reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Odchudzamy się

Wiśnia, dzięki, ale głodówka i przyjmowanie samych płynów to nie dla mnie :no: Nie wytrzymałabym z głodu :no:

Narazie próbuję z dietą 1000-1200 kalorii. Też chodzę głodna, ale to jest przynajmniej do przeżycia, jak narazie :dry:

też tak mówiłam, wcale a wcale nie jestem głodna - kompletnie
jak poczuję delikatne ssanie w żołądku piję wodę z syropem i przechodzi :tak:

i właśnie dlatego nie dałam rady na żadnej diecie - uczucie głodu koszmarne, a ja jak jestem głodna od razu mi niedobrze i słabo - tu tego nie ma
bylam tak samo negatywnie nastawiona ale jak dziewczyny zaczęły pisać że super się czują postanowiłam spróbować i rzeczywiście jest ok
 
reklama
Wiśnia, Miśka super Wam idzie:tak:
Kasia ja Cię rozumiem bardzo dobrze... przez większość swojego dorosłego życia byłam puszysta (dobiłam do 105 kg jakieś trzy lata przed ciążą) i wiem jak to jest być "grubaskiem". W zasadzie wewnętrznie, mentalnie puszysta jestem cały czas, bo uwielbiam jeść, a nie znoszę ruchu i muszę na prawdę bardzo się pilnować. Gdybym mogła bezkarnie odżywiać się tak jak lubię, na pewno bym sobie nie żałowała....:zawstydzona/y:
Z własnego doświadczenia wiem, że krótkotrwałe diety oczyszczające, głodówki, diety Cambrigde dają krótkotrwały efekt, przy tak sporej nadwadze. Musiałam diametralnie zmienić swoje nawyki żywieniowe, przeprosić się z rowerkiem i pokonać wstyd przed basenem. Wystartowałam z diety 1200 - 1500 kcal, jadłam 5 posiłków dziennie, przykładowo: 7.00 grahamka z wędliną i serem, 10.00 musli i jabłko, 13.00 kolejny owoc, 16.00 obiad w postaci jednego dania (mięso duszone, dużo warzyw), 20.00 ostatni posiłek - np. serek homogenizowany lub grahamka z wędliną.
No i włączyłam ruch - przemogłam się i poszłam na basen, dwa razy w tygodniu, zaczęłam jeżdzić na rowerze. Ruch był praktycznie codziennie - chociażby w postaci szybkiego spaceru.
Po miesiącu miałam 8 kg mniej, w kolejnych dwóch schudłam 12 kg. Przy wadze ok. 80 kg pojawił się pierwszy kryzys. Poczułam się atrakcyjna, zmieniłam garderobę i dałam sobie większy luz. Przybyło 5 kg i zaraz potem otrzeźwienie, że niweczę cały plan. A plan był prosty - małymi kroczkami do celu - stawiałam sobie granice w postaci kolejnych piątek - 85, 80, 75, itd.. z limitami czasowymi. Najczęściej nie udawało się dobrnąć na czas, ale nie to było ważne. Ważne, że w końcu w ogóle:tak: I ta dzika radość, kiedy zmieniała się cyfra z przodu, rekompensowała mi wszystkie smakołyki, których sobie odmawiałam:tak:
Kiedy pojawiła się upragniona "6" z przodu znów dałam sobie luz... na szczęście nie zajojowałam więcej niż 2 kg. Nie chciało mi się chodzić na aerobik i basen, przestałam sobie odmawiać kuszących rzeczy. Po miesiącu przypuściłam atak na ostatnią granicę - 65 kg. I tutaj było najtrudniej, ale w końcu się udało. W granicach wagi ok. 63-64 dotrwałam do ciąży.
Cały czas jednak starałam się być aktywna ruchowo. Nie katowałam się żadnymi dietami, nawet podczas odchudzania. Przez całe lato np. jadłam lody, które uwielbiam, tyle tylko, że później obiad był skromniejszy, lub w innych proporcjach np. mniej mięska a więcej zieleniny:tak:
Kasiu wierzę, że Ci się uda. Przy zmianie nawyków żywieniowych i włączeniu jakiegokolwiek ruchu waga na pewno ruszy w dół. Mi bardzo pomogły fora dietowe, gdzie takich dziewczyn jak ja z nadwagą ponad 20 kg było więcej. Wspierałyśmy się w naszej walce, bo nikt lepiej nie zrozumie problemów "grubaska" niż drugi grubasek:tak:
Przyznaję się, że do dziś aktywnie uczestniczę na jednym z for. I dziewczyny pomagają mi się pilnować. Jak waga za bardzo idzie w górę, od razu jest ochrzan i ustawienie do pionu:-p Mi to bardzo pomaga.
Trzymam kciuki Kasiu za Twoje lipcowe zmagania:tak:
 
Dzięki Matylda. Również uważam, że tylko redukcja kalorii i zmiana przyzwyczajeń żywieniowych NA STAŁE plus ruch mogą dać wymierne efekty dla mnie. Diety-cud są dobre dla osób, które mają do zrzucenia conajwyżej kilka kilkogramów, a nie tyle co ja. Z ruchem u mnie niestety też licho :zawstydzona/y: Bardzo lubię pływać, niestety narazie u mnie basen odpada, ale może we wrześniu mi się uda.
 
święta prawda :tak:
ja zaczęłam od oczyszczenia organizmu z toksyn, tak traktuję to moje "klonowanie", nie jak dietę odchudzającą ;-)
dalej zamierzam tak właśnie jak Matylda...marzę o jeszcze 10 kg ale czy to się uda...??? nie wiem, postaram się z całych sił...
 
Kasiu, doskonale wiem o czym piszesz. Ja chodz teraz nie mam duzej nadwagi, to odkad pamietam zawsze borykalam sie z nadwaga (czasami duza - to jak bylam w podstawowce). Ale na szczescie wlasnie dzieki diecie 1000 kcal schudlam do rozmiaru 38 i tak bylo az do ciazy. A schudlam tak ponad 10 lat temu. Tylko przez te 10 lat to tak naprawde zawsze musialam pilnowac co jem i w jakich ilosciach. Glodna nie chodzilam, ale objadac sie bezkarnie to tez nie moglam. Teraz tez mam zamiar te koncowe kilogramy zlikwidowac racjonala dieta, bo na glodowanie i monotonne jedzienie to ja juz nie mam ochoty ani sily. Kasiu, powodzenia.

Wisnia Tobie tez zycze powodzenia i juz gratuluje.:tak::tak::tak:
 
dzięki
klonowanie zakończone, po 5 dniach mniej 3,3 kg, mało - może mój organiżm nie był aż tak zasyfiony... w każdym razie ja czuję się lepiej
wczoraj się zszokowałam bo jedli koło mnie lody, frytki i inne rarytasy a ja patrzyłam, wąchałam i nic - luuuzik tylko żeby tak jeszcze zostało...
dziewczyny a macie gdzieś jakoś fajnie zebrane co najlepiej jeść a co nie?
i nie chodzi mi o takie oczywiste rzeczy jak frytki, lody, słodycze czy chleb... czego powinnam jeszcze unikać?

i pytanie może głupie- uwielbiam kukurydzę w sezonie jem ją na śniadanie obiad i kolacjęa jak wiadomo sezon właśnie się zaczyna... mam szansę coś zgubić zajadając się kukurydzą czy się nie łudzić i odłożyć odchudzanie na sierpień???
 
Wisnia,jesli chodzi o kukurydze,to chyba jakze wszystkim potrzebny jest rozsadek i rownowaga;-):tak:.Kukurydza nie jest moze jakos okrutnie kaloryczna,ale pamietam,ze dietetyczka Super Linii(Dorota Osobka) odradzała jej jedzenie.Twierdziła,ze podnosi ona nam na krotko poziom cukru we krwi,ale oczywiscie wkrotce,ten poziom szybko opada i mozemy miec ataki tzw. "wilczego głodu";-).Ja osobiscie az tak nie przesadzałabym .
Wkleje Ci linka z indeksem glikemicznym poszczegolnym produktow zywnosciowych.Mysle,ze oprocz liczenia kalorii,warto zerkac na niego.
Co do takich oczyszczen,głodowek...Jestem zdecydowanie przeciw,bo one w praktyce zwalniaja przemiane materii.Organizm przechodzi na tzw.tryb oszczedny.Regularne posiłki+ruch,to najlepsza metoda:tak:


http://www.megamuscle.pl/indeksglikemiczny-art,213.html
 
Ostatnia edycja:
O dzięki Tycia za przypomnienie o indeksie glikemicznym. Będę na niego zerkać, bo jak się zje cosik z wysokim indeksem, to potem atak głodu murowany, więc takie potrawy muszę się starać omijać.

Wiśnia, ja akurat chleb jem, jeden mały kawałek na śniadanie, czasem też 1 na kolację (choć na kolację częściej staram się jeść same warzywa) - ale nie jem białego pieczywa, tylko wieloziarniste lub graham.
A unikam tych bardzo tłustych, kalorycznych produktów, ale generalnie staram się, aby w mojej diecie znalazło się jak najwięcej produktów, bo jak jem mało produktów to częściej miewam częściej ataki głodu.
 
Szkoda dziewczyny, ze mieszkamy tak daleko od siebie (albo rozrzucone po polsce albo i dalej:-) bo stworzyłabym specjalna godzinke zajec dla mam z bb w fitnesie w którym pracuje i byłoby wesoło, moglbysmy milo i pozytecznie spedzac czas, a tak pozostaje nam siedzenie przed kompem i stukanie w klawiature co jak wszystkie wiemy nie wpływa korzystnie na nasze odchudanie:-(
Pozdrawiam i tzrymam kciukaski za wytrwałych
 
reklama
Stanki,powiem Ci,ze przez jakis czas przed urodzeniem Kondzia marzyłam o byciu instruktorka fitness:sorry2:.Miałam extra dziewczyne od mojego aerobiku i cwiczylam bardzo regularnie przez kilka lat 4-5 razy w tygodniu na zajeciach+cwiczenia w domu i rowerek.Jakos tak sie inaczej poukladało,dupa mi urosla,wiadomo ciaza(nie cwiczyłam) i teraz nawet nie mam jak jechac pocwiczyc na sale:-(.Cwicze za to w domu,szybko maszeruje z wozkiem(smiesznie to wyglada:-D) i teraz duzo jezdzimy z dzieciakami na rowerach.Tyle moge zrobic w tej chwili:tak:.
Stanki,a Ty jestes instruktorka od wszystkiego,czy jakies zajecia szczegolnie preferujesz?
 
Do góry