Musze Ci sie przyznac,ze ja tez juz tak odliczam czas do porodu.Naleze juz do tych mam doswiadczonych przez los

i powinnam byc spokojna,a jednak teraz sie boje ,a za pierwszym razem nie.Pewnie wyjdzie mi z tego dluga opowiesc,wiec przepraszam z gory.
NAJPIERW ZACZNE OD POZYTYWOW:
Moj pierwszy porod mnie zaskoczyl,Zuzie urodzilam w 38 tyg, i 4 dniu.To byl piatek,okolo poludnia zaczely bolec mnie plecy <ale wiazalam to tym,ze dzien wczesniej wzielam sie za gruntowne sprzatanie>,polozylam sie i lezalam,ok.16 wrocil maz z pracy <i jak on wspomina,zdziwil sie ze nie bylo obiadu

,ja leze i mowie ze mnie cos boli>,poniewaz bol plecow nie przechodzil,zaczelismy wertowac ksiazki,i wyczytalismy,ze to moze byc t

k.17 zadzwonilam do szpitala <nie chcialam wierzyc,ze to porod> i pani powiedziala,ze mam przyjechac.WIec postanowilam,ze powoli sie wykapie,nie spieszylam sie jakos.W szpitalu bylam ok.21,wiadomo badanie,ktg<to bylo nie przyjemne,bo trzymali mnie dobra godzine pod nim i nie mozna bylo zmienic pozycji> i gdzies mnie zabieraja.Dotarlo do mnie dopiero,ze to porod,gdy polozyli mnie na lozku porodowym,to bylo okolo 23:30 :

Gdy mnie kladli na nim mialam 4 cm,rozwarcia i szlo to bardzo szybko.Maz rodzil ze mna i dzieki niemu wiem co ze mna robili.Bardzo na mnie podzialalo znieczulenie,mialam jazdy straszne <min.po suficie chodzily mi mrowki,klanial mi sie cisnieniomierz,lekarz ktory odbieral porod mial 2 glowy>,ponoc lekarz sparwdzal 2 razy czy nie podano mi za duzej dawki srodka znieczulajacego.W czasie pordu zabolalo mnie tak na prawde raz,normalnie wydawalo mi sie,ze krzyz sklada mi sie jak ksiazka.Ale ogolnie porod,byl szybki,latwy i przyjemny.Zuzia przyszla na swiat o 1:48 w nocy.Moje pierwsze wrazenie,jak polozyli mi ja na brzuchu,ze byla z gumy.Byla jeszcze cala upackana

Moje pierwsze pytanie jak wyskoczyla ze mnie:,,Czy ona ma wlosy?!?"
Pamietajcie aby sobie wziac wode do picia na czas po porodzie i skarpetki<bardzo marzna stopy w 2 fazie porodu>,acha i nie zdziwcie sie ,ze w pierwszej dobie po,nie zasniecie.To chyba tyle.
TO CZEGO SIE BOJE:
Poniewaz ta ciaza przebiega z problemami,boje sie tego,ze lozysko moze sie odkleic wczesniej.Wiadomo,ze staram sie myslec pozytywnie,ale sa dni,ze swiadomosc tego,ze nie wszystko jest jak byc powinno,nie daje mi spokoju.Przeczytalam,juz chyba wszytsko na temat lozyska przodujacego i w szoku jestem, najgorsza swiadomosc jest dla mnie taka,ze w tym przypadku,moze sie tak zdarzyc,ze jak i w 38 tyg,odklei sie lozysko moga dziecka nie uratowac.
Nastepna jazda jest taka,ze porod <obojetne czy w terminie czy przed czasem> zlapie mnie gdy bede sama z Zuzia.Normalnie snilo mi sie juz,ze pojechalam z Zuzia na porodowke.
I jeszcze jedna rzecz czy bede miala cesarke czy nie.Na razie mam zalecenie z dwoch zrodel <tak to nazwijmy>.W przypadku tego mojego lozyska <o ile sie nie podniesie>,wiadomo lekarze nie beda sie zastanawiac.Druga sprawa,2 miesiace po urodzeniu Zuzi,trafilam do spzitala pulmnologicznego,poniewaz mialam odmę pluc.Mam zalecenia od pulmnologa do cc.Ale jak powiedzial mi moj gin,moze sie zdarzyc,ze lekarz ktory bedzie mnie przyjmowal na porodowke,moze stwierdzic,ze porod idzie tak szybko i mimo zalecen,bede rodzic SN.To tez jest lekka nerwowka,bo owszem pluco moze mi tym razem nie pojsc od wysilku jakim jest porod,ale jesli pojdzie,to nie usmiecha mi sie z oddzialu polozniczego trafic na pulmnologiczny,tym bardziej ze w takim szpitalu nie moge miec malego dziecka przy sobie.Wiem,ze maz sobie dalby rade,tak jak wtedy.PRzez tydzien byl sam z Zuzia,no ale sama swiadomosc,co by bylo gdyby....
MAm nadzieje,ze Was nie zasmecilam za bardzo.Dla pierworodek moja rada starajcie sie nie zastanawic za bardzo jak to bedzie wygladac.Pozwolcie sie prowadzic.Wiem ,ze to jest trudne,tym bardziej,ze mamy dostep do netu i czytamy rozne historie.Ja sobie przy 1 porodzie powtarzalam,ze teraz jest juz znieczulenie,nie tak jak kiedys,a jak nie bede mogla urodzic to i tak to dziecko ze mnie wyciagna.To mi jakos pomoglo.
W razie jakis pytan sluze pomoca.
Pozdrawiam _ Katka