Dzięki za liczne odpowiedzi. Przykre jest to że standardy naszych szpitali państwowych są takie że kobiety boją się porodu. Gdyby wszędzie było życzliwe podejście do kobiet i możliwość realnego wyboru czy chce się znieczulenie czy nie lub cc lub sn, byłoby mniej strachu, dzieci byłyby zdrowsze bo matki nie martwiły by się tak bardzo. A tak ta piękna chwila narodzin dziecka zaczyna stawać się koszmarem dla matki. Nie chcę tak tego wspominać. Okropnie boję się bólu. Tyle się naczytałam pięknych opowieści o porodach w medicover że jest to moje marzenie i płakać mi się chce, że nie każdy może sobie na to pozwolić lub ma za daleko tak jak ja mimo posiadanych środków. Odkładałam ciążę bardzo długo przez strach przed porodem włąśnie. A teraz, przez koronawirusa nie można nawet rodzić z osobą towarzyszącą w publicznych szpitalach...
Hej, a ja dopytam, czy w tej Warszawie w wynajetym mieszkaniu byłabyś przez miesiąc lub dwa sama? Nie mowie o odwiedzinach rodziny na weekend, tylko tak na codzień? Też uważam że 500 km z noworodkiem to za duże obciążenie. Ja rodziłam 180 km od domu ze względów medycznych, poród w maju, dzien dlugi, jasno, sucho na drodze a i tak wracalam w stresie.
Byłabym z mężem a bliżej porodu dojechałaby również moja mama. Będę rodzić w kwietniu.
Obecnie rozważam dojazd do Warszawy pociągiem z wagonem sypialnym. W pociągu wygodniej niż w aucie, bezpieczniej, można rozprostować nogi, położyć się, pochodzić. Rzeczy dowiózłby nam ktoś z rodzinny.
Po porodzie nie chcę od razu wracać z noworodkiem, Myślę czy nie zostać miesiąc po porodzie w Warszawie i wracać z przystankiem na noc w połowie drogi (np. w Poznaniu). Tutaj już raczej autem żeby nie narażać maleństwa na drobnoustroje w pociągu...
Wiem jak wielkie robią się z tego kombinacje, i wiele z Was pomyśli że jestem jakaś wariatka... mąż mnie we wszystkim tym wspiera a ja się czuję coraz gorzej winna, że przez mój paniczny strach kombinujemy jak koń pod górę.