Od dłuższego czasu mam problem z synem, w przyszłym roku ma 4 lata. Otóż nie lubi się witać z innymi, jak gdzieś jedziemy czy ktoś do nas przychodzi. Ale ten temat już rozwiązałam, nie lubi i tyle, ma takie prawo, zwłaszcza, że babcie od razu chcą buziaki na przywitanie, buziaki na pożegnanie, syn wpadał w szał, w końcu im wytłumaczyłam, że nie musi tego lubić, żeby uszanowały jego sprzeciw.
Ale bardziej mi chodzi zachowanie. Ma straszne nerwy w gościach. Jedzie np. do babci chętnie po czym przy wejściu, zakrywa oczy i mówi, że nie patrzy, nie widzi. Nikt nie może do niego mówić itp. Mówi z taką złością wykłóca się, że nie tak a tak. To jest bardzo męczące, odechciewa się jeździć gdziekolwiek, bo trzeba go uspokajać.
Gdy idzie spać oczywiście, usypia ze mną, bo tata nie może, tylko mama to zamiast dobranoc mówi jakieś wymyślone słowo.
Ogólnie cierpina mamoze, tata jest w dzień ok, a tak wszystko mama, już nie mam siły a w domu drugie miesczne dziecko. Maz nie moze go odebrac z przedszkola bo wpada w taki szał, ze z sali nie chce wyjsc, usypiac muszę ja, w nocy gdyby sie przebudził, woła mnie, tatę jak zobaczy to wpada w histerię. Nawet po kąpieli ja musze przyjsc gdy juz chce wyjsc z wanny. Mamoza trwa w zasadzie od urodzenia. Czy to minie kiedyś? Czy w ogóle z tym walczyć?
Ale bardziej mi chodzi zachowanie. Ma straszne nerwy w gościach. Jedzie np. do babci chętnie po czym przy wejściu, zakrywa oczy i mówi, że nie patrzy, nie widzi. Nikt nie może do niego mówić itp. Mówi z taką złością wykłóca się, że nie tak a tak. To jest bardzo męczące, odechciewa się jeździć gdziekolwiek, bo trzeba go uspokajać.
Gdy idzie spać oczywiście, usypia ze mną, bo tata nie może, tylko mama to zamiast dobranoc mówi jakieś wymyślone słowo.
Ogólnie cierpina mamoze, tata jest w dzień ok, a tak wszystko mama, już nie mam siły a w domu drugie miesczne dziecko. Maz nie moze go odebrac z przedszkola bo wpada w taki szał, ze z sali nie chce wyjsc, usypiac muszę ja, w nocy gdyby sie przebudził, woła mnie, tatę jak zobaczy to wpada w histerię. Nawet po kąpieli ja musze przyjsc gdy juz chce wyjsc z wanny. Mamoza trwa w zasadzie od urodzenia. Czy to minie kiedyś? Czy w ogóle z tym walczyć?