Może ja jeszcze dorzucę swoje trzy grosze do tematu, bo tak ostatnio coś mi chodzi po głowie...
Ja jestem dzieckiem urodzonym na początku lat 70-tych. Wtedy niewiele mam karmiło piersią, bo nikt do tego specjalnie nie zachęcał. Nie było też takiego wyboru wszelkich mlek i odżywek dla niemowląt. Dzieci karmiło się tzw. mlekiem niebieskim. Było to mleko w proszku, w niebieskich kartonikach. Niby dla niemowląt, ale jakoś specjalnie modyfikowane nie było. W każdym razie różniło się bardzo od tego, co obecnie mamy w sklepach.
Jadły to wszyskie dzieci. No, chyba, ze ktoś miał rodzinę za granicą to dostawał jakieś ekstra mleczko. Reszta - mleko niebieskie. Bebiko pojawiło się dopiero w drugiej połowie lat 70- tych. Doskonale to pamiętam, bo jestem z Opola i nasza Ovita to produkowała. Chodziłyśmy z babcią do kolejki i hurtowe ilości tegoż Bebika rozsyłało się potem po rodzinie w całej Polsce.
I jakoś nikt nie słyszał wtedy o alergiach, nadwrażliwościach, nietolerancjach. Jasne, że takie rzeczy się zdarzały, ale nie tak często jak teraz. A wiadomo, ze jakośc tego mleka była gorsza niż obecnego. I szybciutko przestawiano dzieci na mleko krowie. Rozrabianie mleka niebieskiego to był koszmar. Robiły sie grudy, trudno było wymieszać. Każdy czekał, aż dziecko skończy rok i zacznie pić normalne mleko.
Więc może teraz i lekarze i rodzice przesadzają z ostrożnością? Może firmy produkujące te specjalne gatunki mleka mają interes w tym, aby dzieci jak najdłużej piły modyfikowane mleko, bo zwyczajnie na tym zarabiają?