hej Kochane
Zazdroszczę tym które w nocy spia, ja nie wiem co to znaczy

od 1 w nocy zaczybaja sie wycia przez sen, czasem sie wybudza na dobre, trzeba rozdzielac do innych pokoi i śpimy zmężem znimi w lózkach - jedyna sznasa zeby zmrużyć oko. Z przerwami i wymiana na osobnika trwa to do 4-5, a potem znów ładnie usypiaja i z przerwą na mleczko śpia jeszcze do 8-8.30 .Muszę sie jednak pochwalic, że odkąd chodzimy do żłobka to dzieci zmienily się nie baaaaardzo na plus

Cięzko było ale teraz juz zostaja sami tam na 4-5h, ładnie jedzą, nawet zasypiają sami włóżeczkach co jest dla mnie jakąś abstrakcją, troche popłakuja momentami ale to już są naprawde momenty, pójda do "cioci" na kolanka na 10 min i dalej ida sie bawić. Dzieci nauczyly się, że je sie siedząc na krzesełkach przy stoliku, majac sliniaki na szyi - do tej pory karmienie odbywało sie w locie, a o siedzeniu w miejscu nie było mowy. Teraz nawet jak chce im dac kanapke to leca do stoliczka, siadaja na krzesełkach i otwierają dzioba:-) Jak przyjdziemy ze żłobka pieknie sie bawią, sa pogodni i tacy dumni jak chwalę, widzę, że rozumieją duzo więcej niz jeszcze 2 tyg temu, naprawde widzę duzy krok rozwojowy u nich. Niestety znów z gilem lekkim chodzimy i zobaczymy czy sie zatrzyma czy rozpoczniemy sztafete chorobowa nr 2. Z siebie tez jestem dumna bo daje rade sama z nimi chodzic, wchodzic po schodach, ubierac rozbierac itd bo tego tez sie obawiałam a wszystko jest do zrobienia jak sie okazuje;-) Odzyłam psychicznie i mam dobry nastrój, choć na początku flaki mi wywracało na druga strone jak slyszałam ich płacz i o dziwo bardziej plakali jak byłam znimi na sali niz jak zostawiam ich samych od razu i tu się zgodzę z Agata88, ze dzieci to cwaniaki i ze doskonale wymuszają, jak mnie nie ma to szybciej sie uspokajaja i ida bawić niz jak jestem i jest na kim robic wrazenie.
A jeśli chodzi o karcenie i dawanie klapsów to ja jestem za, oczywiscie mówimy o klapcie który ma dac nauczkę, a nie ból. Mo j Kuba dzis dostał po rączce ode mnie jak po raz kolejny zacząl rysować kredkami po ścianach, dostał bo wie ze nie wolno, a mimo to z uśmieszkiem robił o samo - efekt zabrałam kredkę, pacnęłam w rękę, siedzial i płakał, tłumaczylam, że kredkami rysujemy na kartce i posadziłam na krzesełku przy stoliczku dałam kredke kartkę i dziecko zaczeło rysować jak trzeba:-). Jestem przeciwna bezstresowemu wychowaniu tak modnemu teraz,sama nie raz klapsa dostalam od rodziów i jakos nic mi z tego powodu nie jest;-)