Madlein
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 24 Marzec 2010
- Postów
- 3 719
Co do testu to pojęcia nie mam jaki to był rodzaj. Niektóre rzeczy sprawdzała (dając zabawki, patrząc na odruchy, a o niektóre pytała mnie i zaznaczała na liście.
Ponieważ skierowanie na ośrodek dzienny mamy, to tam standardowo dają rehabilitację, psychologa i logopedę.
Jeśli chodzi o pokarmy często mu daję chrupki kukurydziane i z nimi sobie radzi, więc może tym się zasugerowała. Chlebek też chciałam mu wdrożyć. Jakoś daje radę z tą skórką, ale strach jest jak ją mile w buźce. Czasem dostaje też paluszka juniorka, albo rurkę waflową, tylko zawsze patrzę jak sroka w kość kiedy to konsumuje.
Widzicie ja mało co się znam, więc nie pomyślałam z tej perspektywy, że to niebezpieczne aż tak może być. Nawet próbowałam z tym kabanosem i ładnie sobie radził, no ale jakby mu się za duży kawał oderwał to nie wiem co by było.
Majka mówisz, że na Borowskiej też maluszka słuch badają? On miał badanie przesiewowe zaraz po porodzie, ale ona mówi, że może po tym zapaleniu płuc i wirusie RSV coś się stało.
Z mową jest katastofa. Przed tą chorobą było świetnie jak na tamten wiek nawet ponad odstawał. Mówił agu, hau, lala i brrr (co u cztero-pięciomiesięcznego dziecka jest fenomenem jak dla mnie). Po chorobie nic. Długo czekaliśmy i na Wielkanoc zaczął pięknie mówić baba, przy płaczu próbował mymy, ale po jakiś dwóch tygodniach przestał. Nie mówi teraz dosłownie nic. Wydaje tylko z siebie dźwięki typu krzyki, piski i głużenie.
Logopeda mówiła jeszcze, że to może być ta gorsza opcja z regresem mowy, ale mam jeszcze do końca czerwca (AŻ!!!) to obserwować robiąc to co zleciła, śpiewając mu, mówiąc rymowanki (tak jakbym tego nie robiła).
Jestem wściekła.
Oby jutrzejsza Pani doktor była bardziej kompetentna.
Ponieważ skierowanie na ośrodek dzienny mamy, to tam standardowo dają rehabilitację, psychologa i logopedę.
Jeśli chodzi o pokarmy często mu daję chrupki kukurydziane i z nimi sobie radzi, więc może tym się zasugerowała. Chlebek też chciałam mu wdrożyć. Jakoś daje radę z tą skórką, ale strach jest jak ją mile w buźce. Czasem dostaje też paluszka juniorka, albo rurkę waflową, tylko zawsze patrzę jak sroka w kość kiedy to konsumuje.
Widzicie ja mało co się znam, więc nie pomyślałam z tej perspektywy, że to niebezpieczne aż tak może być. Nawet próbowałam z tym kabanosem i ładnie sobie radził, no ale jakby mu się za duży kawał oderwał to nie wiem co by było.
Majka mówisz, że na Borowskiej też maluszka słuch badają? On miał badanie przesiewowe zaraz po porodzie, ale ona mówi, że może po tym zapaleniu płuc i wirusie RSV coś się stało.
Z mową jest katastofa. Przed tą chorobą było świetnie jak na tamten wiek nawet ponad odstawał. Mówił agu, hau, lala i brrr (co u cztero-pięciomiesięcznego dziecka jest fenomenem jak dla mnie). Po chorobie nic. Długo czekaliśmy i na Wielkanoc zaczął pięknie mówić baba, przy płaczu próbował mymy, ale po jakiś dwóch tygodniach przestał. Nie mówi teraz dosłownie nic. Wydaje tylko z siebie dźwięki typu krzyki, piski i głużenie.
Logopeda mówiła jeszcze, że to może być ta gorsza opcja z regresem mowy, ale mam jeszcze do końca czerwca (AŻ!!!) to obserwować robiąc to co zleciła, śpiewając mu, mówiąc rymowanki (tak jakbym tego nie robiła).
Jestem wściekła.
Oby jutrzejsza Pani doktor była bardziej kompetentna.
Ostatnia edycja: