Ten motyw z jedzeniem to znam bardzo dobrze
ojej jak sobie to przypomnę, największa terapia wstrząsowa dla mojej teściowej byla jak jej odnioslam już zaślimaczoną wędlinę i tą kurę (prawdziwą kurę mi przyniosła
) powiedzialam że się psuje i nie damy rady zjeść
i jak chce to niech sobie ją zje. Potem oddawałam jej proszki do prania, szampony i inne duperele które mi przynosila. Powiedziałam ze używam innych
a te są do niczego (były ok ) ale ja nerwowa kobita jestem. Może odkladaj jej to żarcie spowrotem do lodówki
może z czasem spasuje ? Ja czasem mojego wywalałam z tym jedzeniem i biedak jechal do niej jak byla w pracy i wszystko musiał oddawać.
W sumie to męczyłam się z nią prawie pół roku ale na szczęście wygrałam. Też ktoś mógł mówić, ale macie super nic nie musicie kupować, ale mnie to bardzo delikatnie mówiąc denerwowało.
Potem jak się urodziłą Amelka też miałam małą wojnę z noszeniem jej na rękach. Sama uwielbiam ją nosić ale ja wiem kiedy. Teraz zawsze się pyta czy może ją ponosić :-)





W sumie to męczyłam się z nią prawie pół roku ale na szczęście wygrałam. Też ktoś mógł mówić, ale macie super nic nie musicie kupować, ale mnie to bardzo delikatnie mówiąc denerwowało.
Potem jak się urodziłą Amelka też miałam małą wojnę z noszeniem jej na rękach. Sama uwielbiam ją nosić ale ja wiem kiedy. Teraz zawsze się pyta czy może ją ponosić :-)