Jakbyście od swoich lekarzy usłyszały cos bardziej konkretnego to dajcie znać. Mi jakoś, odpukać, ostatnio ból przeszedł... ciekawe na jak długo.
Hej, ja miałam potworny ból kości łonowej od początku marca. Trafiłam do pierwszego lepszego lekarza (głównie po zwolnienie), bo już nie mogłam w ogóle chodzić. Nawet po domu prawą nogę za soba wlokłam. Diagnoza była: początek rozejścia spojenia łonoweo i zapewnienie, że to się po porodzie zrobi. Wróciłam z rykiem do domu, bo wcześniej w pracy naczytałam się, co to oznacza.
Po 2 tygodniach poszłam do swojej (nowej) lekarki, która już wpisała podejrzenie rozejścia i skierowała mnie na konsultację i USG kości łonowej do szpitala. Ledwie się tam dowlokłam, ale wymacało mnie 2 lekarzy niezależnie, zrobili mi USG i powiedzieli, że żadnego rozejścia nie ma. Podobno w pierwszej ciąży nie może być. Na USG wyszedł mi odstęp 5,5mm, czyli prawidłowy. Może zadziałali tez psychologicznie, ale po tej diagnozie udało mi się przejść spory kawałek do busa ze szpitala. W następnych dniach bolało, ale już jakby mniej np. rano bolalo bardzo a po południu przechodziło albo odwrotnie.
Jakoś tak od Wielkiego Poniedziałku chodzę już normalnie. Kość nie boli wcale. Pozostał tylko niewielki ból w prawej pachwinie, coś jakby naciągniete ścięgno, ale to jest już pikuś w porównaniu z tym, co było.
W szpitalu też usłyszałam, że powinnam się cieszyć, bo to oznacza, że łatwiej urodzę.