reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

"oddajcie mi mój brzuch"

Annette no t jest właśnie podstawowy brak wiedzy w temacie, bo radość z urodzenia dziecka itd. absolutnie nie gwarantuje że nie będzie się miało depresji itp. tak się po prostu kiedyś myślało, że kobieta nie ma wahań hormonalnych a po prostu nie jest gotowa na macierzyństwo itd. są przecież także odmienne przypadki, gdy kobieta ewidentnie nie chce dziecka i boi się być matką, a po porodzie już działają hormonki i nie oddałaby malca za żadne skarby świata ;-) no i jeszcze okazuje się być świetną mamą ...

u mnie problem z niewyspanie pojawił się dopiero po kilku miesiącach jak synek zaczął mi przesypiać po 8 godzin a potem mu się odwidziało ;-) na początku działałam maszynowo i w sumie nie czułam zmęczenia itp. poza tym jednak karmienie piersią to ogromna wygoda bo odpadało mi szykowanie posiłków co byłoby u nas utrudnieniem bo kuchnię mam 2 piętra niżej :-(

Jordgubbe tak myślę ze z drugim byłoby łatwiej ale najpierw musiałabym wyprowadzić się od teściów, mieć pracę itd. wtedy będę o tym myśleć i z pewnością przeżywałabym macierzyństwo bardziej świadomie i hmm ...po swojemu ... a nie z radami wszystkich dookoła a co to powinnam jeść a ile a kiedy itd. ... masakra :-( bardziej się boję powtórki z nadciśnienia i i innych problemików, dziś pewnie już bym nie przeżywała jak kiedyś - chociaż, kto to wie ;-)
 
reklama
Jordgubee, z mężem o tym chyba nie rozmawiałam, bo on w ogóle jakoś średnio rozumiał te moje szalejące hormony i wahania emocjonalne. Poza tym on nie mógł się doczekać porodu i bardzo dużo mówił o tym, że ciekawi go jak synek będzie wyglądał i jak to będzie fajnie jak już będzie na świecie. Tak samo cieszył się, jak się okazało, że rozwiązanie będzie przed czasem tzn dużo z nim rozmawiałam o tym co czuję, ale nie łudzę się, że coś z tego rozumiał, zresztą chyba żaden facet nie jest w stanie sobie tego wyobrazić
Powiem Ci, że co do szpitala to ja nie mam wcale takich super wspomnień, mieszkam chyba z drugiej strony miasta niż Ty Tzn nie mogę powiedzieć bo czułam się tam bezpiecznie i nie bałam się o dziecko co jest najważniejsze (też zresztą leżałam chwilę na patologii), ale dla mnie to co się działo po porodzie to masakra. Jeżeli kierowałabym się swoimi odczuciami to następnym razem na pewno wybrałabym inny szpital. Pewna też jestem, że pielęgniarki mocno wpłynęły na to, że chciałam aby młody wskoczył do brzucha bo czułam się jeszcze bardziej niepewna i przerażona!
W ciąży byłam bardzo szczęśliwa i spokojna, a po porodzie to wymknęło mi się spod kontroli wszystko, poza tym to jest takie cudowne bo czułam się jak taki cały ekosystem Powiem Ci jeszcze, że to co przeżywamy to jest jak najbardziej normalne. W szpitalu poznałam kobitkę, co była w ciąży z drugą córką, ale ona to dopiero nie chciała rodzić!!! Tzn bardzo kochała te dzieci, ale jej ciąża była nieplanowana, bo przez lata, po pierwszym porodzie leczyła się na endometriozę i nie miała szans na ciąże. I po kilku latach kiedy pierwsze dziecko było już duże, a ona przed czterdziestką miał się pojawić dzidziuś, mam wrażenie, że ona to dopiero zrobiłaby wszystko, żeby zachować to dziecko w brzuchu. Oczywiście pielęgniarki zamiast powiedzieć coś miłego patrzyły tylko na nią z politowaniem
Bardzo chciałabym mieć drugie dziecko, jeżeli będziemy mieć na to warunki, ale przechodzenie przez to wszystko od nowa jakoś mnie zniechęca. Kurcze, ale się rozpisałam
Kasia, w sumie to powinno się mówić o takim macierzyństwie bez lukru. Co nie ma oczywiście nic wspólnego z byciem szczęśliwą mamą!!! Dla mnie tak samo ciężkie było karmienie piersią na początku, a tak samo nikt mi nie mówił, że tak może być - tylko tyle, że to przychodzi naturalnie i nic więcej Może to dlatego, że większość ginekologów to faceci
 
hehe :-) no wiesz ja miałam na początku ginekolog kobietę i z nią to dopiero miałam wrażenie że kompletnie mnie nie rozumie, tak mi się z czasem wydaje że kobiety jak przeżyją poród itp. to się zachowują jakby pozjadały wszystkie rozumy i już wszystko wiedziały o wszystkim, a ty ze swoimi problemami jesteś dla nich taka malutka ;-) oczywiście nie chcę tu uogólniać że wszystkie kobiety takie są, mam na myśli głównie te co pracują jako położne itd. ale prawda jest że o ciąży i macierzyństwie powinno się więcej prawdy pisać i mówić, bo dziewczynom się robi kisiel z mózgu, wpiera im że poród to bajka a macierzyństwo to same przyjemności i że wszystko będziesz zawsze wiedziała ... ***** prawda ;-) nie raz pamiętam że nie miałam zielonego pojęcia co się dzieje i co powinnam zrobić, dziecko mnie gryzło w piersi że aż krew leciała, no ale byłam mocno nastawiona na karmienie piersią więc jakoś przeżyłam, tu coś podsłuchałam i się udało, a w szpitalu jedne pielęgniarki mówiły - karmić na żądanie,drugie że z zegarkiem co 3 godziny ;-) a w praktyce wychodzi że trzeba być po prostu elastycznym i znaleźć własny złoty środek ;-) albo np. ile się mówi o super zaletach porodu rodzinnego, ale nic o wadach, o tym że ci facet będzie bardziej przeszkadzał niż pomagał, że będzie cię rozpraszał i nie pozwoli się skupić na tym co masz robić, że nie powinien nigdy oglądać wychodzącego dziecka bo może się zrazić na całe życie ;-) i na koniec o tym jak to się go wyzywa od najgorszych szumowin a on biedny stoi i słucha i nie nie może pomóc ;-)
 
Kasia:-)pięknie napisane!!! mój synek wymiotował moją krwią tak byłam pożarta!!! Ale jak wróciliśmy z młodym do domu to mąż obdzwonił wszystkich znajomych i zamówił prywatnie położną, która dopiero pokazała mi co i jak. A ze szpitala wyszłam z przekonaniem, że jestem złą matką i na pewno nie dam rady:-) powinno się odcukrować macierzyństwo:-D
Co do rodzinnego to się nie wypowiem, bo miałam cc, ale jak jeszcze myślałam, że będę naturalnie rodzić to nie byłam pewna czy chcę aby mój m to widział:-D jakoś wydaje mi się, że faceci są za słabi psychicznie, aby być przy porodzie. Czytałam ostatnio artykuł na gw o doulach i jeżeli będę kiedyś jeszcze w ciąży to sobie taką doule poszukam:-) i nie wiem czy nie będę wcześniej potrzebować pomocy bo za 2 miesiące wracam do pracy i myślę, że będę jęczeć, że synka zostawiam no i na butle trzeba będzie młodego przerzucić.
 
no ja też miałam cc, ale nie chciałam rodzić siłami natury a mój M. mi prosto z mostu powiedział że on jest za słaby psychicznie na taki poród ;-) a moje biedne piersi zostały wyratowane przez kapturki, bo na początku małemu dawali mm więc za mocno mi szarpał tego cyca ;-) poza tym miałam olbrzymie piersi pełne mleka i trudno mu było objąć buzią sutek więc kapturki okazały się dla na wybawieniem, a mały pił mleko jak szalony ... mój M. kupił jak byłam jeszcze w szpitalu, a podsłuchałam jeszcze będąc w ciąży, bo leżałam na patologii a tam były i kobiety w ciąży i te już po porodzie (wiecznie przepełniona porodówka) i odwiedzała je babeczka z poradni laktacyjnej i właśnie jednej poradziła kapturki, podkreślając przy tym aby wybrać największy rozmiar ... potem jak przyszła już do mnie to ja już kapturki miałam i szło nam super, to powiedziała tylko żeby po jakimś czasie małego zacząć odzwyczajać i daliśmy radę ;-) a ogólnie to o szpitalach powiem tyle, że najważniejszy jest fachowy personel lekarski, a panie pielęgniarki to są różne zależy od zmiany, trafiałam bardzo miłe co zawsze pomogły z uśmiechem na ustach a były też takie co z mordą z byle powodu i zamiast pomóc tylko frustrowały biedne mamy :-) a ile twój smyk ma miesięcy że wracasz do pracy? bo ja siedzę w domu dopóki mały nie pójdzie do przedszkola bo nie mam go z kim zostawić :-( ale do pracy to mi się raczej nie spieszy, tylko że z kasą wiecznie krucho :-(
 
Ja miałam podobnie czyli standard. Mój M. też mi przywiózł kapturki, ale w szpitalu nie umiałam ich użyć, na szczęście ta położna, która przyszła do mnie do domu wszystko mi pokazała i dopiero wtedy byłam go w stanie nakarmić.
Mnie w szpitalu w kość dała taka jedna pielęgniara tak na prawdę, ale że hormony szalały to zaraz beczałam zamiast jej napyskować i myślę, że byłby spokój.
Chyba też nie chciałam rodzić naturalnie, ale starałam się o tym nie myśleć, ale M. od początku mówił, że chce być przy porodzie - chociaż nie jestem pewna, czy wiedział co mówi:-) Tak sobie myślę, że poród z taką doulą co by w moim imieniu szarpała się z położnymi (jak by było trzeba oczywiście) to by był lepszy pomysł:-D
Młody ma 7,5 miesiąca. Do 10 miesiąca będę z nim, potem tatuś bierze 2 miesiące i tak minie mu rok z rodzicami. Następnie będzie z teściową do września i żłobek potem. Tzn jak dostaniemy bo jeszcze nie złożyliśmy wniosku ale mamy rok prawie to powinno się udać! My nie poradzilibyśmy sobie tylko z jedną pensją - kredyt i te sprawy, to nawet nie ma o czym mówić, no i oczywiście pomijając fakt, że nie wiem czy bym miała gdzie wracać, bo już teraz szef kręci nosem, a razem z L4 to mnie rok nie będzie.
 
A się dziewczyny rozpisałyśie :)

Powiem Wam, że łzy w oczach miałam jak czytałam, bo u mnie tak samo było za pierwszym razem.
Niewiedza, brak doświadczenia, brak pomocy, radź sobie sama. Do tego hormony, zmęczenie, przerażenie. M wprawdzie pomagał, ale on też był zielony w tematach dziecięcych. Nasza starsza córka to pierwsze dziecko w rodzinie, zarówno u niego jak i u mnie. Rodzeństwo i kuzynostwo po nas wzięło się do roboty ;-)
No jeden wielki koszmar. KOSZMAR.

co do porodu
Ja marzyłam o sn. Wizualizowałam to sobie i nie mogłam się doczekać. Za pierwszym razem pragnęłam rodzić z M. za drugim razem już nie chciałam, chciałam z siostrą, bo sama też nie chciałam być.
Jeden i drugi poród zakończył się cc :/ i powiem wam, że niedosyt porodu już na zawsze mi zostanie. Po 2 cc już trzecie dziecko też przyjdzie na świat w świetle reflektorów na stole operacyjnym.

Chcecie odcukorować macierzyństwo?
Proszę:

“Do zwyczajnych matek” taka odezwa… | doula Małgorzata Borecka - Warszawa

W temacie drugiego dziecka ;-)
nie namawiam nikogo, bo nie wiem jakie macie warunki bytowo-finansowe. Jedynie po sobie widzę, że to drugie macierzyństwo jest takie jak powinno być. Śmieję się, że najlepiej od razu mieć drugie dziecko. Od pierwszego testu ciążowego aż do teraz przeżywam to zupełnie inaczej niż przy pierwszej córce.
Mimo tego, że tak chorobliwie pragnę powrotu do ciąży to ten poród i początki mogłabym przeżywać w kółko, często wracam myślami do tego dnia.
 
oj ja też zawsze chciałam rodzić siłami natury, okropnie się bałam cc no ale w zasadzie nie miałam wyjścia :-( i do tej pory jak o tym pomyślę to czuję taką pustkę, przez długi czas nie mogłam się przemóc żeby powiedzieć, że mój synek się "urodził" bo przecież mi go wyciągnęli z brzucha :-( jest to o tyle ciekawe że jeszcze długo przed ciąża zawsze myślałam że poród to coś okropnego aż strach się bać, ale jak zaszłam w ciążę to po prostu samo tak mi się poprzestawiało, czułam że to najbardziej naturalna rzecz pod słońcem i nie chcę inaczej :-) czułam tak jakoś że cc jest wbrew naturze, bałam się znieczulenia i innych powikłań pooperacyjnych ... ale najbardziej bałam się rany :-( to chyba wspominam najgorzej, bałam się dotykać i w ogóle ruszać cokolwiek, do tej pory mnie telepie jak tylko o tym pomyślę i chyba miałam ogromne szczęście że w szpitalu byłam 7 dni więc się załapałam na zdejmowaniu szwów jeszcze w szpitalu bo nie wiem jak bym to przeżyła :-( no i z raną nic się nie działo dzięki Bogu pomimo tego że jej nie czyściłam na początku ani nic bo się bałam okropnie :-(

co do kasy no to u nas niestety sytuacja nieciekawa, M zarabia jakieś 1600, 400 idzie na alimenty więc niewiele zostaje na życie, dlatego mieszkamy u teściów bo na nic innego nas nie stać zwyczajnie :-( a co tu mówić o drugim maleństwie ... staram się coś dorobić no ale dziadki nie chcą zostać z małym więc o powrocie do pracy nie ma mowy dopóki nie pójdzie do przedszkola, a do przedszkola się nie dostał bo ja nie pracuję :-( normalnie jakieś błędne koło :-( no ale staram się jak moge, np. ostatnio "kupiłam" synkowi pakę ciuszków na zasadzie wymiany za portret i tym sposobem nie wydałam pieniędzy a synek ma ładne ubranka i obie strony zadowolone :-) byłoby lepiej gdybym coś sprzedawała no ale z tym ciężko ...
 
reklama
Kasia, kurcze to na prawdę masz nieciekawie, ale nigdy przecież nie wiadomo kiedy zrobi się lepiej!!
Tak jak teraz myślę to w sumie po porodzie najbardziej mi przeszkadzało takie wyobcowanie. Teraz też siedzę cały dzień sama, bo M późno wraca z pracy, ale jakoś te pierwsze 2 miesiące były najbardziej nie do zniesienia.
Ja się oczywiście bałam sn jak diabili, tym bardziej, że żona mojego bliskiego kuzyna miała poważne komplikacje przy porodzie. Poza tym jak każda chyba kobieta bałam się nacięcia i generalnie jakoś mnie to przerażało. Teraz po fakcie myślę, że sn jak sama nazwa wskazuje jest naturalny a cc nie. Wydaje mi się, że mogłoby być lepiej gdybym rodziła naturalnie, była bym pewnie lepiej przygotowana bo to jednak długo trwa wszystko, być może dali by mi donosić ciąże, no i po porodzie wszystkie te hormony się naturalnie uwalniają. Teraz jednak bardzo dużo kobiet boi się rodzić i "załatwia" sobie cc.
Ja bardzo bym chciała drugie, sama jestem jedynakiem i zawsze chciałam mieć rodzeństwo, ale to nie jest oczywiście takie proste. Jak już wrócę do pracy to muszę trochę popracować, nie wiadomo jak się ułoży wszystko. Jakoś ostatnio czuję się coraz mniej pewnie, powiedzmy zawodowo. Po porodzie zaczęłam jakoś mocno odczuwać upływający czas, nie młodnieje niestety i jak zawsze wydawało mi się, że wszystko jeszcze przede mną to tak teraz czuję oddech na plecach coraz młodszych osób.
Z drugiej strony oczywiście chciałabym, żeby różnica wieku nie była duża, a na to za bardzo teraz nie ma warunków, pomijając fakt, że często drugie dziecko już nie przychodzi tak na zawołanie. Jeszcze wczoraj mój M poprosił, żeby dać ubranka po młodym koledze z pracy, którego żona jest w ciąży! Najpierw zrobiło mi się przykro, bo myślałam, że odkładamy dla drugiego dziecka, a to tylko pokazuje, że będziemy pewnie długo z tym czekać. Z drugiej strony i tak wszystko prawie kupiłam używane więc najwyżej kupie jeszcze raz W sumie na synka też myślałam, że poczekamy jeszcze z rok przynajmniej

Jordgubbe ja mieszkam na południu, Ty pewnie jesteś północ, skoro Kopernika masz po drodze?
 
Do góry