reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Mój poród

pytia

Fanka BB :)
Dołączył(a)
13 Lipiec 2005
Postów
4 681
To chyba czas na nowy wątek, w którym opiszemy nasze doświadczenia na porodówce. Więc zaczynam...
W piątek, 10 lutego, po południu zaczął odchodzić mi czop śluzowy. Gdzieś około północy zaczęły się skurcze przepowiadające, nie pozwalały mi spać, ale nie były jeszcze bolesne. W sobotę, 11 lutego, od rana miałam już coraz mocniejsze bóle w dole brzucha, pojawiające się z coraz większą regularnością. Około południa występowały już co 12, nawet 10 minut. Pojechałam do szpitala na konsultację i wróciliśmy jeszcze do domu. Bóle nasilały się cały dzień, w nocy zaczęły występować co 5, a potem co 4 i 3 minuty i były już bardzo bolesne. O szóstej rano, 12 lutego pojechaliśmy do szpitala w Cieszynie. Rozwarcie było jednak, mimo tak częstych i silnych skurczy, dopiero na 1,5 cm. Po wtępnych badaniach położna rozmasowała mi trochę szyjkę i rozwarcie powiększyło się do 5-6cm i na tym stanęło na kilka długich i trudnych godzin. Wody odeszły mi dopiero po interwencji położnej, około 9.00, co powiększyło rozwarcie do 8cm. W czasie tej fazy porodu starałam się nie leżeć, chodziliśmy po korytarzu, siedziałam na piłce i specjalnym krzesełku, kilka razy korzystałam też z prysznica. Najtrudniejsza była następna godzina, w czasie której pojawiły się już bóle parte, a ja nie mogłam przeć, bo szyjka nie była jeszcze rozwarta. Wtedy tez trudno było mi już zapanować nad prawidłowym oddechem, bo ból było już bardzo silny. Kiedy wreszcie pozwolono mi przeć, poczułam ulgę i z ogromną pomocą mężusia parłam przy kilku kolejnych skurczach, aby dzidziuś przesunął się w dół kanału rodnego. Parcie szło mi naprawde nieźle, oddychanie też. Na ostatnią fazę porodu położono mnie na łóżku, w pozycji półsiedzącej i przy trzecim skurczu i po nacięciu krocza (było to bardzo bolesne i nieprzyjemne) urodził się Jasiu :) Zaraz położyli mi go na brzuszku, po chwili usłyszeliśmy upragniony krzyk. To była najpiękniejsza chwila w naszym życiu. Wzruszenie, którego nie da się opisać żadnymi słowami. Leżał tak sobie z nami kilkanaście minut. Potem dostałam zastrzyk, aby urodzić łożysko. Ale nie dostałam już skurczu, więc musiałam je wyprzeć "na sucho", ale poszło szybciutko i już w zasadzie bezboleśnie. Potem wzięli Jasia na badania, mierzenie, ważenie, itp., a mi w tym czasie zszywano krocze. Też średnia przyjemność, ale szczęście było tak wielkie, że nie myślałam zupełnie już o tym, co ze mną robią. Potem wszyscy w trójkę spędziliśmy 2 godziny w osobnym pokoju, ciesząc się z narodzin naszego dzieciątka.
 
reklama
A teraz parę słów o porodzie rodzinnym. Nie byliśmy przekonani, czy bedziemy rodzić razem. Mężuś tak naprawde zdecydował się zupełnie niedawno i powiem wam jedno: na pewno nie żałuje! Spisał się na medal!!! Bardzo mi pomógł i w ogóle nie wyobrażam sobie, że miałabym przechodzić przez to sama. Pomagał mi chodzić, wykąpać się, przynosić picie, mówił do mnie, wspierał, puszczał muzykę, uspokajał, a w końcu razem parliśmy :) Myślę, że to wspólne doświadczenie cudownie zintegrowało naszą rodzinkę. Jestem bardzo szczęśliwa i wdzięczna, że byliśmy cały czas razem.
 
Super! Pytia, wielkie gratulacje!

pytia pisze:
(...) urodził się Jasiu :) Zaraz położyli mi go na brzuszku, po chwili usłyszeliśmy upragniony krzyk. To była najpiękniejsza chwila w naszym życiu. Wzruszenie, którego nie da się opisać żadnymi słowami. Leżał tak sobie z nami kilkanaście minut. (...)

Aż mi się łzy pojawiły w ocach :) Ta chwila jest warta wszystkiego prawda? :) I my damy radę!
Teraz życzę Ci szybkiego gojenia! Pozdrowionka!
 
Dzielna mamusia z Ciebie!!
Ja już wiem że będe chciała znieczulenie zewnątrzoponowe :-[
no chyba że pójdzie szybciej niż kiedy rodziłam Ole
 
pytia! wzruszyłam się Twoim opisem, tym bardziej, że dziś blady strach na mnie dziś padł, jak pomyslałam o porodzie...
 
Pytia gratulacje
Czytałam twój opis i aż sie popłakałam.
Już sama nie mogę się doczekać tej szczególnej chwili.
Życzę całej waszej trójce dużo zdrowia i na pewno dacie radę, jak i my potem, gdy już na nas przyjdzie pora.
 
Pytia- bardzo wzruszające.
Przypomniała mi się chwila, kiedy po raz pierwszy ujrzałam Darię.
I to uczucie.... z niczym nieporównywalne :)
 
reklama
mimo bolu w opisie sa usmieszki :) troszke zazdroszcze ze juz po.........szybkiego powrotu do formy
 
Do góry