reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Plotuchy starajacych(rozładowanie napięcia:)

reklama
Dumny ojciec trojaczków wparowuje na salę dla noworodków. W progu zatrzymuje go pielęgniarka:
- Wynocha! Panu tu nie wolno przebywać, pan nie jest wysterylizowany!
- Heh, mi pani to mówi?

Pewien młody proboszcz podczas spotkania z biskupem poprosił o radę, jak prawić kazanie aby nie było nudne i zaciekawiło ludzi. Doświadczony duchowny pomyślał chwilę i rzekł:
- Zacznij tak - "zakochałem się...", - zrób krótką przerwę i kontynuuj - "w mężatce...", - poczekaj aż ludzie poszemrają i dodaj - "z dzieckiem". - I znowu po chwili dokończ - "na imię jej Maryja", - tym przyciągniesz ich uwagę.
Proboszcz wrócił i w niedzielę na mszy zastosował się do rady:
- Biskup się zakochał!...
...
- ...w mężatce...
...
- ...z dzieckiem.
...
- Mówił, jak jej na imię, ale zapomniałem.

 
Niedźwiedź sporządził listę zwierząt, które chce zjeść. Oczywiście dowiedziały się o tym zwierzęta z lasu i wpadły w panikę. Nazajutrz do niedźwiedzia przyszedł jeleń i pyta:
- Niedźwiedziu, jestem na liście?
- Tak.
- No tak, rozumiem. Słuchaj, daj mi jeden dzień, żebym pożegnał się z rodziną. A potem mnie zjesz.
Niedźwiedź się zgodził i zjadł jelenia dopiero na drugi dzień. Jako następny przyszedł wilk i pyta:
- Niedźwiedziu, czy jestem na liście?
- Jak najbardziej.
- Ojej, straszne. Słuchaj, pozwol mi żyć jeszcze jeden dzień, a ja pożegnam się z najbliższymi. A potem mnie zjesz.
I znowu ugodowy niedźwiedź zjadł swoją ofiarę dopiero na drugi dzień. Potem do niedźwiedzia przyszedł zajączek i pyta:
- Słuchaj, czy jestem na liście?
- Tak, jesteś.
- A nie mógłbyś mnie skreślić?
- Nie ma sprawy.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Trzy małżeństwa : starsze, w średnim wieku i nowo-poślubione postanowiły przystąpić do pewnego Kościoła. Ksiądz powiedział im:
- W naszym Kościele mamy specjalne wymagania wobec nowo przyjmowanych parafian.Musicie powstrzymać sie przez dwa tygodnie od seksu. Pary zgodziły sie i powróciły do niego po dwóch tygodniach. Pastor najpierw spotkał sie ze starszym małżeństwem i zapytał:
- Czy umieliście powstrzymać sie przez dwa tygodnie od seksu?
- Bez problemu, ojcze! - odpowiedział starszy mężczyzna:
- Gratulacje, witajcie w naszym Kościele - rzekł im ksiądz
Następnie spotkał sie z parą w średnim wieku i zapytał:
- Czy umieliście powstrzymać sie przez dwa tygodnie od seksu?
- W pierwszym tygodniu szło nam całkiem dobrze. Potem jednak musiałem sie przenieść na kanapę ale i tak... No, ojcze, nie wytrzymaliśmy! - powiedział mężczyzna.
- Nic to. Witajcie, dzieci, w naszym Kościele - rzekł im ksiądz
Potem ksiądz spotkał sie z para młodych i zapytał:
- Czy umieliście powstrzymać sie przez dwa tygodnie od seksu?
- Nie, ojcze, nie umieliśmy sie powstrzymać - odrzekł smutno chłopak.
- Co sie stało? - zapytał pastor.
- Moja żona sięgnęła po puszkę z kukurydzą stojącą na półce i puszka spadła jej na ziemie. Kiedy sie pochyliła nisko, by ja podnieść, nie mogłem sie powstrzymać i musiałem dać upust żądzy...
- No tak, macie świadomość, ze nie możecie wejść do naszego Kościoła - mówi ksiądz
- Gorzej ojcze, że nie możemy więcej wejść do Tesco...

---------------------------------------------------------------------------------------------------------
Podanie o prace
Prawdziwe podanie o prace skierowane do McDonalda na Florydzie przez siedemnastolatka. [Zostal zatrudniony - podanie bylo tak slodkie i zabawne]

NAZWISKO:
greg Bulmash

PLEC (ang. SEX):
Jeszcze nie. Wciaz czekam na odpowiednia osobe.

OCZEKIWANE STANOWISKO:
Prezes albo wiceprezes. A na powaznie - jakiekolwiek. Gdybym byl w sytuacji, ze moglbym sobie wybierac, nie zglaszal bym sie do Was z tego ogloszenia.

OCZEKIWANE WYNAGRODZENIE:
Rocznie $185,000 plus preferencyjne akcje plus dodatkowe swiadczenia. A jesli to nie jest mozliwe, to mozemy negocjowac Wasza propozycje.

WYKSZTALCENIE:
Tak.

OSTATNIO ZAJMOWANE STANOWISKO:
Cel atakow kierownictwa sredniego szczebla.

POPRZEDNIE WYNAGRODZENIE:
Mniej, niz jestem warty.

NAJWIEKSZE DOKONANIA:
Niewiarygodna kolekcja ukradzionych dlugoisow i notatek na post-it ach.

POWOD ZMIANY PRACY:
To wciaga.

MOZLIWE GODZINY PRACY: Dowolne.

PREFEROWANE GODZINY PRACY:
13:30-15:30, od poniedzialku do srody.

SZCZEGOLNE UMIEJETNOSCI:
Tak, lecz bardziej dopasowane do innej pracy.

CZY MOZEMY SIE SKONTAKTOWAC Z AKTUALNYM PRACODAWCA:
Gdybym go mial - czy pisalbym podanie do Was?

CZY MOZESZ DZWIGAC WIECEJ NIZ 20KG:
20kg czego?

CZY MASZ SAMOCHOD:
Sadze, ze lepszym pytaniem byloby "czy masz jezdzacy samochod".

CZY ZDOBYLES JAKIES SPECJALNE NAGRODY:
Tak. W zdrapce.

CZY PALISZ:
W pracy - nie. W czasie przerw - tak.

CO BYS CHCIAL ROBIC ZA PIEC LAT:

Mieszkac na Wyspach Bahama z bajeczna, glupia i seksowna blondynka, ktora uwaza, ze jestem najwspanialszy na swiecie. W zasadzie, chcialby to robic juz teraz.

CZY POTWIERDZASZ, ZE TO CO NAPISALES JEST PRAWDZIWE I PELNE:
Tak. Absolutnie.

------------------------------------------------------------------------------
Rozmawia dwóch psychologów:
- Wiesz, to dziwne - mówi pierwszy.
- Wystarczy krzyknąć "aaaaaa!" w bibliotece, a wszyscy się na ciebie gapią w milczeniu.
- A próbowałeś zrobić to samo w samolocie? - mówi drugi. - Wszyscy się przyłączają.

--------------------------------------------------------------------------------
 
Pamiętnik terrorysty
>
> Polska to piekny kraj w którym jednak nigdy nie przyjmie sie wiele z
> "zagranicznych wynalazków"...
>
> Dzien 1.
> Od miesiaca przygotowywalismy sie do ataku na Polske. Teraz jestem
> razem z wieloma innymi, którzy sa otowi oddac zycie za wiare na miejscu.
> Na lotnisku co prawda zgubila sie czesc bagazy, ale duzo zostalo. Pobili
> nas lysi panowie w spodniach z paskami.Wynajelismy pokój w hotelu.
>
> Dzien 2.
> Razem z Al-Muzharedinem i Olazeherem podlozylismy bombe w samochodzie i
> poszlismy ogladac wiadomosci. Poniewaz nic nie mówili o
> samochodzie-pulapce, poslzismy sprawdzic co sie stalo.
> Z samochodu zniknely - radio, wycieraczki, pokrowce na fotele,
> lusterka, blokada na kierownice oraz bomba. Pobili nas lysi panowie w
> spodniach z paskami.
>
> Dzien 3.
> Dzisiaj odpoczywamy po porazce. Pobili nas lysi panowie. Maja nam
> przyslac dodatkowy sprzet z naszego kraju. Wieczorem poslalismy 5 naszych
> z najtwardszymi lbami do baru, mieli zapic Polaków na smierc. Wszyscy
> polegli w boju, pomodlilismy sie za nich. Pobili nas lysi panowie.
>
> Dzien 4.
> Poniewaz ukradli nam telewizor z hotelu, sluchamy radia.
> Chrzescijanski, polski przywódca duchowy jest jeszcze gorszy niz nasz!
> Nienawidzi Zydów i Masonów, którzy chca zniszczyc polski naród. Czyzby
> ktos nas ubiegl?
> Mamy nadzieje, ze o. Rydzyk nie dowie sie o nas, póki bedziemy w tym
> kraju.
> Nie pobili nas lysi panowie, bo siedzimy w domu.
>
> Dzien 5
> Trwaja przygotowania do zburzenia palacu kultury. Mial przyjsc dzisiaj
> sprzet, ale wszystko zgubilo sie na poczcie, doszla tylko paczka z
> instrukcjami, jak uzywac broni, która nie doszla. Ogladalismy M jak
> Miłość, Alezhebar poplakal sie.
>
> Dzien 6
> Wyslalismy koperte z waglikiem do Polskiego Prezydenta. Nie doszla.
> Pobili nas lysi panowie.
>
> Dzien 7
> To dzisiaj punkt kulminacyjny, burzymy Palac Kultury. Z braku ladunków
> wybuchowych, kupilismy dobre polskie lopaty w supermarkecie i podkopujemy
> fundamenty. Lopaty polamaly sie.
> Pobili nas lysi panowie.
>
> Dzien 8
> Dzisiaj Al-Quaherezejuan podjal sie samobójczej misji! Wbiegnie z bomba
> do supermarketu i zdetonuje ja. Wrócil po 6 godzinach. Najpierw ukradli mu
> bombe, potem pobili go lysi panowie.
>
> Dzien 9.
> Wracamy do kraju. Polska sama swietnie sobie radzi bez naszych zamachów.
 
Witam! Czuję się świetnie (może prócz zgagi). Właśnie powoli zaczynamy gromadzić sprzęty i różne rzeczy potrzebne Maleństwu ;D A ja zbliżam się do terminu porodu i do końca moich studiów (i jednego i drugiego wyczekuję z niecierpliwością ;) ;) ;))
 
Z PAMIĘTNIKA POLSKIEGO CHIRURGA

Sobota.
Jestem trochę niespokojny. Wczoraj zacząłem dość zawiłą operację na panu Łukaszu spod siódemki. Nie zauważyliśmy, jak czas zleciał i zrobiła się szesnasta i koniec roboty. Pan Łukasz został na stole do poniedziałku. Martwię się, że będzie próbował sam się zaszyć.

Poniedziałek.
Wszystko dobre, co się dobrze kończy. W czasie weekendu była przerwa w dostawie prądu. Urządzenia przestały działać i pan Łukasz też. Dzisiaj miałem tylko dwa wyrostki. Dziwne, że u jednego pacjenta. No, ale poniedziałek jakoś zleciał, tym bardziej, że siostra Kulanka znalazła między protezami podręcznik anatomii. Bardzo ciekawy. Nigdy bym nie przypuszczał, że aż z tylu części składa się człowiek.

Wtorek.
Od rana pech. Podczas operacji plastycznej znów zabrakło skóry. Pożyczyłem co prawda kawałek ceraty od ajenta bufetu, no ale jak długo można nadużywać dobrej woli człowieka nie związanego przecież ze służbą zdrowia?

Środa.
W dalszym ciągu pechowa passa. Siostra Narcyza potrąciła mnie podczas operacji, kiedy akurat zerkałem na siostrę Honoratkę. Wszystko stało się bardzo szybko. Rodzina pana Korytko, który był na stole chce mnie skarżyć o to, że mu przyszyłem butlę z tlenem do pleców. Kiedy już ochłonąłem, to zrobiłem sobie na próbę zastrzyk nową jednorazówką z tego transportu, który dopiero co nadszedł. Bardzo bolesny, dwa razy zemdlałem, zanim wprowadziłem wszystko dożylnie. Siostra Jola powiedziała, że niepotrzebnie się męczyłem, bo igły do tych strzykawek przyjdą w przyszłym tygodniu i iniekcje mają być ponoć łatwiejsze. Eee, pożyjemy zobaczymy.

Czwartek.
Dzisiejszy dyżur na oddziale reanimacji minął nadspodziewanie spokojnie. Praktycznie przez cały czas nie było prądu, więc aparatura nie hałasowała. Na szczęście włączyli fazę i zdążyłem jeszcze wypełnić wypiski. Natomiast mocno zastanawiająca historia przytrafiła mi się podczas porannego obchodu. Otóż spotkałem mojego sąsiada z bloku, inżyniera Bazydło. Powiedział, że przyszedł do naszej kliniki do Rentgena. Ciekawe to o tyle, że nikt z pracowników naszej placówki, ani też żaden, żaden z jej pacjentów nie nosi takiego nazwiska. No i kto mi teraz wytłumaczy, dlaczego inżynier Bazydło ukrył przede mną prawdziwy cel swojej wizyty?

Piątek.
Obchodzę mały jubileusz. Właśnie dziś wykonałem moją setną operację. Radość tym większa, że dzisiejszy zabieg był pierwszym udanym. Coraz częściej, szczególnie podczas trepanacji czaszki, odzywa się moje najskrytsze marzenie: chciałbym kiedyś rozpocząć studia medyczne. I może nawet je skończyć.

Sobota.
To był naprawdę ciężki tydzień. Jestem już bardzo zmęczony. Dosłownie przewracam się o każdego leżącego.

Wtorek.
Bardzo silnie uderzyłem się w twarz butlą tlenową. Nigdy by do tego nie doszło, gdybym nie zrobił sobie omyłkowo zastrzyku ze spirytusu. Przypuszczam, że spirytus podrzucił mi pielęgniarz Gniady z zemsty za to, że zamiast od bólu głowy, dałem mu na przeczyszczenie. Kiedy go czyściło, zrobiłem mu trepanację i napchałem do głowy gazet. Myślę, że bredzę. Dobranoc, kochany dzienniczku. Chyba już w tym tygodniu nic nie napiszę.

Środa.
Dzisiaj rano otworzyłem pana Bielinka, tego spod czternastki. Już od tygodnia skarżył mi się, biedaczek, że mu coś leży na wątrobie. A jednak niczego nie znalazłem. Ciekawe, dlaczego chciał mnie wprowadzić w błąd. Podobnie zresztą, jak pan Paprotka, który usiłował mi wmówić, że ma zimną krew. A kiedy przetoczyłem mu ją do butli, to się okazało, że jej temperatura wynosi grubo powyżej zera. A ściślej mówiąc, 36 i 6, czyli razem 42. A ten Paprotka, widocznie ze wstydu, już się więcej do mnie nie odezwał.

Czwartek.
Popadłem w konflikt z naszym anestezjologiem, doktorem Zegrzyńskim. Zegrzyński uważa, że przekraczam swoje kompetencje usypiając bardziej kłopotliwych pacjentów bez jego wiedzy i na dłużej. A ja pytam co to znaczy dłużej? Te dwa, trzy miesiące zdrowego snu tylko wzmocnią organizm chorego i obsługi.

Piątek.
Konflikt trwa. Nie miałem innego wyjścia. Uśpiłem doktora Zegrzyńskiego.

Sobota.
Dzisiaj przywieziono czterech pacjentów z wypadków. Po ich uśpieniu i długotrwałej operacji wyszło mi dwóch. Zdecydowałem się ich uśpić.

Niedziela.
Zbudzili Zegrzyńskiego, żeby mnie uśpił.

Wtorek.
Salowy Wiśniewski powiedział dzisiaj do mnie podczas obchodu Doktorze, dzisiaj nie wtorek, zapnij rozporek. Odpowiedziałem zgodnie z prawdą, że dzisiaj właśnie jest wtorek. Nie wiem, dlaczego ten cham tak się śmiał. Siostra Kulanka też. Nienormalni.

Środa.
Myślałem długo nad wczorajszym incydentem z Wiśniewskim. Sprawdziłem dokładnie w kalendarzyku, potem jeszcze specjalnie włączyłem dziennik. Wczoraj na pewno był wtorek.

Czwartek.
Wiem, że dorosły człowiek, i do tego lekarz nie powinien zaprzątać sobie głowy drobiazgami, ale nie mogę zapomnieć o wtorkowym obchodzie. Dziś przezornie przed wyjściem z toalety zapiąłem sobie rozporek. W końcu dzisiaj nie wtorek, tylko czwartek. Jutro piątek. Może się położę na kilka dni.
 
reklama
Do góry