reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

"oddajcie mi mój brzuch"

Jordgubbe

Fanka BB :)
Dołączył(a)
12 Lipiec 2011
Postów
1 574
Szukałam, szukałam i nie znalazłam żadnego wątku / grupy / dyskusji na temat, który mnie nurtuje...
spać nie daje...
do łez doprowadza...

koszmarna, nie do zniesienia tęsknota za byciem w ciąży.

Nie zwykły sentyment i wspominanie uroków ciąży, tylko wręcz chorobliwa rozpacz. Nieznośna pustka pod sercem. Wszystko mi przypomina o tym stanie. Patrzę na szampon w łazience i myślę sobie, że kupiłam go będąc jeszcze w ciąży. Jestem w sklepie, w którym rzadko bywam i sobie przypominam, że byłam tam jeszcze w ciąży. Muzyka, której słuchałam w ciąży;
Filmy, które oglądałam;
Książki, które czytałam;
Zdjęcia ciążowe;
A nawet książeczki, które czytałam starszej córce.
Wszystko, co przypomina mi o ciąży doprowadza mnie do łez.

Są dni, że jest lepiej, są dni że jest gorzej. Ostatnio właśnie jest gorzej i tak szperam na forum w poszukiwaniu kobiet, które równie boleśnie przechodzą "stratę brzuszka"

Znajdzie się chociaż jedna osoba, która wie, o czym mówię?
Żeby wspólnie pobiadolić na niebycie w ciąży?
 
Ostatnia edycja:
reklama
ja mam do Ciebie sentyment bo założyłaś wątek "wrześniówki 2012" i jakoś utkwił mi w pamięci twój pierwszy wpis :) bo ja jestem jedną z tamtych wrześniówek a widzę że i ty niedługo później zostałaś mamą :)
ja nie tęsknię niestety za brzuszkiem, choć chcę mieć kolejne dziecko za jakiś czas to ciąży się akurat trochę boję

pozdrawiam :)
 
ja również miło wspominam okres gdy byłam w ciąży (oprócz ostatniego miesiąca który przeleżałam w szpitalu :-( ), bardzo lubiłam swój brzuszek, nie miałam też zwykłych ciążowych dolegliwości (typu nocne zachcianki czy poranna mdłości ;-) ), czasem z tęsknotą patrzę na inne kobiety w ciąży gdy mijam je na ulicy i trochę im zazdroszczę ... jednak nie tęsknię za tym tak rozpaczliwie jak ty, przykro mi to mówić ale zdaje mi się że to co czujesz nie jest do końca, proszę nie czuj się urażona, normalne ... przypomina niestety troszkę stany depresyjne i wydaje mi się że powinnaś coś z tym zrobić, myślę że nie możesz powiedzieć że jest ci z twoimi odczuciami dobrze, bo z tego co pisze wynika, że ma to wpływ (negatywny) na twoje życie i odczucia w ciągu dnia ... być może dręczą cie jakieś inne problemy, którym nie pozwalasz się ujawnić, a właśnie objawiają się w ten sposób ... zwykle kobiety nie czują aż takiej pustki jak ty, ponieważ rekompensują im to dzieci właśnie, taką pustkę zwykle czuje się po utracie dziecka ... być może przyczyny są jak najbardziej banalne (np. niedobór lub nadmiar jakiegoś hormonu) który powoduje że czujesz się tak jak się czujesz i na twoim miejscu próbowałabym jednak coś z tym zrobić ... bardzo dobrze że założyłaś ten wątek, bo sama rozmowa też bywa bardzo pomocna, w szczególności jeśli znajdziesz kogoś kto myśli i czuje tak jak ty, dobrze że o tym mówisz, o tym co czujesz i myślisz ... nie wiem od jak dawna ten stan u ciebie trwa i czy było też tak samo po pierwszej ciąży, może to być także coś w rodzaju depresji poporodowej która u ciebie właśnie w taki sposób się objawia, myślę że naprawdę powinnaś poszukać fachowej pomocy, tym bardziej że jak sama mówisz ten stan się ostatnio nasila i jest gorzej, nie czekaj aż zacznie się robić naprawdę źle i zacznie to mieć wpływ na twoje relacje z dziećmi ... taka moja rada, oczywiście zrobisz jak uważasz, najważniejsze że jesteś i że o tym mówisz :-) pozdrawiam cię bardzo ciepło
 
bo ciaza i porod to ogolnie fajny stan :)
ja w ciazy korzystalam jak mogłam bo wiedziałam ze nigdy się to już nie powtórzy :) w życiu się tak nie wyleniła, nie odpoczełam ale za to nabrałam wiele poweru do pracy i teraz nadrabiam na tym polu :)

ale tesknie do brzuszka bo został mi moj nieciazowy hehe niestety na ciaze nie mam widoków pco :(

dzis sie zorientowalam ze okres mi sie spoznia juz 4 dzien hmm :confused:
 
Dzięki dziewczyny!

Kasia P-P, MArtusia - ano widzicie, bo plan był na wrzesień, jak zakładałam tamten wątek to byłam święcie przekonana, że skoro za pierwszym razem udało się od razu to i za drugim razem wystarczy ,że pomyślę o ciąży ;-)

Wy świętujecie roczek dzieci, a ja we wrześniu 2012 ujrzałam wyśnione dwie kreseczki.

Po pierwszej ciąży miałam tak samo. W drugiej ciąży byłam pewna, że będzie mi doskwierać brak tego stanu, więc się cieszyłam każdą chwilą - nawet wisząc nad kibelkiem w pierwszym trymestrze i walcząc z przedwczesnymi skurczami w ostatnim, a właściwie już od połowy ciąży.

Nawet się bałam w tej ciąży z młodszą, co ja będę czuła do córki. Czy ją pokocham. Pod koniec ciąży też nei mogłam się doczekać, żeby poznać tę akrobatkę, zobaczyć ją, przytulić, poczuć. Jak usłyszałam pierwszy płacz to byłam wniebowzięta. I o ile te 10min przed zamiast myśleć o porodzie i dziecko myślałam o tym, że się rozstaję z brzuszkiem to jednak słysząc dziecko wszystko inne straciło na znaczeniu, zalało mnie morze endorfin i w tamtej chwili nie myślałam o niczym, po prostu nei myślałam tylko chłonęłam ten dźwięk.

Eh,
no widzicie? Mogłabym w nieskończoność wracać do ciąży i do tego dnia.
Podejrzewam, że aż do maja będę przeżywać dzień po dniu "rok temu o tej porze"

Kasia - Matiy,
sugerujesz, że powinnam się leczyć? ;-)
Pewnei masz rację, absolutnie nie czuję się urażona. Sama stwierdziłam, że w tym musi być coś z depresji i ewidentnie przypomina to żałobę, ze wszystkimi jej stadiami - zaprzeczenie, rozpacz, pogodzenie.
Założyłam ten wątek, żeby nie zaśmiecać innych, a czułam potrzebę "napisania na głos" jak mi doskwiera ten brak brzuszka [a był naprawdę wieeelki i cięęęężki]. I miałam nadzieję, że znajdzie się ktoś, kto równie źle to znosi.
Zawsze to raźniej źle się czuć w towarzystwie ;-)

Ironia,
nadzieja umiera ostatnia! Znam osobiście 2 osoby, które po pco zaszły i dzieciaczki zdrowe i donoszone się urodziły.

Lecę do tej mej córy, bo wzywa. Druga szaleje.
Kocham te dziewczyny i cieszę się ogromnie, że są tu i mogę je wziąć w ramiona, ale... ale tak co jakiś czas na kilka dni mogłyby wrócić do środka ;-)
 
z całą pewnością leczenie to za dużo powiedziane Jordgubbe :-) chodziło mi raczej o rozmowę z psychologiem, a to jeszcze nie jest leczenie ;-) z całą pewnością jeszcze nie masz takich problemów żeby zacząć się leczyć i nie daj się nikomu na to namówić, chodzi bardziej o to że rozmowa z nami z pewnością ci pomoże, ale nie pozwoli osiągnąć spokoju i akceptacji, a psycholog ci na pewno pomoże i podpowie jak poradzić sobie z tymi uczuciami które cię gnębią :-) pozdrawiam :-)
 
Psycholog nie zaszkodzi ;-) jak to się mawia "nie ma ludzi zdrowych, są tylko niezdiagnozowani" ;-)

Chwilowo się nie wybieram, ale jak będzie się pogarszać to może rozważę.

Dziś już mi lepiej, jak tak tu trochę popisałam na ten temat.
I nadal liczę, że wśród BB-społeczności znajdzie się podobnie ekstremalny przypadek. noooo.... nie wierzę, że jestem aż tak wyjątkowa i niepowtarzalna ;-)
 
Widze, ze instnieje rownowaga w przyrodzie. Tak jak ty tesknisz za ciaza tak ja chce zeby sie juz skonczyla. Nienawidze byc w ciazy, nie widze w tym stanie nic cudownego. Dla mnie to tylko i wylacznie cos, co musze zrobic zeby miec dziecko. To jest bol, zmartwienie, brak kontroli nad cialem, jeszcze raz zmartwienie. Zwlaszcza jak ksiazkowo to nie przebiega....
 
Martusia, kazdy czlowiek jest inny. To co jednemu sprawia przyjemnosc, drugiemu nie. Ja fizjologicznie w ciazy byc nie lubie i tyle. Jest to dla mnie tylko i wylacznie konieczna droga zeby miec dziecko.

To ze ktos obsesyjnie mysli o tym ze chce byc w ciazy i za tym teskni jest ok a to, ze ktos tego stanu nie lubi to sie juz nazywa emocjonalne torturowanie dziecka?

Nie jestem kretynka, ze moje dziecko czuje emocje, i super bo wie jak bardzo ja kocham. I jak bardzo walcze o kazdy dzien, zeby ja za wczesnie nie urodzic i ile mnie kosztowalo, zeby w ciazy w ogole byc.
 
reklama
Milagors,
to idealnie by było, jakby się tak dało być za kogoś w ciąży ;) Ja się chętnie zgłaszam do donoszenia Twojej córki.

A tak poważnie,
ja też się bałam o dziecko, też miałam różne epizody szpitalne i leżenie i płakałam z nerwów i modliłam się, żeby wytrwać i donosić, najpierw do 30tc, do 35tc, do 37tc i dopiero wtedy byłam spokojna i zrelaksowana i chciałam, żeby czas się zatrzymał. Fizycznie czułam się fatalnie, tj miewałam lepsze i gorsze dni, ale ogólnie nie dało się zapomnieć o tej ciąży.
Ale. Ale zapewne i u mnie i u Ciebie to kwestia hormonów. U mnie hormony ciążowe wywoływały euforię, u Ciebie zmartwienie.

Pocieszę Cię [może] trochę: nawet najdłuższa ciąża kiedyś się kończy ;-)

Widzę, że odliczasz do 34tc. Mogę, z czystej ciekawości, zapytać dlaczego?

Martusia,
na to liczę, że nie jestem wyjątkowa w tej kwestii i cierpliwie czekam na odzew tych ukrytych mamusiek ;-)
 
Do góry