reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Znasz to? Dzień ledwo się zacznie, a Ty już masz na koncie przebieranie w półśnie, mycie części do laktatora i gorączkowe poszukiwania smoczka pod kanapą. Jeśli w tym chaosie marzysz choć o jednej rzeczy, która ułatwi Wam codzienność – weź udział w konkursie i wygraj urządzenia Baby Brezza, które naprawdę robią różnicę! Biorę udział w konkursie
reklama

Otyłość w ciąży

O matko, masakra te historie NFZ... Ja mam łagodnego guza w piersi i byłam ostatnio na kontroli i onkologa u uznaliśmy że wycinamy. Pytam go czy może mu dać skierowanie na USG, a on do mnie, że po co, przecież wycinamy... Chyba jestem jakaś głupia że chcę kontrolować resztę tej piersi i drugą... Także USG oczywiście prywatnie.
 
reklama
Ka, Mimi, no z lekarzem na NFZ często ciężko dyskutować. Jedyny lekarz na nfz, do którego zdarza mi się iść, to lekarz rodzinny. Ale on też jest kiepski, krzywo patrzy jak do niego przychodzę z receptą od lekarza prywatnego. Bo wg niego każdy powinien z państwowej opieki korzystać. Jakbym tym tropem szła, to bym już ważyła 200 kg, miała depresję, i na pewno w ciąży bym nie była...

Ka, co do badań przed operacją, to ostatnio było głośno, że w szpitalu wycięli pacjentce bebechy, że raka czy coś miała, opierali się tylko na badaniach, które pacjentka przyniosła ze sobą. Nie zrobili swoich. Okazało się, że kobieta ma jakieś zaburzenia psychiczne, dokumentację medyczną sfałszowała, a oni wycięli jej zdrowe bebechy nie sprawdzając... Wiec to jest taka jakość [emoji23]

Powiem Wam, że trochę boję się, bo mój tata ma mieć za 1,5 tyg koronarografię. Jak jest z lekarzami to wiadomo. Z tym, że ma mieć ją na Ochojcu, w Katowicach, a kardiologia to ich konik, więc mam nadzieję, że w takich dużych ośrodkach, teoretycznie najlepszych, będzie wszystko ok...

Luiza, mi na połówkowym lekarz (który mnie nie prowadzi) też sobie trochę ponarzekał na "tkankę podskórną" [emoji16] ale to tyle ;)

Co do otyłości wśród dzieci to w dużej mierze rodzice też ponoszą niestety odpowiedzialność. Chociaż nie zawsze oczywiście. Nasza chrześnica też taka okrąglutka trochę, ale ona ma trochę problem z łaknieniem. Co chwile jest głodna, je non stop. Rodzice próbują ją diagnozować, ale wiecie jak to idzie. A namawiać dziecko do jedzenia takich rzeczy, których na diecie nawet dorośli nie chcą jeść, to też problem ...
 
Luiza, mi na połówkowym lekarz (który mnie nie prowadzi) też sobie trochę ponarzekał na "tkankę podskórną"
emoji16.png
ale to tyle ;)

Co do otyłości wśród dzieci to w dużej mierze rodzice też ponoszą niestety odpowiedzialność. Chociaż nie zawsze oczywiście. Nasza chrześnica też taka okrąglutka trochę, ale ona ma trochę problem z łaknieniem. Co chwile jest głodna, je non stop. Rodzice próbują ją diagnozować, ale wiecie jak to idzie. A namawiać dziecko do jedzenia takich rzeczy, których na diecie nawet dorośli nie chcą jeść, to też problem ...
Dokładnie to samo miałam na połówkowych i też lekarka mnie nie prowadzi, bo te usg genetyczne to w prywatnym punkcie robione, ale że przyjmują na NFZ to polazłam :)

Dlatego też ja się cieszę, że moje dzieci lubią zdrowe rzeczy. Duży spala energię na w-fie w szkole, czasami jeździ do niej na rowerze (a od jakiegoś czasu to dobre 40 minut jazdy). Młody za to lubi warzywa, średnio owoce no i wypuścić go na dwór, to zachowuje jak źrebak na świeżej trawie :D No ale z drugiej strony, jak dziecko jest na diecie, to ja jako rodzic jadłabym razem z nim, to co musi jeść, mimo że by mi to w gardle stawało :)
 
Luiza, w sferze zdrowego żywienia dzieci jestem na etapie mocno teoretycznym. Mam nadzieję, że jak będzie widział mały, że mama z tatą je ciemne pieczywo, ciemny makaron, warzywa, zero gotowców, to dla niego to nie będzie egzotyczne i też będzie to w miarę jadł [emoji16] a na kupne słodycze na bank będę cięta i już widzę oczyma wyobraźni ile kłótni z dziadkami mnie czeka [emoji16]
 
Ależ pewnie, jak dziecko widzi na codzień ciemne pieczywo, ciemne makarony (polecam gryczany, mega pycha) i w ogóle zdrowie na stole, to dla niego będzie to norma. Faktycznie gorzej to jest ze słodkimi rzeczami, bo dopóki nie pójdzie do szkoły/przedszkola, to mamy nad tym kontrolę, ale w szkole? Totalnie nie! Ile ja się nawalczyłam w podstawówce Kuby, wykłócałam z pedagogiem, wychowawcą, że Kubie nie wolno jeść słodkiego, że ma odgórny zakaz od gastroenterologa... to wiecie co robili? Dawali dziecku za moimi plecami, a ja ku...a walczyłam z zaparciami u dziecka, które szpitalem się skończyły, przepukliną i w ogóle ciężką anemią.

Teraz przy Jasiu jestem mądrzejsza, a przy dziewczynach to już w ogóle, słodycze poznają jak najpóźniej.
 
Właśnie tak jak Miki pisze, zabierają w ciul składek, a wszędzie prywatnie . Niech nei biora i będzie stać człowieka na prywatne wizyty. Chociaz wiecie i teraz często się zdarza że prywatnie maja zlew na człowieka i badanie 3 minuty....tak kiedyś też szukałam. Dobrego dermatologa to dramat... Więc wiem o czym mimi mówisz. Słuchajcie 5 lat temu miałam podejrzenie nowotworu żuchwy. Zaczęła się batalia.... Miałam 23 lata , skierowanie do szpitala .. Przez pół roku odsyłali mnie z kwitkiem,i tekstami dziwne że jeszcze nie rozsadzilo mi pół twarzy, nie dość że czekałas do poradni po 10 h to standard żeby usłyszeć o nie mamy łóżek a tu coś... Pamiętam jednego starszego Pana odesłali bo miał nieaktualny cukier chyba 3 dniowe wyniki. W koncu prywatnie do lekarza pracującego w tym szpitalu i po pół. Roku się doczekałam. Potem po 3 miesiącach gdzie ja już ze wszystko ok na kontroli on wysyła mnie na onkologie do Gliwic. Jakbym dostała w łeb. Tam też dra mordy.. Mi powiedzieli my się takimi przypadkami nie zajmujemy ... Teraz wiem że chyba byłam zbyt błahym przypadkiem. W koncu trafiłam do. Lekarza który mi pomógł... I teraz mam temat zamknięty wszystko trwało 2 lata. Nie wglebiam się tu juz w problemy z nerwica jakie z tej okazji miałam itp... Ale straszne to odbiło na mnie piętno i najchętniej szpitale omijalabym łukiem szerokim bo się boję. Może dlatego poród tak mnie przeraża, a wizja laparoskopii po też.
 
Straszne są te historie z NFZ, ale niestety prawdziwe. Też bym miała kilka swoich, ale przytoczę jedna na szybko. Od dziecka mam łupież. Nie jest to zwykły łupież, ale skorupy na głowie, czasem więcej czasem mniej. U mnie w rodzinie od strony mamy kilka osób na to choruje. Nie pomagają żadne szampony przeciwłupieżowe, leki i inne czary mary. Co jakiś czas szlam z tym do jakiegoś dermatologa, może akurat coś wymyśli, ale po ostatniej wizycie (10lat temu) odechciało mi się. Oczywiacie NFZ. Godzina wleczenia się autobusem (nie miałam wtedy prawka), 2 godziny w poczekalni. Tłumacze lekarce, że to mam od dziecka, próbowałam różnych leków i generalnie wszystkiego, ale nic nie pomaga po czym pani dermatolog spojrzała na moją głowę i powiedziała, że taki problem to nie problem, ludzie mają gorsze i niepotrzebnie jej głowę zawracam. Mam sobie iść do apteki jakiś szampon kupić. Ręce opadają...
Do ginekologa chodzę prywatnie. Wolę zapłacić 120zl za wizytę i być traktowana jak człowiek.
 
reklama
Luiza jak dziecko ma problemy ewidentne to. Wiadomo że unikać, ale znam przypadki gdzie nie dają wgl słodyczy, z zasady. Moja mama opiekowała się taka dziewczynka I tak potem to biedne dziecię za coś słodkiego po prostu zrobiło by wszystko, totalny wściek d**y, od obcego weźmie co bądź. Ja tam sama lubię słodycze co wam będę mówic ale i tak myślę że lepiej upiec samemu babeczki czy ciasto jakieś, bo fakt że te słodycze teraz to już wgl masakra... Jak zeszta cała spożywka. Może kiedyś to nie było takie nagłasniane ale z drugiej strony za naszych czasów, to co drugie dziecko nie mialo alergii czy jakiś nietolerancji, a teraz to po prostu nagminne.. Ja to nie wiem ale czasem jak widzę właśnie babka w ciąży ścisła dieta ona nic nie może łyżka ryżu i ryba na parze, i tak w kółko, a potem rodzi dziecko i karmią na śniadanie kiełbasa z cebula to jak to maleństwo ma nie dostać rewolucji ja się pytam ? @Luiza. To faktycznie nawiedzone babsko. Teraz wszędzie właśnie w tym zakresie bardzo przestrzegają. Bynajmniej tak jak moja mama w żłobku, ale mają dzieci alergiczne tylko. Teraz to właśnie czy starszaki, czy maluszki wszędzie problemy z tą kupa sa. Mój chrzesniaka4 letni to samo. Teraz jest już o wiele lepiej ale na początku dramat Zaciskal się, skręcał żeby tylko kupy nie zrobić. U koleżanki synka to samo. Co TK się dzieje :( miłego dnia wam życzymy :)
 
Do góry