reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Mieszkanie z teściami. Czy komuś się to udało?

Popieram, choć to smutne , że nie ma żadnego większego zainteresowania z rządnej ze stron , wsumie wiedzieliśmy że będzie z początku problem z mieszkaniem osobno od wszystkich , no ale chwilę mieszkaliśmy u mnie to z moim bratem kawalerem były spięcia , akurat byłam na początku pierwszej ciąży, więc poszliśmy do teściów , co prawda ciężko mi było bardzo się przyzwyczaić ale jakoś poszlo . Powiem Ci , że moja mama im starsza i jeszcze została w domu z tym kawalerem to tym gorsza jest , taka dzika się zrobiła i zgryźliwa . Pocieszam się faktem że 2-3 lata i pójdziemy do naszej samotni 😆
Będzie dobrze. Odżyjecie i będziecie tylko Wy :) Warto czekać i warto walczyć. Powodzenia!
 
reklama
Ja mam akurat taki charakter, że dla mnie nie ma czegoś takiego jak mieszkanie z teściami lub rodzicami.
Zawsze żyłam według zasady, nie stać nie mnie na mieszkanie samej = nie zakładanie rodziny i koniec kropka.
Ogólnie wolałabym kredyt i mieć prywatność niż nie mieć kredytów a mijać się w drzwiach z innymi ludźmi.
I tu naprawdę nie ma co porównywać, samemu zdecydowanie żyje się 100% lepiej.
 
Odpowiedź na pytanie autorki chyba jest oczywista. Komuś się udało, ale trzeba mieć wyjątkowe szczęście do ludzi, bo większość nie ma lekko z rodzicami pod jednym dachem.
 
Ale zeby nie bylo, że teściowe są złe i niedobre :) mam masę znajomych czy kolezanrk które żyją ze swoimi tesciowymi jak z najlepszą przyjaciółką, i to mieszkając pod jednym dachem. Chodzą razem na pazy, drinka, i tylko odliczają dni kiedy kolejny wspólny wyjazd na majorkę.
Ostatnio bylam na weselu gdzie mlody wychwalal swoich teściów, mówił że ma zaje bistych, i że ich kocha :)
Więc zdarzają się też pozytywne relacje.
 
Moja teściowa jest spoko. Nie jest złośliwa, nie judzi między nami, nie zadaje pytań o istotne rzeczy, które mogą być drażliwe typu finanse czy kolejne dzieci. Uwielbia wnuki i dobrze się nimi zajmuje, przyjmuje uwagi jeśli coś robi nie tak jak chcemy. Ale trajkocze bez ustanku, zadaje mnóstwo pytań jak małe dziecko o bzdety, chociaż wie, że mąż ma gdzieś jej zdanie, to wciska mu metody pracy w ogródku (bo to jej pasja) i ogólnie jest męcząca. Mamy dwójkę dzieci, córeczki po 60tce nie chcemy.
Moja matka z kolei stawia mojego męża na piedestale i szanuje bardziej niż mnie. On na relacje z nią nic nie może powiedzieć.
Więc generalnie my na swoich teściów aż tak bardzo nie narzekamy. To nasi rodzice nas wkurzają 🤣
 
Ja mam akurat taki charakter, że dla mnie nie ma czegoś takiego jak mieszkanie z teściami lub rodzicami.
Zawsze żyłam według zasady, nie stać nie mnie na mieszkanie samej = nie zakładanie rodziny i koniec kropka.
Ogólnie wolałabym kredyt i mieć prywatność niż nie mieć kredytów a mijać się w drzwiach z innymi ludźmi.
I tu naprawdę nie ma co porównywać, samemu zdecydowanie żyje się 100% lepiej.

Wszystko zależy od tego jakie kto ma wymagania :p
Bo idąc Twoim tropem musiałabym chyba z dobre 200 tys. zarabiać :D oczywiście miesięcznie, nie rocznie
Rata kredytu 50 tys. na 30 lat i ponad milion wkładu własnego :D

Ale zeby nie bylo, że teściowe są złe i niedobre :) mam masę znajomych czy kolezanrk które żyją ze swoimi tesciowymi jak z najlepszą przyjaciółką, i to mieszkając pod jednym dachem. Chodzą razem na pazy, drinka, i tylko odliczają dni kiedy kolejny wspólny wyjazd na majorkę.
Ostatnio bylam na weselu gdzie mlody wychwalal swoich teściów, mówił że ma zaje bistych, i że ich kocha :)
Więc zdarzają się też pozytywne relacje.

Co prawda to nie teściowa, ale jak byłam mała (do 12 roku życia) mieszkaliśmy z moją prababcią. Babcią mojego taty. Była fantastyczną osobą. W nic się nie wtrącała. Ona miała parter, my piętro (na którym wszystko od przedsionka, po kuchnię i łazienkę było oddzielne). Dość wcześnie została wdową, a że mąż był miłością jej życia to nigdy już się z nikim nie związała. Ona korzystała więc z tego, że nie była sama, moi rodzice z pomocy w opiece nad dziećmi. Kochałam z nią spędzać czas. Uwielbiałam jej kuchnię. Do dzisiaj jak zamknę oczy czuję jej pierogi z miętą. Mimo, że zaraz minie 20 lat od jej śmierci - mam łzy w oczach na wspomnienie tego, że jej już nie ma. Niczego tak nie żałuję jak tego, że moje dzieci nie mogły jej poznać. Nie pamiętam ani jednej nerwowej sytuacji z nią. Ba był moment, że wolałam mieszkać z nią na dole :p niż z rodzicami
 
Wszystko zależy od tego jakie kto ma wymagania :p
Bo idąc Twoim tropem musiałabym chyba z dobre 200 tys. zarabiać :D oczywiście miesięcznie, nie rocznie
Rata kredytu 50 tys. na 30 lat i ponad milion wkładu własnego :D



Co prawda to nie teściowa, ale jak byłam mała (do 12 roku życia) mieszkaliśmy z moją prababcią. Babcią mojego taty. Była fantastyczną osobą. W nic się nie wtrącała. Ona miała parter, my piętro (na którym wszystko od przedsionka, po kuchnię i łazienkę było oddzielne). Dość wcześnie została wdową, a że mąż był miłością jej życia to nigdy już się z nikim nie związała. Ona korzystała więc z tego, że nie była sama, moi rodzice z pomocy w opiece nad dziećmi. Kochałam z nią spędzać czas. Uwielbiałam jej kuchnię. Do dzisiaj jak zamknę oczy czuję jej pierogi z miętą. Mimo, że zaraz minie 20 lat od jej śmierci - mam łzy w oczach na wspomnienie tego, że jej już nie ma. Niczego tak nie żałuję jak tego, że moje dzieci nie mogły jej poznać. Nie pamiętam ani jednej nerwowej sytuacji z nią. Ba był moment, że wolałam mieszkać z nią na dole :p niż z rodzicami
Ja tez dużą miłością darzę moje babcie, szczególnie z jedną mam wyjątkową więź. Zawsze mowilam sobie ze musze zrobić wszystko by moje babcie byly na moim slubie i by moje dzieci zdążyły je poznać. Drugie się udalo :) z racji tego ze syn to ciezki egzemplarz, babcia dzwoni do mnie i płacze w słuchawkę, mówiąc ze gdyby tylko mieszkala blizej to by mi pomogla z dzieckiem, a ze rodzina mojego faceta to nie ma serca :p
moja babcia w tym roku skonczyla 80 lat. Ale ma tak mlody umysł 😍 ze to jest az piękne. Rozumie wiele rzeczy, ktorych duzo osob starszych nie moze pojąć. Mozna z nią pogadac doslownie o wszystkim, tak jak z koleżanką. Ale potrafi tez wyrazic swoje zdanie, i powie Ci to wprost :) jak ogłosiłam jej imię syna powiedziała ze jej sie nie podoba, ze jest starodawne 😁
 
Niczego tak nie żałuję jak tego, że moje dzieci nie mogły jej poznać.
To samo mam z moim dziadkiem. Ktory byl zlotym czlowiekiem. Tak bardzo żałuję że nie poznał mojego synka, dożył tylko jednej prawnuczki, i była jego oczkiem w głowie. Na początku kiedy moj zwiazek byl jeszcze idealny, budzilam sie w nocy cala spocona i zalana lzami bo wciąż mi sie snilo ze wchodzę do dziadkow, a na fotelu siedzi moj kochany dziadek, ciągnę go za rękę i mówię chodź szybko, musisz poznać mojego chlopaka, ciągnę go z calych sił, bo wiem ze on zaraz zniknie, ze zaraz sie obudzę i znowu nir zdążą się poznać..

Aż się rozkleiłam.
Moj dziadek był przekozakiem. Nigdy nie pozwolił by wnukom czegos brakowalo, zeby odstawali od rówieśników, chcial zebysmy mieli wszystko i nigdy nie czuli sie gorsi. Kiedyś słyszał jak znajomi mojej kuzynki mówią o ganji, a ona nie miala kasy. I żeby nie odstawala od znajomych, wręczył jej banknot i mówi : kup sobie tą mery jane :)
 
reklama
Ja bym nie umiała mieszkać z rodzicami bądź teściami, a raczej samą teściową w moim przypadku. Rodzice proponowali nam górę domu, ale się nie zgodziliśmy. Wtrącają się do wszystkiego co mogą. "Ty powinnaś zrobić tak i tak, bo X tak zrobił i jest dobrze". Słyszę to co tydzień, czyli tak często jak ich widuję bądź rozmawiam przez telefon.
Teściowa chciała, żebyśmy się wybudowali u niej na podwórku. Ale ona sama mieszka z teściami, dziadkami męża. Ona z dziećmi na górze, dziadki na dole. Jak teściową kocham, tak jej teściów już nie. Są typowymi starszymi ludźmi, którzy zawsze mają rację i wszystko im się należy. A że są już starszy i schorowani, to trzeba ich gdzieś wozić, pomagać i tak dalej. W żaden sposób się nie czuję za nich odpowiedzialna, zwłaszcza, że mają swoich ulubionych wnuków i mój mąż do nich nie należy. Bardzo mnie denerwuje, jak w potrzebie dzwonią do niego, a z prezentami tylko do ukochanej wnuczki. myślę, że jakbyśmy mieszkali bliżej, to prośby o pomoc byłyby częściej.

A tak mieszkamy w miasteczku. Do każdej babci do pół godziny drogi samochodem. Łatwo odwiedzić, ale nikt się nie naprzykrza. Tylko mieszkanie małe. Ciasne, ale własne 😁 ale za to w centrum tego miasteczka. Wszystko mamy blisko.
 
Do góry