
 
alicja bedzie dobrze kochana myśl pozytywnie wiara i modlitwa ludzi z forum działa cuda Trzymaj sie dzielnie i koniecznie poslij causki Martynce od nas forumowych cioć....
 
reklama
Ten alarm dotyczył oddechu, ale dziś już wiem że mogę być spokojna lekarz poinformował mnie że dziecko oddycha całkiem nieźle ale do ideału jeszcze brakuje, czyli jest lepiej i mam nadzieje że z dnia na dzień będzie coraz lepiej:tak:


Tzn ze silna z niej dziewczynka:tak::tak::tak:
Trzymamy kciuki zeby bylo coraz lepiej;-)

Jak mozesz to pisz na biezaco o osiagnieciach malenstwa
No i buziaki od e-cioci:-)
 
Do góry