dziewczyny potrzebuję pomocy, już sobie rady nie daję z Wojtkiem. Wróciłam do domu dziś o 16,30 i od tej pory z nim wciąż walczę żeby się ubrał. Godzinę siedział w sypialni i walił w drzwi , tak że pół bloku nas słyszało, co chwilę wchodziłam pytać czy zakładamy pieluchę - NIE! Puściły mi nerwy , dostał w pupę, nie pomogło, zaczęłam więc go lekceważyć , zjadłyśmy z Izą naleśniki on jeść nie dostał, ale dalej nie chce się ubrać. Mam dość już tej walki, Iza nie robiła mi takich numerów. Z nerwów już dostałam jakiś nerwobóli, przecież to śmieszne że nie umiem sobie poradzić z dwulatkiem. Jeśli znacie jakiś sprawdzony sposób na uparciuch to dajcie znać.