Dzięki
Nie wiem sama czy taki wątek po poronieniach byłby dla mnie :-(, nic już nie wiem, nie mam sił zająć się dziećmi a m dziś w pracy cały dzień :-(.
Mam tyle roboty po tej przeprowadzce że nie wiem za co się zabrać tyle tego a z drugiej strony najchętniej to z łóżka bym nie wychodziła :-(.
Już nie płacze, nie wiem może źle, po zabiegu nie uronilam ani jednej łzy przed 20 w aucie jak jechaliśmy do domu to chwilę poplakalam. Nie wiem czemu już nie płacze. Za to ciężko jest się ze mną dogadać, jestem taka Nieobecna, myślę cały czas o moim aniolku, nie tule dzieci, nikogo nie dopuszczam do siebie.
Kurcze chyba muszę wziąść się za siebie.
Najlepsza terapia będzie powrót do starej Doroty, zajęcie się dziećmi i domem.
Najgorsze jest to że wczoraj każdy lekarz z każdej strony poinformował mnie o zagrożeniu głównie dla mnie w przypadku kolejnej ciąży ze względu na bardzo duża ilość przeciwciał.
Ja mam przeciwciała anty kell, do wczoraj informacje miałam że one nie groźne, z nimi urodziłam 2 cudownych dzieci i nic się nie działo.
Teraz straszą że ich ilość jest powalająca, że jest to wielkie zagrożenie dla mnie a pozytym kolejna ciąża może skończyć się tak jak ten aniołek :-(
I jak tu teraz zrezygnować z marzeń? Wiem ktoś powie masz kobieto 3 dzieci, tak mam i dziękuję Bogu za nie, ale marzeń się tak szybko nie pozbywa. Jest mi z tym tak źle :-(, mój aniołek już raczej do mnie nie wróci :-(
No to się wygadalam.
Dziś dzieci nie idą do szkoły, dobrze bo chyba spacer 1,5 km po zabiegu nie wskazany.
Dziś dzień pierwszy cały tu w domu.