hejka

my od wczoraj w domu. nocka pierwsza zaliczona do wyspanych mimo ze miałam obawy ze bede musiala meza budzic zeby robil mleko ale ku mojemu zdziwieniu po kąpieli siedział przy cycku od 21 do 24 z małymi przerwami takimi 10 minutowymi około (zawzięta jestem bo chce go karmić - w koncu ktos musi mi pomoc schudnąć

) i w koncu usnął i spał do 3 czyli książkowo.
Potem karmiłam go tylko przez godzinę i spał tak sobie od 4 do 8.30. Nieźle.
Może w koncu zaczyna mu starczac pokoarmu - oby.
Teraz też dziwne jak nie wiem bo w ciagu koło 30 minut wyciągnąl jednego cycka i mu starczyło chyba bo usnął i śpi już jakieś pół godz.
zobaczymy - moze w koncu te moje obwiślaki się ogarną

teraz siedze i dumam - ubrac sie czy łazic w pidzamie

ale mam dylemat co ...
WAGA 7 dni po porodzie - 109 czyli 7 kg mniej jak w momencie zajścia w ciąże !!!!! WOOOOWWW....
ale wiem wiem i licze sie z tym - zaraz moze zacząć rosnąć
Wczoraj jeszcze mama moja w koncu wylądowała w szpitalu na intensywnej terapii...
od jakiegoś czasu puchła troszkę na twarzy ale po chemii zdarzało jej sie to czasem wiec nie bralismy tego na poważnie, kilka dni temu zaczęły jej puchnąć nogi.
Dzięki Bogu wczoraj miałą wizytę kontrolną w swoim szpitalu i jak czekałą w kolejce zaczeła jej puchnąć twarz, język, gardło.
Doszło do takiego staopnia, ze musięli ją ratować, intubować. Zastanawiali sie czy nie zrobic jej tahokardii - włożenie rurki w szyję.
Ale na szczęście po paru godzinach od podania leków antyuczuleniowych opuchlizna powoli zaczęła schodzić.
Ja tak sobie myślę - co by to było jakby tak sie stało w domu i nie daj boże jakby była sama (ja w szpitalu, mąż u mnie a mój tata np. nawet w sklepie). nawet nie chce myslec jakby to sie skonczyło.
Dzisiaj już przenoszą ja na normalny oddział. pewni ją poobserwują pare dni. zastanawiają sie czy to czasem nie od jej leków na serce.