reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Metody wychowawcze dla małych buntowników

zgred, biedny ten Twój chłop, 5 lat celibatu ;-) :-) :rofl2:
Kasiunka, Weronika ma obecnie łóżko o wymiarach materaca 80 * 130cm i potrafi w ciągu nocy obrócić się do góry nogami albo w poprzek albo w ogóle jeszcze inaczej :rofl2: nie wiem, jak to robi, ale jak się czasem zablokuje to przez sen woła "chodź mamusiu" i idę ją poprawić...
co do usypiania, to ja niestety muszę przy niej siedzieć, bo jak ostatnio wyszłam, gdy myślałam że już zasnęła, to krzyczała "chodź, chodź, chodź mamusiu" :-(
w dzień Weronika nie sypia od czerwca - od momentu wywalenia smoczka - no chyba że w samochodzie, jak gdzieś jedziemy
 
reklama
Witam, co prawda ja nie mam tak małego dziecka ale przez kaprysy dwulatka też przechodziłam, byłam strasznie nerwowa i tez niejednokrotnie kłóciłam się przez to z mężem, teraz z perspektywy czasu wiem że nie należy zwracac uwagi na dziecko gdy wpada w histerię, najlepiej zostawic je wtedy samemu żeby mogło się wypłakac( należy tylko zwracac uwagę na to żeby dziecko nie zrobiło sobie krzywdy, gdyż dzieci mają naprawdę wiele pomysłów jak zwrócic na siebie uwagę ). Mój syn ma 6 lat i do jezcze tak niedawna reagowałam na jego ateki histerii, wymuszanie na mnie karmienia zakupu zabawki itp., zazwyczaj dostawał to co chciał dla świetego spokoju. Dziecko potrafi nieźle wykorzystac swoja broń (płacz, krzyk itp.) przeciwko rodzicom, ale konsekwencja stanowczośc i brak reakcji na ataki dziecka potrafia zdziała cuda :) pozdrawiam i życze powodzenia
 
My ogladamy super nianie.mozna sie wiele nauczyc!!!
 

Załączniki

  • CIMG8212.jpg
    CIMG8212.jpg
    418,8 KB · Wyświetleń: 158
Jak czytam Wasze posty pocieszam sie ze u nas w rodzinie jest normalne:):)myslalm ze tylkomoja zosia ma takie fochy:)
ubierac sie niecierpi do poludnia chcialaby chodzic w pizamie:( nie lubi ubierac sie sama i nie lubi gdy ja ja obieram:( ale to jest do opanowania
wszytsko jest do opanowania tylko nie - zakupy
w sklepie wpada w taka zlosc zaczyna mnie bic:(nie chche siedziec ani w koszu ani w wozku tylko chce latac uciekac chowac sie - a jak nie chche jej czegos kupic to wrzeszczy bije i rzuda sie na glebe masakra!!!!!!!!!!!!!!!!!! nie wiem co robic w takiej sytuacji - czasami wymiekam i poprostu robie to co ona chce bo jest mi glupio jak wiara na nas patrzy
konczy sie tak ze ja nie kupuje potrzebnych rzeczy tylko jest zlosc:(
alcje jak z superniani
 
czarownica - wiem co piszesz
we wtorek jak byliśmy u lekarza rehabilitacji - to Mirek odwalił taką histerię ( łącznie z biciem mnie itp.) - ze babka wyprosiła mnie z gabinetu i został z nią tylko Roman. Po prostu przy mnie Mirek sie rozczulał nad sobą i był zły na mnie ze go tam zabrałam - a on był zmęczony po żłobku i chciał do domu
 
a my mamy inny problem - czy Wasze dzieci są nieśmiałe?
opiszę wczorajszy dzień... miałyśmy jechać na zabawę mikołajkową - od początku tygodnia mówiłam małej, że pojedziemy tramwajem, że będzie dużo dzieci, mikołaj, prezenty - żeby nie była zaskoczona... w sobotę ubrała się nawet chętnie, poszłyśmy na przystanek, całą drogę pytała, kiedy będzie tramwaj... czyli wszystko było ok, dopóki tramwaj nie podjechał - mała w ryk, zaparła się nogami, że nie jedzie... musiałam ją tam wsadzić na siłe, nie miałam wyjścia :-( ryczała całą drogę (jakieś 10-12 minut) że się boi, że hałas - jak tramwaj zakręcał to się cała trzęsła po prostu, bo oczywiście trafił nam się stary rzęch a nie nowy wagon niestety :-(... po wyjściu z tramwaju poszłyśmy do budynku, w szatni zaczęła ryczeć, bo pani na nią spojrzała... na salę nie weszłyśmy wcale, w drzwiach zrobiła w tył zwrot i do widzenia :-( siedziałyśmy pod salą, jak mój m przyjechał, poszliśmy dalej na hol - jak tylko ktoś się do niej odezwał to się chowała mi "w brzuch"... zrobiliśmy jeszcze jedno podejście do sali - na rękach taty, jak tylko zagrała muzyka, nastąpił ryk i musieliśmy się ewakuować :-( dziewczyny, jestem załamana - mam w domu odludka, aspołeczne dziecko, totalnie nieśmiałe... nie wiem, co robić... a co będzie z ewentualnym przedszkolem za rok?
 
Ostatnia edycja:
Ola, nie martw się. Weronika dopiero się uczy hałasu, tłumu i niespodzianek. Zobaczysz, niedługo będzie ok :-)


Piotrek przez całe przedszkole każde zebranie pokazowe przesiedział mi na kolanach. Odważył się dopiero na zakończenie "zerówki".
Kubeł nie boi się nikogo i niczego. Wczoraj na imprezie mikołajkowej (500 osób) zmieniał miejsce z prędkością światła. Brał udział w konkursach (oczywiście w połowie zmieniał plany). Ostatni w kolejce na zjeżdżalni zjeżdżał zawsze pierwszy :szok: Wyszliśmy wykończeni.

I już sama nie wiem, które zachowanie gorsze. Wybór należy do Ciebie;-)
 
No nie pomogę Ola, bo Pola jest śmiała. A jak widzi inne dzieci (najlepiej starsze) i muzykę to już jej z tego miejsca wołami nie wyciągnę. Nie wiem, czy to zasługa żłobka, czy jej charakteru ( bo jak sobie przypomnę, to nawet jak była ze mną w domu, byla odważna). Ma jednak swoje odpały i jak coś (nigdy nie wiem co) jej nie pasuje , to będzie robić jazdy. Może Weroniczka miała gorszy dzień?????
 
Zoska jest niesmiala na poczatku...jak gdzies idziemy i sa nowi ludzie, dzieci to przez jakies 20min siedzi ze mna jest niesmiala ale potem sie rozbryka i do domu jej nie mozna wyciagnac - fakt ze lubi jak ja jestem w poblizu - ale nie ma tragedii jak znikam
 
reklama
wiecie, najgorsze jest to, że ja się tak nastawiłam na tę imprezę, że się pobawi, trochę oswoi z dziećmi, z muzyką, JA wyjdę z domu do ludzi, do znajomych... a tu taka masakra... no nie dało rady - mniejsze dzieci się tam bawiły, a ona jako jedyna po prostu nie weszła do sali i koniec :no: dobrze, że mąż przyjechał, bo ja z tym brzuchem to nie jestem w stanie jej nosić na rękach... :-(
ogólnie weekend mieliśmy do bani, pokłóciliśmy się wieczorem, napłakałam się, Weronika całe dwa dni była totalnie marudna i rycząca... dzięki za taki "weekendowy odpoczynek" :-(
nawet dzisiaj jak niania przyszła i zapytała jak było na mikołajkach, to mała jej oznajmiła "cały czas płakałam" :baffled:
mam nadzieję, że z tego wyrośnie, że ma po prostu taki gorszy okres... tylko ja nie mam siły :zawstydzona/y: jak ona tak ryczy co chwila, wymusza płaczem różne rzeczy (przynajmniej próbuje) to mnie szlag jasny trafia, albo ryczeć dla odmiany mi się chce (nie ma jak huśtawka ciążowych nastrojów) i po prostu nie radzę sobie z własnym dzieckiem :zawstydzona/y:
 
Do góry