Zobaczcie dziewczyny, jak czytam wasze wypowiedzi o USG bioderek to aż mnie skręca ze złości na te duże szpitale wielkomiejskie, gdzie kolejki są niebotyczne. Pochwalę się, że jednak wieś to wieś. Ja rodziłam w powiatowym szpitalu w Czarnkowie mała mieścina, niewiele miejsc pracy, daleko od głównych tras kolejowych i drogowych. A jednak można - szpital świetnie prosperuje, oddział ginekologiczny świetnie wyposażony. Dla młodego nie musiałam nic brać bo dawali wszystko od pampersów poprzez kąpiele w oilatum i smarowanie dupci sudokremem. Młody miał zrobione wszystkie badania, łącznie z robieniem wymazu na nosicielstwo gronkowca (bo ja mam to paskudztwo), a badanie przesiewowe słuchu czy USG bioderek jest u nich normą. Opieka cudowna, dużo pielęgniarek i lekarzy w trakcie dyżuru, do tego stopnia, ze jedna z pielęgniarek z oddziału noworodków poświęciła mi cały dzień na naukę karmienia młodego (chyba bez niej zrezygnowałabym z karmienia) Kobieta miała świętą cierpliwość i za każdym razem jak przynosiła mi Franka to siedziała ze mną i uczyła jak w wkładać cycusia małemu.
Poród rodzinny (który wg. ich cennika kosztuje 60 zł), zakończył się cesarką i gdy chciałam zapłacić przy wyjściu ze szpitala to nie chcieli kasy bo stwierdzono, że poród nie był do końca rodzinny (mąż siedział ze mną do 7 cm )
I co jest najciekawsze - nikomu nie musiałam dawać kopert.
Ps. Sorry, że tak długo ale usiałam to napisać