O matko!
mój nadroższy małżonek wyjeżdżał dziś w delegację na jedną noc.
Rano było w domu pobojowisko!
Najpierw obudził mnie pytaniem co ma spakować, jak mu wymieniłam przez sen co ma zabrać to nieco uspokojony poszedł do łazienki, gdzie pluskał się pół godziny, a potem przyszedł zapytać mnie w jaką torbę ma się spakować ... wrr ... jak powiedziałam, że obojętnie to prawie się obraził .... więc zaproponowałam mu szarą (a mamy chyba z 10 toreb sportowych i nie tylko bo mąż kiedyś zawodowo grał w tenisa i sporo tego dostawał). Wahał się z 10 minut między plecakiema torbą w końcu zaczał się pakować, zadając miwiele pytań z serii "a gdzie jest moja ...". W końcu zapytał mnie czy czarne buty, które nosi do pracy to obuwie sportowe w którym może póść na kręgle - bo taką atrakcję im przewidzieli na wieczór. Pakował się więc kolejne 20 min - zdążyłam już w tym czasie zrobić śniadanie i wypić pół kawy. Nareszcie już w płaszczu stanął ze spakowaną torbą - było za 15 dziewiąta więc od 15 min powinien być w pracy - i stwierdził ... że torba nie ma paska na ramię! ;D (kiedyś wszystkie paski od toreb poodpinał ,bo uznał że są mu niepotrzebne i gdzieś schował - nawet ja nie wiem gdzie). Przynósł więc plecak żeby się jednak przepakować ... no żal mi się go zrobiło i powiedziałam, że pasek na ramię jest przy mojej torbie ;D W końcu poszedł z szarą torbą na granatowym damskim pasku ;D - oczywiście przed drzwiami znalazłam jego klapki ;D których zapomniał.
Teraz już wiem dlaczego mężczyni nie rodzą dzieci - 9 miesięcy to trochę za mało żeby się spakować do szpitala!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
jak znacie jeszcze jakieś inne powody - to dawajcie!