Dziewczynki pozwoliłam sobie otworzyć nowy temat bo wiem że nie jestem sama z tym problemem, a od dzisiejszego południa jestem przerażona...
Może zacznę po kolei - w zeszłym roku TSH miałam 1.53, zaszłam w ciąże, przed poronieniem miałam już 3.63, pytałam lekarza czy łykać więcej leku, powiedział że nie bo jest ok, poroniłam, później kilku lekarzy powiedziało że tsh mogło być tego powodem... Podnieśli mi dawkę z 50 na 75 mg dziennie w lipcu tego roku (dopiero któryś tam lekarz, wcześniejsi nie chcieli mi jej podnosić, twierdzili że jest ok). W sierpniu, powtórzyłam badania i tsh miałam 1.36 (dokładnie 6 tygodni temu) więc idealne, staraliśmy się więc o dziecko i udało się, wczoraj byłam na kolejnym badaniu krwi, dzisiaj dostałam wyniki i tsh 2.56, Znowu zapiernicza w górę... :-frown: Strasznie się przestraszyłam... Nie chcę powtórki... Dzwoniłam do lekarki i o dziwo kazała mi NIE zwiększać dawki leku, nie wiem czy mnie po prostu olała, czy faktycznie nie powinnam jej zwiększać... :-(Powiedziała że za 2 tygodnie zrobię znowu badania i wtedy zdecydujemy czy podnosić czy nie...
Jakie Wy macie doświadczenia z tarczycą? Jakie macie poziomy, co na to wasi lekarze?
Wiem że niektórzy (nawet tutaj któraś z Was pisała) zalecają podnieść dawkę leku już w momencie zobaczenia 2 kresek na teście, dlatego więc mnie z moją historią dziwi podejście mojej lekarki... Mam ochotę podnieś dawkę leku na własną rękę, ale wtedy będę musiała się przyznać do tego lekarzowi...
Dodam że ja zaczęłam mieć problemy z tarczycą w ciąży z córcią ponad 5 lat temu, wtedy w 13 tc miałam wynik tsh 26 albo nawet 260 (serio już teraz nie pamiętam) bardzo szybko znalazłam dobrego ginekologa-endokrynologa który raz dwa mi to zbił i na szczęście wszystko dobrze się skończyło.
Liczę że podzielicie się swoimi doświadczeniami w temacie bo nie mam pojęcia co robić...
Może zacznę po kolei - w zeszłym roku TSH miałam 1.53, zaszłam w ciąże, przed poronieniem miałam już 3.63, pytałam lekarza czy łykać więcej leku, powiedział że nie bo jest ok, poroniłam, później kilku lekarzy powiedziało że tsh mogło być tego powodem... Podnieśli mi dawkę z 50 na 75 mg dziennie w lipcu tego roku (dopiero któryś tam lekarz, wcześniejsi nie chcieli mi jej podnosić, twierdzili że jest ok). W sierpniu, powtórzyłam badania i tsh miałam 1.36 (dokładnie 6 tygodni temu) więc idealne, staraliśmy się więc o dziecko i udało się, wczoraj byłam na kolejnym badaniu krwi, dzisiaj dostałam wyniki i tsh 2.56, Znowu zapiernicza w górę... :-frown: Strasznie się przestraszyłam... Nie chcę powtórki... Dzwoniłam do lekarki i o dziwo kazała mi NIE zwiększać dawki leku, nie wiem czy mnie po prostu olała, czy faktycznie nie powinnam jej zwiększać... :-(Powiedziała że za 2 tygodnie zrobię znowu badania i wtedy zdecydujemy czy podnosić czy nie...
Jakie Wy macie doświadczenia z tarczycą? Jakie macie poziomy, co na to wasi lekarze?
Wiem że niektórzy (nawet tutaj któraś z Was pisała) zalecają podnieść dawkę leku już w momencie zobaczenia 2 kresek na teście, dlatego więc mnie z moją historią dziwi podejście mojej lekarki... Mam ochotę podnieś dawkę leku na własną rękę, ale wtedy będę musiała się przyznać do tego lekarzowi...
Dodam że ja zaczęłam mieć problemy z tarczycą w ciąży z córcią ponad 5 lat temu, wtedy w 13 tc miałam wynik tsh 26 albo nawet 260 (serio już teraz nie pamiętam) bardzo szybko znalazłam dobrego ginekologa-endokrynologa który raz dwa mi to zbił i na szczęście wszystko dobrze się skończyło.
Liczę że podzielicie się swoimi doświadczeniami w temacie bo nie mam pojęcia co robić...
Ostatnia edycja: