reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Znasz to? Dzień ledwo się zacznie, a Ty już masz na koncie przebieranie w półśnie, mycie części do laktatora i gorączkowe poszukiwania smoczka pod kanapą. Jeśli w tym chaosie marzysz choć o jednej rzeczy, która ułatwi Wam codzienność – weź udział w konkursie i wygraj urządzenia Baby Brezza, które naprawdę robią różnicę! Biorę udział w konkursie
reklama

Niedobrze mi-czyli:dolegliwosci ciazowe

Ones mnie w ciągu dnia łapią a wieczorem to czasami ruszyć się nie mogę ale leżenie na lewym boku pomaga z nogami wyżej. Pracujesz jeszcze?
Roksaa ja sama odstawiłam na chwilę to żelazo, bo mam już dość, zacznę brać za tydzień i zobaczymy czy to, to. Wcześniej też brałam ale takie do rozpuszczania więc dobrze się wchłaniało i nie powodowało takich stanów a w szpitalu teraz dostawałam 3x dziennie po dwie tabletki więc mnie zapchało na amen.
Natalia ja magnez, nospę biorę bo mi lekarz nakazał.
 
reklama
Kaniu, po Twoim opisie trochę się przestraszyłam i zaczęłam zastanawiać czy nie pakować się do szpitala, bo po południu zaczęły mnie łapać takie bezbolesne, ale coraz bardziej regularne.. no i kilka miałam takich co 5-7 min..:szok:. Ale jak już poważnie myślałam o telefonie do mojego lekarza, to puściły... Ufff.. Mąż spanikowany prosi, żebym go nie straszyła:-D:-D:-D.

Natalia, współczuję Ci bardzo tych bolesnych skurczy... To musi być naprawdę męczące.
 
Makunia mój też w strachu, mówi że czasami takie miny strzelam że nie wie czy pogotowia nie wzywać, takie te skurcze...
Wierz mi, że będziesz wiedzieć że to już to, z Oliwią jak mnie złapały te właściwe skurcze to wiedziałam że się zaczęło.
 
To fakt, mnie jak zaczęły łapać skurcze z Danielem to wiedziałam, że to to. Na szczęście byłam wtedy w szpitalu bo już po terminie i akcja sama się zaczęła, więc nie musieli wywoływać. Teraz miałam zamiar wybrać się do szpitala dopiero przy mocnych bólach, żeby tylko wejść i urodzić, ale przez to rozwarcie i skróconą szyjkę kazali mi się teraz spieszyć w razie w, żeby nie urodzić w domu:-)
 
kania - tak, pracuje, ale juz naprawde malo, czasem kilka telefonow w dzien, kilka maili i tyle. Ja juz nie mam glowy do pracy i robie tylko to, co konieczne. Czekam teraz na decyzje w sprawie macierzynskiego, mam nadzieje, ze do konca lutego bede cos wiedziala.

roksaa - przynajmniej wiesz, ze szyjka skrocona i jestes w pogotowiu. Ja, mimo wyznaczonego terminu cesarki, caly czas sie boje, ze akcja sie wczesniej zacznie, bo ja jestem wciaz bardzo aktywna w ciagu dnia i niewiele odpoczywam, a do tego tutaj nie badaja rozwarcia szyjki (!!!), wiec w sumie nie wiem, co sie 'tam' dzieje. W czwartek mam wizyte u poloznej, ale ona tylko pomaca brzuch i poslucha serca. Nie bada ginekologicznie.
 
Hej dziewczyny. Ja mam termin na 19 marca 2013 roku. Chciałam zapytać jak jest u Was z płaczem. To moja pierwsza ciąża. Po dwóch nieudanych próbach (poronieniach). Całą ciąże przechodziłam ok: mdłości jakieś pobolewanie w brzuchu ale to uznawałam za normę. Niepokoi mnie mój stan psychiczny. Zawsze byłam osobą płaczliwą, ale to co się dzieje teraz to już przegięcie. KOMPLETNIE SOBIE Z TYM NIE RADZĘ.
Od 3 miesiąca jestem na l4 i strasznie mi się nudzi. (a zawsze byłam osobą bardzo czynną) Cała ciąża ok a tu nagle 8 miesiąc i całkowity fix. Płacze o byle co: np., mąż mówi że za dużo wody w garnku do gotowania makaronu a ja w ryk itp. I ogólnie czuję się zaniedbana przez męża, Który ciągle pracuję, robi mnóstwo nadgodzin wraca późno wieczorami, włącza laptopa i nawet nie mamy o czy z sobą rozmawiać (ale przecież to normalne, że on pracuję i wcale nie dziwie mu się, że z taką marudą jak ja nie chce mu się gadać). I z każdym dniem płaczę co raz więcej i więcej i coraz bardziej się od niego oddalam. Po prostu mam go już dość. Zachowuje się jakby go nic nie interesowało: jak się czuję, czy mam już wszystko dla malucha. Nie wspomnę o tym, że w ogóle nie pomaga mi w domu. A do tego sami siebie nakręcamy. Ostatnio coraz częściej na mnie wrzeszczy : np. ostatnio o to, że nie odebrałam telefonu, a on pilnie coś chciał. A nie odebrałam bo poszłam na spacer a telefon został w domu. I taki dostałam opr, że szok i co ryk. Straszny płacz jakby mi pół rodziny wybili. Aż tak się zdenerwowałam, że "czkałam" długo nie mogłam się uspokoić. A później miałam wyrzuty, że zaszkodziłam mojemu maluszkowi, a przecież to jego kocham najmocniej na świecie. I co głupia jestem nie. Ale najważniejsze- jak ja mam przerwać to błędne koło???
 
abc24 łzy to ze szczęścia się pojawiły przy potwierdzeniu ciązy i przy I USG.
Ja myślę,że albo masz depresję, albo przepraszam za komentarz- problemy , które Cię przerastają.
Brak wsparcia od męża?-dlaczego z nim ze spokojem bez łez nie porozmawiasz? A przyjaciele, znajomi , rodzina?-masz czas na spotkania, masz czas dla siebie....

Bardzo dobrze,że tu do Nas napisałaś.
 
A wiesz jaka ja byłam szczęśliwa jak minęły pierwsze trzy miesiące. Widzisz, przy pisaniu tego zdania też oczy mi się zaszkliły a po policzku popłynęła łza. Nie wiem może to strach przed rozwiązaniem. Sama nie wiem:( właśnie nie czuję wsparcia od mężą. Próbowałam z nim rozmawiać, ale mam wrażenie że on stara się "odciąć"- nie wiem może też ze strachu bo też bardzo chciał mieć dziecko. A znajomi pewnie, że są ale nie mam odwagi tak ciągle narzekać. Staram się uśmiechać i udawać, że wszystko gra. Mam nadzieję, że takie pisemne wygadanie mi pomoże :)
 
makunia spokojnie, jak nie bolesne to nie ma co panikowac. ja mialam skurcze caly dzien na dzien przed porodem, ale bolesne zaczely sie wieczorem dopiero... ich nie da sie przeoczyc :no:
 
reklama
ale to chyba nie chodzi o ból cielesny:nerd: raczej martwię się o dziecko. Już tyle złego mnie spotkało. Nie przeżyłabym tej straty
 
Do góry