reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Opiekunka/Zlobek/Przedszkole..???

Wojtek też sobie dobrze radzi. Z liczeniem i czytaniem jest bardzo do przodu. W zasadzie wszystko mu sie w szkole podoba. Czasem tylko marudzi, ze niechce mu sie lekcji odrabiac, ale ostatnio sam zaraz po szkole siada do lekcji, zeby mieć szybko czas na zabawę.
Pierwszy semestr mamy w kazdym razie zakończony - ocena opisowa bardzo pozytywna.
Od drugiego semestru zaczęły się oceny (najpierw były buźki, a potem literki - dla mnie żadna róznica), no i Wojtek wczoraj przyniósł pierwszą ocenę - piątkę z czytania :-).

Jak dla mnie szkoła to nowy etap równiez dla mnie. Jakiś nowy rodzaj odpowiedzialności za dziecko, którego wczesniej nie było.
 
reklama
Marta też bardzo dobrze sobie radzi, i też czasem jej sie nie chce odrabiać lekcji :-) ale nie ma problemów. Miała dwa sprawdziany na koniec semestru, okazało się, że właściwie jedyny problem dla niej stanowi... rozróżnianie co jest warzywem a co owocem :-D bo trzeba było pozakreślać w kółeczka i coś tam policzyć, no i jak źle zakreśliła, to i policzyła nie to co trzeba, i całe zadanie do bani. U niej od początku są literki- A, B, C, D, przy czym pani od razu na początku powiedziała, że nie będzie stawiała A jeśli coś jest zrobione dobrze, tak jak powinno zrobić dziecko w tym wieku, tylko za ponadprzeciętne osiągnięcia, żeby potem nie było, że dzieci będą płakać jak dostaną 5 a nie 6. No i Marta ma prawie same B i B+, kilka A, i chyba dwa C za szlaczki zrobione kredkami- pastelami, które wyszły kiepsko. Ocena opisowa na koniec semestru bardzo dobra.
Wczoraj rozmawiałam z mamą, i mnie zatkało. Mówiła, że przyszła do niej moja bratanica, i powiedziała, że ona chciałaby spotkać gwiazdkę, która spełnia życzenia, i poprosić ją, żeby była najlepszą uczennicą, była przy tym bardzo smutna. Nie udało się mamie z nią porozmawiać do końca, bo bratowa ją zawołała, gdzieś się wybierała z dziećmi, ale mama obawia sie, że bratowa ją bardzo strofuje za gorszą ocenę. Magda jest rok starsza od naszych dzieci, chodzi do pierwszej klasy. Jak miała 5 lat to już sporo umiała napisać drukowanymi literami, przeczytać proste słowa, ładnie rysuje, starannie koloruje, nie wiem, jak z liczeniem. Ogólnie Magda będąc w tym wieku co Marta teraz, chodząc do zerówki, umiała tyle samo- poza pisaniem tzw. "pisanych" literek, bo nikt jej tego nie uczył, no i nie wiem jak u niej z liczeniem, dlatego należałoby przypuszczać, że w pierwszej klasie nie będzie miała problemów. Nie wiem, czy ma, czy nie, wiem tylko od mamy, że bratowa często odrabia lekcje za Magdę, jak jej coś nie wychodzi- a to coś napisze, a to narysuje, a to przecież nie o to chodzi... Marcie też coś czasem nie wychodzi, ale do głowy by mi nie przyszło, żeby coś za nią zrobić, raz jej tylko pomogłam z wydzieranką na formacie A4, wydzierałam jej świstki pod koniec bo już ją paluszki bolały i było późno, a tak to sama robi. No i mama sądzi, że bratowa tą biedną Madzię objeżdża, zamiast zachęcać do pracy i budować poczucie własnej wartości... Wiedziałam, że ona zbyt mądra nie jest, ale że aż tak, to nie przypuszczałam.
 
Kasia, fajnie własnie, że dzieciaki nie dostają bardzo wysokich ocen - trzeba się starać i dążyć do doskonałości ;-)
Bez sensu robic coś za dziecko... No ale ja jeszcze nie mam dzieciaka w szkole - może potem będę jecjała z koksem za Mikiego;-):-D:-D:-D
 
No właśnie cieszy mnie takie zdrowe podejście pani, bo w końcu szóstka ma być za wykraczanie poza program. Mówiła, że często dzieci w czwartej klasie prawdziwe dramaty przeżywają, jak nie dostaną szóstki, bo uważają, że piątka to już zła ocena :szok: Ale na ostatnim zebraniu jedna mamusia się zapytała, dlaczego jej dziecko, choć robi wszystko dobrze, dostaje tylko B, że to niesprawiedliwe- wychowawczyni jej grzecznie przypomniała pierwsze zebranie i to co mówiła o ocenach, to się babka zaczerwieniła intensywnie i siedziała cicho :-D
 
To u nas ocena A to odpowiednik 5, a 6 to było S. Teraz juz same oceny.
Pani stawiała oceny S, ale za zadania dodatkowe - dla chętnych, albo za szczególnie staranne wykonanie zadania. Więc chyba tak, jak być powinno.
Mi zdarza się odrobine pomagac Wojtkowi, szczególnie jak jest czasem zniechęcony. Moim zdaniem rodzice powinni towarzyszyć przy odrabianiu lekcji - przynajmniej na poczatku. Ale nie wyręczać.
 
A pamiętacie swoje początki? Ja w ogóle nie pamiętam, czy ktokolwiek ze mną siedział przy odrabianiu zadań. Pamiętam tylko jak dziś, jak babcia zrobiła mi raz szlaczek - oj jaka byłam wtedy zadowolona:-)
 
Towarzyszyć, pomagać, jak najbardziej- wiadomo, że takiemu dziecku cieżko się skupić po całym dniu, poza tym może nie przeczytać polecenia, źle je zrozumieć, czy zwyczajnie czegoś nie wiedzieć. Marta teraz już czasem robi coś sama w normalnym tempie, ale zwykle trzeba ją przypilnować i coś podpowiedzieć, pomóc.
U nas chyba te "literkowe" oceny mają mieć do końca trzeciej klasy, no chyba że coś źle zrozumiałam.
 
Kasia, bo my wyjątkowo zdolne widocznie byłyśmy :-) właśnie ja też nie pamiętam, tyle że ja umiałam doskonale czytać i pisać- moi bracia jak musieli się uczyć a ja im jojczałam żeby się bawić, dawali mi zeszyt i kazali pisać :-D tak wiec pierwsze trzy klasy pamiętam jako totalną nudę, za wyjątkiem lekcji o środowisku i religii, bo się czegoś nowego dowiadywałam. Ale np. z moją bliską koleżanką mama siedziała, i na nią krzyczała że jest tępa bo to takie proste przecież, aż ta odmówiła odrabiania lekcji, w końcu ja z nią odrabiałam i jej tłumaczyłam. Za to jak poszłam do czwartej klasy to na początku mama musiała ze mną trochę siedzieć bo nie potrafiłam się nauczyć biologii czy historii, strasznie to przeżywałam, bo wcześniej siadałam, robiłam co trzeba i zabawa, a tu się schody zaczęły :-D
 
Ostatnia edycja:
Kasia, ja do dzis pamiętam swoją pierwszą odpowiedź z historii w 4 klasie:-D Jednak ta zmiana z nauczania początkowego na 4 klasę jest dużym szokiem dla dziecka. Tu juz konieczna jest umiejętność uczenia się - jakaś inna bajka
 
reklama
Noemi np. zaczyna juz pisac...tyle ze o zgrozo tak pisze jak sie wymawia :-D zamiast np. a tuw De. przeciez i ei, ie,sch, er itd ... no ale najwazniejsze ze moge to rozszyfrowac :-D oczywiscie poprawiamy... staram sie tlumaczyc...ale przyznam sie bez bicia ,ze mi czasami cierpliwosci nie starcza i zachowuje sie jak moja mama...czyli dre morde...z czego robi sie placz i nieprzyjemnie... Musze sie naprawde starac opanowywac...ja okropnie niecierpliwas jestem :sorry2::zawstydzona/y::zawstydzona/y::zawstydzona/y: A sama wiem ,ze to tylko poglebia problem...i krzykiem nic nie zdzialam...
 
Do góry