reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Narcystyczna teściowa

Dołączył(a)
4 Styczeń 2019
Postów
1
Mama mojej żony jest osobą z narcystycznym zaburzeniem osobowości. Na początku, gdy wchodziłem do tej rodziny, nie miałem świadomości. Wręcz przeciwnie, teściowa wydawała się nieskazitelnym ideałem. Teściowie mieszkają 200 km od nas. Teść sympatyczny jako człowiek, ale pod warunkiem, że teściowej nie ma w pobliżu, poza tym zrośnięty z teściową, razem pracują (ona jest szefem oddziału, on jej zastępcą) i wszystko razem.

Siostra żony – jej rola nie do końca jednoznaczna dla mnie, ale chyba złote dziecko – mieszka 7 km od teściów. Spędza życie na próbach uzyskania miłości od swojej narcystycznej mamy poprzez bycie idealną, co jak na razie skończyło się tym, że miała epizody psychiatryczne, na psychoterapię też chodziła, ale gdy dochodziło do kwestii jej relacji z mamą, wycofywała się z terapii, mimo, że z tego co mi wiadomo zwroty dostawała sensowne. Mąż siostry żony jest dyrektorem placówki w której pracują teściowie.

Żona jest psychologiem, po szkole psychoterapii, dużo przepracowała. Ale czy relacje z jej mamą to nie wiem. Na pewno dostawała zwroty, że u niej jest skażona linia kobiet.
Żona w tym układzie jest buntownikiem, ona chyba najbardziej potrafi przeciwstawić się swojej mamie. Gorzej znosi obrażanie się mamy. Jedna z większych akcji: teściowa obraziła się na nas, to było w 2013 roku, byliśmy na Wielkanoc u teściów, teściowa w pierwszy dzień świąt zrobiła teściowi awanturę bo odezwał się do niej nie tak jak trzeba, drobna rzecz, żona wtedy powiedziała zupełnie asertywnie do swojej mamy "Przykro mi, że tak traktujesz tatę". Obraziła się na nas, my wyjechaliśmy wcześniej niż zamierzaliśmy ("Zepsuliśmy im święta" jak sie później dowiedzieliśmy). Przestali do nas dzwonić. W maju po tych świętach przyjechali jak mają w zwyczaju na weekend do do Torunia (mieszkamy pod Toruniem), ale nie zatrzymali się u nas jak wcześniej, lecz w hotelu. Oczywiście nie poinformowali nas, żona dowiedziała się o tym od swojej siostry. Byli przez 8 dni, w tym czasie ani razu nie skontaktowali się z nami. Na Dzień Matki, Dzień ojca wysłaliśmy kartki, ale nie dzwoniliśmy (potem teściowa powiedziała, że kartki się nie liczą jako życzenia). Oczywiście oni nie zadzwonili ani nawet kartek nie przysłali - były urodziny żony po drodze, moje imieniny, urodziny córki. Był 01 września, pierwszy dzień córki w szkole podstawowej, oczywiście nie zadzwonili. Żonie było z tym bardzo trudno, wyszedłem do garażu z telefonem, w tajemnicy przed żoną zadzwoniłem do nich i poprosiłem, żeby zadzwonili do żony i córki, w związku z rozpoczęciem nauki w szkole, zadzwonili za chwilę, ale żona zorientowała się, że to ja za tym stoję, nie odebrała. Dziś wstydzę się tej sytuacji. Oczywiście potem dla teściowej to był argument, że to nieprawda, że nie dzwonili, bo przecież dzwonili. A 11 listopada przysłali smsem pozdrowienia dla całej naszej rodziny z okazji Święta Niepodległości. A my na niego odpowiedzieliśmy. Czas płynął, pod koniec listopada u teścia wystąpiły jakieś problemy z sercem, wylądował w szpitalu, teściowa zadzwoniła do żony zapłakana. Żona pozwoliła jej się wygadać i powiedziała "To tata musiał znaleźć się w szpitalu żebyś ty do nas zadzwoniła?!". Rozmowa była burzliwa, no ale stosunki przynajmniej zostały nawiązane, aczkolwiek wkrótce po tej rozmowie zadzwoniła do żony jej siostra i przywoływała ją do porządku, że w takiej sytuacji nie powinna tak traktować mamy (czyli Skrzydlata Małpa). Pojechaliśmy na Boże Narodzenie do nich, teść dochodził do siebie, okazało się, że rozrusznik mu wszczepili i jest dobrze. W dzień wyjazdu po tych świętach teściowa wykorzystała fakt, że zostałem z nią sam na sam, rozpłakała się i zaczęła się uskarżać na żonę że ona tak na nią napadła wtedy jak zadzwoniła. "ONA", bo jak sie obraża to imion nie wymawia. I ja wtedy dałem sie zmanipulować, gdy przyjechaliśmy do domu, powiedziałem żonie o tej rozmowie i o tym, że poczułem jakby współczucie wobec teściowej i że ją też trzeba próbować zrozumieć. Żona się wściekła, że teściowa rozmawiała ze mną o tym, zadzwoniła do niej, rozmowa była jak zwykle z piorunami, zakończyło sie w miarę pojednawczo:
Żona :"Ja sie boję, że znów się na mnie obrazisz".
Teściowa "A ja się boję, że na mnie napadniesz".

Potem przez jakiś czas był bardzo względny spokój, aż do Komunii córki, mieszkali u nas przez tydzień, było kilka awantur między żoną a teściową, już któregoś dnia chciała wyjeżdżać, ale teść akurat piwo wypił i nie mógł kierować. W wieczór komunijny skręciła sobie nogę po tym jak się obraziła na żonę bo ta poprosiła ją „Nie mów tak” (akurat teściowa kilkakrotnie nazwała Bieńkowską idiotką) i uciekała sfochowana po schodach, było już ciemno
Na Komunię córki przyjechali i byli przez tydzień ale ja czułem się źle, także było kilka awantur między Żoną a teściową, potem chyba nawet na urodziny żony jej tata zadzwonił i powiedział, że metody jakimi żona traktuje mamą są stalinowskie (albo hitlerowskie - jedno z dwóch).

Od tamtego czasu przestało mi zależeć na telefonach od nich, z czasem zacząłem nawet wykręcać się od rozmów na ile możliwe. Teraz już wiem, że nieświadomie zacząłem stosować technikę tzw. małego kontaktu.

Nigdy nie przeciwstawiłem się teściowej tak ostro jak żona, mimo, że wielokrotnie chciałem. Ale bałem się. A teraz, gdy trochę poczytałem sobie nt. NZO, nawet już nie widzę sensu. Wiem, że mogę zmienić przede wszystkim siebie.

Ostatnio u teściów byłem na Boże Narodzenie. Źle się tam czułem, żona też. Jeden wielki narcystyczny cyrk.

Potem Żona pojechała z córką do nich na ferie, w sumie po to, żeby skorzystać z usług placówki w której teściowie pracują. Czuły się tam "jak w trumnie" (cytat z SMSa od żony).

Po powrocie żona powiedziała, że ona już beze mnie nie do swoich rodziców nie pojedzie.
Żona rozmawiała na ten temat ze swoją siostrą. Siostra powiedziała żonie, że ona się dziwi, że ona w ogóle jeździ tam sama, bo ona to tylko z mężem.

A mi coś tu nie pasuje. W podejściu żony i jej siostry. To ja i szwagier mamy chronić nasze żony przed ich własnymi rodzicami? No, jeszcze rozumiem moja żona – buntownik. Ale siostra żony – złote dziecko, czasami widywałem jak składała życzenia teściom – np. mówiła, że są idealni i że zawsze można na nich liczyć... Byłbym wdzięczny, gdyby ktoś zechciał się wypowiedzieć na ten temat.

Spędziliśmy w swoim domu Wielkanoc i to były bardzo dobre i radosne święta, podładowaliśmy akumulatory.

Jakoś tydzień po świętach Żona dowiedziała się zupełnie przypadkowo od swojej siostry że teściowie w czerwcu przyjeżdżają do miasta w którym mieszkamy na tydzień, już od dawna mają zarezerwowany hotel. A nam nie powiedzieli do tej pory o tym ani słowa (!) mimo że do żony dzwonią raz na tydzień-dwa. Przecież normalni rodzice powiedzieliby "Córeczko cieszymy się, przyjedziemy do Ciebie". A tu wielka konspiracja. Jakaś kolejna narcystyczna gierka.

Żona powiedziała, że jeżeli będą chcieli wyciągnąć nas do jakiegoś lokalu, to nie zgodzi się. Ale zaprosi ich do nas do domu. I ma do tego prawo. Powiedziałem żonie, że ma też prawo do szacunku z ich strony. Zapytałem czy tak postępują kochający rodzice i czy taki numer wywinęłaby swojej córce.
 
reklama
Mama mojej żony jest osobą z narcystycznym zaburzeniem osobowości. Na początku, gdy wchodziłem do tej rodziny, nie miałem świadomości. Wręcz przeciwnie, teściowa wydawała się nieskazitelnym ideałem. Teściowie mieszkają 200 km od nas. Teść sympatyczny jako człowiek, ale pod warunkiem, że teściowej nie ma w pobliżu, poza tym zrośnięty z teściową, razem pracują (ona jest szefem oddziału, on jej zastępcą) i wszystko razem.

Siostra żony – jej rola nie do końca jednoznaczna dla mnie, ale chyba złote dziecko – mieszka 7 km od teściów. Spędza życie na próbach uzyskania miłości od swojej narcystycznej mamy poprzez bycie idealną, co jak na razie skończyło się tym, że miała epizody psychiatryczne, na psychoterapię też chodziła, ale gdy dochodziło do kwestii jej relacji z mamą, wycofywała się z terapii, mimo, że z tego co mi wiadomo zwroty dostawała sensowne. Mąż siostry żony jest dyrektorem placówki w której pracują teściowie.

Żona jest psychologiem, po szkole psychoterapii, dużo przepracowała. Ale czy relacje z jej mamą to nie wiem. Na pewno dostawała zwroty, że u niej jest skażona linia kobiet.
Żona w tym układzie jest buntownikiem, ona chyba najbardziej potrafi przeciwstawić się swojej mamie. Gorzej znosi obrażanie się mamy. Jedna z większych akcji: teściowa obraziła się na nas, to było w 2013 roku, byliśmy na Wielkanoc u teściów, teściowa w pierwszy dzień świąt zrobiła teściowi awanturę bo odezwał się do niej nie tak jak trzeba, drobna rzecz, żona wtedy powiedziała zupełnie asertywnie do swojej mamy "Przykro mi, że tak traktujesz tatę". Obraziła się na nas, my wyjechaliśmy wcześniej niż zamierzaliśmy ("Zepsuliśmy im święta" jak sie później dowiedzieliśmy). Przestali do nas dzwonić. W maju po tych świętach przyjechali jak mają w zwyczaju na weekend do do Torunia (mieszkamy pod Toruniem), ale nie zatrzymali się u nas jak wcześniej, lecz w hotelu. Oczywiście nie poinformowali nas, żona dowiedziała się o tym od swojej siostry. Byli przez 8 dni, w tym czasie ani razu nie skontaktowali się z nami. Na Dzień Matki, Dzień ojca wysłaliśmy kartki, ale nie dzwoniliśmy (potem teściowa powiedziała, że kartki się nie liczą jako życzenia). Oczywiście oni nie zadzwonili ani nawet kartek nie przysłali - były urodziny żony po drodze, moje imieniny, urodziny córki. Był 01 września, pierwszy dzień córki w szkole podstawowej, oczywiście nie zadzwonili. Żonie było z tym bardzo trudno, wyszedłem do garażu z telefonem, w tajemnicy przed żoną zadzwoniłem do nich i poprosiłem, żeby zadzwonili do żony i córki, w związku z rozpoczęciem nauki w szkole, zadzwonili za chwilę, ale żona zorientowała się, że to ja za tym stoję, nie odebrała. Dziś wstydzę się tej sytuacji. Oczywiście potem dla teściowej to był argument, że to nieprawda, że nie dzwonili, bo przecież dzwonili. A 11 listopada przysłali smsem pozdrowienia dla całej naszej rodziny z okazji Święta Niepodległości. A my na niego odpowiedzieliśmy. Czas płynął, pod koniec listopada u teścia wystąpiły jakieś problemy z sercem, wylądował w szpitalu, teściowa zadzwoniła do żony zapłakana. Żona pozwoliła jej się wygadać i powiedziała "To tata musiał znaleźć się w szpitalu żebyś ty do nas zadzwoniła?!". Rozmowa była burzliwa, no ale stosunki przynajmniej zostały nawiązane, aczkolwiek wkrótce po tej rozmowie zadzwoniła do żony jej siostra i przywoływała ją do porządku, że w takiej sytuacji nie powinna tak traktować mamy (czyli Skrzydlata Małpa). Pojechaliśmy na Boże Narodzenie do nich, teść dochodził do siebie, okazało się, że rozrusznik mu wszczepili i jest dobrze. W dzień wyjazdu po tych świętach teściowa wykorzystała fakt, że zostałem z nią sam na sam, rozpłakała się i zaczęła się uskarżać na żonę że ona tak na nią napadła wtedy jak zadzwoniła. "ONA", bo jak sie obraża to imion nie wymawia. I ja wtedy dałem sie zmanipulować, gdy przyjechaliśmy do domu, powiedziałem żonie o tej rozmowie i o tym, że poczułem jakby współczucie wobec teściowej i że ją też trzeba próbować zrozumieć. Żona się wściekła, że teściowa rozmawiała ze mną o tym, zadzwoniła do niej, rozmowa była jak zwykle z piorunami, zakończyło sie w miarę pojednawczo:
Żona :"Ja sie boję, że znów się na mnie obrazisz".
Teściowa "A ja się boję, że na mnie napadniesz".

Potem przez jakiś czas był bardzo względny spokój, aż do Komunii córki, mieszkali u nas przez tydzień, było kilka awantur między żoną a teściową, już któregoś dnia chciała wyjeżdżać, ale teść akurat piwo wypił i nie mógł kierować. W wieczór komunijny skręciła sobie nogę po tym jak się obraziła na żonę bo ta poprosiła ją „Nie mów tak” (akurat teściowa kilkakrotnie nazwała Bieńkowską idiotką) i uciekała sfochowana po schodach, było już ciemno
Na Komunię córki przyjechali i byli przez tydzień ale ja czułem się źle, także było kilka awantur między Żoną a teściową, potem chyba nawet na urodziny żony jej tata zadzwonił i powiedział, że metody jakimi żona traktuje mamą są stalinowskie (albo hitlerowskie - jedno z dwóch).

Od tamtego czasu przestało mi zależeć na telefonach od nich, z czasem zacząłem nawet wykręcać się od rozmów na ile możliwe. Teraz już wiem, że nieświadomie zacząłem stosować technikę tzw. małego kontaktu.

Nigdy nie przeciwstawiłem się teściowej tak ostro jak żona, mimo, że wielokrotnie chciałem. Ale bałem się. A teraz, gdy trochę poczytałem sobie nt. NZO, nawet już nie widzę sensu. Wiem, że mogę zmienić przede wszystkim siebie.

Ostatnio u teściów byłem na Boże Narodzenie. Źle się tam czułem, żona też. Jeden wielki narcystyczny cyrk.

Potem Żona pojechała z córką do nich na ferie, w sumie po to, żeby skorzystać z usług placówki w której teściowie pracują. Czuły się tam "jak w trumnie" (cytat z SMSa od żony).

Po powrocie żona powiedziała, że ona już beze mnie nie do swoich rodziców nie pojedzie.
Żona rozmawiała na ten temat ze swoją siostrą. Siostra powiedziała żonie, że ona się dziwi, że ona w ogóle jeździ tam sama, bo ona to tylko z mężem.

A mi coś tu nie pasuje. W podejściu żony i jej siostry. To ja i szwagier mamy chronić nasze żony przed ich własnymi rodzicami? No, jeszcze rozumiem moja żona – buntownik. Ale siostra żony – złote dziecko, czasami widywałem jak składała życzenia teściom – np. mówiła, że są idealni i że zawsze można na nich liczyć... Byłbym wdzięczny, gdyby ktoś zechciał się wypowiedzieć na ten temat.

Spędziliśmy w swoim domu Wielkanoc i to były bardzo dobre i radosne święta, podładowaliśmy akumulatory.

Jakoś tydzień po świętach Żona dowiedziała się zupełnie przypadkowo od swojej siostry że teściowie w czerwcu przyjeżdżają do miasta w którym mieszkamy na tydzień, już od dawna mają zarezerwowany hotel. A nam nie powiedzieli do tej pory o tym ani słowa (!) mimo że do żony dzwonią raz na tydzień-dwa. Przecież normalni rodzice powiedzieliby "Córeczko cieszymy się, przyjedziemy do Ciebie". A tu wielka konspiracja. Jakaś kolejna narcystyczna gierka.

Żona powiedziała, że jeżeli będą chcieli wyciągnąć nas do jakiegoś lokalu, to nie zgodzi się. Ale zaprosi ich do nas do domu. I ma do tego prawo. Powiedziałem żonie, że ma też prawo do szacunku z ich strony. Zapytałem czy tak postępują kochający rodzice i czy taki numer wywinęłaby swojej córce.
Szkoda że masz takich teściów ja też unikam teściów i mój mąż też. Bo dla nich synek żyje wtedy kiedy samochód jest potrzebny. Wnoczke maja a się nie zainteresują. I nam jest tak lepiej jak nie jeździmy do nich. Ja jestem tego zdania jesli xzlowiek ma cierpieć i klucic sie przez teściów to tylko zdala od nich i wtedy życie sie zmienia w lepsze. Chodz przykre jest jak własny rodzic potrafi tyle przykrych słów powiedzieć i nie tylko.
 
Do góry