reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Poronienia nawykowe - leczenie immunologiczne

Cześć witam się z Wami kochane i chciałabym do Was dołączyć, choć już dawno poczytuję to forum.Jestem mamą dwójki dzieci.Córka 11l z pierwszej niepowikłanej ciąży i synka 1,5 roku z ciąży długo oczekiwanej na lekach.O synka staraliśmy się 2 lata(długo-niedługo dla mnie koszmar)w styczniu 2018 zaszłam w ciążę i poroniłam w 9 tyg-serduszko przestało bić.To był cios bo ciąża długo oczekiwana, wypragniona. Zrobiliśmy mikromacierze(koszt ok 2300)i wyszła monosomia chromosomu X.Trochę mnie to pocieszyło bo tłumaczyłam sobie że nie mój organizm utłukł zarodek tylko naturalna selekcja.Mimo to zrobiliśmy trochę badań, wyszły dodatnie przeciwciała przeciwko układowi HLA i mutacja heterozygotyczna genu zakrzepicy.Dziś już wiem że zrobiłam je za wcześnie bo miesiąc po poronieniu, więc wynik mógł być zakłamany.Dostałam encorton 5mg+ neoparni od testu++sulfasalazyna. Sterydy zaczęłam brać jeszcze przed staraniami.Po 4 mies od poronienia zaszłam w ciążę z synkiem i udało się donosić do 33+4 tyg, z powodu PROM urodziłam przedwcześnie lecz maluszek był silny i zdrowy jak ryba.Dziś bez oznak wcześniactwa mam w domu mój skarb.


Zamarzyła nam się teraz wisienka na torcie i kompan/ka zabaw dla synka ponieważ moja córka to już Panienka i zaraz nie w głowie będzie jej zabawa z młodszym rodzeństwem.Nie nastawiałam się na nic bo karmiłam jeszcze 2X na dobę i nie wierzyłam, że w moim przypadku mogę liczyć na ciążę z zaskoczenia. Także 21.04 miałam ostatni okres, pozytywny test ciążowy ujrzeliśmy 29.05( aż 10 dni po terminie @).Od początku miałam przeczucie że tonie jest możliwe abym była w ciąży ponieważ ostatnie przytulanki były 10.05,nawet gdyby owulacja przesunęła się o tydzień lub 10 dni to raczej plemniki tyle nie żyją.To pozostało zagadką.Dwa tygodnie później byliśmy na usg i był pęcherzyk ciążowy, żółtkowy i kropka 0,8mm.Po tygodniu kropka była już kreską 2,5 mm z tętnem.Ciąża młodsza o 3 tyg.Dwa tygodnie po tym przeżyliśmy szok bo na usg 9+1 zobaczyliśmy pusty pęcherzyk, zarodek z pęcherzykiem żółtkowym zniknął, nie było nic w środku pęcherzyka.Następny dzień szpital i zabieg.Lekarz stwierdził że to bardzo dziwne co się stało, zazwyczaj przy wadach genetycznych zarodek przestaje się rozwijać lecz jest obecny-lub kurczy się nieznacznie.A tu nastąpiła całkowita absorpcja zarodka.Nie krwawiłam więc nie ma mowy aby został wydalony.Do szpitala trafiłam z podejrzeniem zaśniadu częściowego ponieważ mój lekarz stwierdził że obraz endometrium jest niepokojący, jest nadmiernie przerośnięte i ukrwione.Ja także zwróciłam uwagę na obraz endometrium już na poprzednim usg podczas gdy był jeszcze zarodek z tętnem 110.Ciąża prowadzona była na encortonie 10mg i neoparnie 0,4 od pozytywnego testu.Teraz jestem 4 dni po zabiegu, czekam na wyniki histopat i nie mogę uwierzyć że to się zdarzyło.Czy przy poronieniach nawykowych spowodowanych immunologią organizm potrafi całkowicie wyzerować zarodek?wchłonąć go? Na początku ciąży przyrosty bety były idealne.Powyżej 6000 spadły i podwajała się co 4-5 dni, co mnie niepokoiło.Progesteron też spadał od 5,5 tyg pomimo brania luteiny.Boję się strasznie kolejnej ciąży, kolejnego stresu i badań i tego wszystkiego.Ale pragnienie posiadania jeszcze jednego maluszka jest silniejsze.Lekarz stwierdził że przy poronieniu tak wczesnej ciąży możemy się zacząć starać już miesiąc po zabiegu(jeśli nie było zaśniadu).Ja mam wątpliwości czy to nie za wcześnie.Zabieg trwał ponoć tylko 8 min więc za dużo chyba nie było do usuwania;-(
Witaj. Przykro mi, że straciłaś maluszka. Pisałaś, że wyszły ci problemy z krzepliwością. Zdarza się, że normalnie nie ma z tym problemu, a w ciąży się uaktywniają zabijając zarodek. Nie można tego lekceważyć. Wstawię ci link do badań zobacz, czy wszystko zrobilas
 
reklama
Witaj. Przykro mi, że straciłaś maluszka. Pisałaś, że wyszły ci problemy z krzepliwością. Zdarza się, że normalnie nie ma z tym problemu, a w ciąży się uaktywniają zabijając zarodek. Nie można tego lekceważyć. Wstawię ci link do badań zobacz, czy wszystko zrobilas
Dlatego od pozytywnego testu brałam zastrzyki neoparin 0,4 + acard 150.Do tego encorton 10mg.Byłam obstawiona lekami ale ta ciąża od samego początku rozwijała się słabo.Męczy mnie tylko jeden temat.U mnie nastąpiła resorpcja płodu, to bardzo rzadkie zjawisko.Do tej pory czytając różne-ubikacje naukowe spotkałam się tylko ze zjawiskiem resorpcji w przypadku ciąż wielopłodowych, kiedy to następuje całkowita lub częściowa resorpcja jednego z zarodków.Na poprzednim usg lekarz widział obok zarodka jakby resztki po innym lub drugi mniejszy.Mieliśmy na kolejnym usg dowiedzieć się czy ciąża jest pojedyncza czy mnoga a to co ujrzeliśmy totalnie mnie zaskoczyło.Może ktoś miał podobny przypadek i poznał przyczynę...;-( jestem załamana
 
Na tym nie za bardzo sie znam czyli jesli badanie kariotypu wyjdzie zle to znaczy ze nigdy nie uda mi sie byc w ciazy?
Nie, u koleżanki okazało się, że mają 50% szans na zdrowego maluszka (in vitro z badaniem zarodków rozwiązałoby sprawę, ale ze względu na przekonania odrzucili tą opcję).. Po czterech poronieniach została mamą (ciąża książkowa, bez żadnych leków).. Choć ona czasem mówi, że nie wie, czy nie było jej łatwiej bez tej świadomości..
 
Dlatego od pozytywnego testu brałam zastrzyki neoparin 0,4 + acard 150.Do tego encorton 10mg.Byłam obstawiona lekami ale ta ciąża od samego początku rozwijała się słabo.Męczy mnie tylko jeden temat.U mnie nastąpiła resorpcja płodu, to bardzo rzadkie zjawisko.Do tej pory czytając różne-ubikacje naukowe spotkałam się tylko ze zjawiskiem resorpcji w przypadku ciąż wielopłodowych, kiedy to następuje całkowita lub częściowa resorpcja jednego z zarodków.Na poprzednim usg lekarz widział obok zarodka jakby resztki po innym lub drugi mniejszy.Mieliśmy na kolejnym usg dowiedzieć się czy ciąża jest pojedyncza czy mnoga a to co ujrzeliśmy totalnie mnie zaskoczyło.Może ktoś miał podobny przypadek i poznał przyczynę...;-( jestem załamana

Nie wiem czy dobrze kojarzę ale wydaje mi się że na drugim wątku była dziewczyna z taka sytuacja... @witch84 ? Wypowiedź się, albo sprostuj jeśli się myle
 
Dlatego od pozytywnego testu brałam zastrzyki neoparin 0,4 + acard 150.Do tego encorton 10mg.Byłam obstawiona lekami ale ta ciąża od samego początku rozwijała się słabo.Męczy mnie tylko jeden temat.U mnie nastąpiła resorpcja płodu, to bardzo rzadkie zjawisko.Do tej pory czytając różne-ubikacje naukowe spotkałam się tylko ze zjawiskiem resorpcji w przypadku ciąż wielopłodowych, kiedy to następuje całkowita lub częściowa resorpcja jednego z zarodków.Na poprzednim usg lekarz widział obok zarodka jakby resztki po innym lub drugi mniejszy.Mieliśmy na kolejnym usg dowiedzieć się czy ciąża jest pojedyncza czy mnoga a to co ujrzeliśmy totalnie mnie zaskoczyło.Może ktoś miał podobny przypadek i poznał przyczynę...;-( jestem załamana
To zjawisko jest bardzo częste. Tzw puste jajo płodowe często nie jest po prostu puste, tylko ciąża rozwija się do pewnego momentu, umiera i jak na biologię przystało wchłania się. Ponieważ najczęściej pierwsza wizyta u lekarza jest ok 6tc to nie widać całego procesu. Jest on zauważalny gdy ktoś stara się o dziecko i regularnie jest na wizytach od początku. Czyli tak jak ty. I nie rozumiem tego zdziwienia lekarzy, bo to biologia na wczesnym etapie rozwoju. Oczywiście nie mówię, że to prawidłowość. Należy poszukać przyczyny, ale nie tego, że zarodek się wchłonął, tylko tego, że przestał się rozwijać. Niestety często nie jesteśmy w stanie dociec tej przyczyny. Są wypracowane pewne sposoby "ochrony" ciąży, bo chyba tak można to nazwać, czyli leki, które pomogą zarodkowi się rozwijac. Waga genetyczna niestety prędzej czy później najczęściej ulega "skorygowaniu" ( maluszek nie daje rady nawet z lekami i umiera). Czasem trzeba zmieniać leki, ich dawki aby się udało. A co w rzeczywistości pomaga tego do końca nie wiemy. Liczy się efekt końcowy, czyli zdrowy różowy bobas. Wtedy cała reszta traci na znaczeniu.
 
To zjawisko jest bardzo częste. Tzw puste jajo płodowe często nie jest po prostu puste, tylko ciąża rozwija się do pewnego momentu, umiera i jak na biologię przystało wchłania się. Ponieważ najczęściej pierwsza wizyta u lekarza jest ok 6tc to nie widać całego procesu. Jest on zauważalny gdy ktoś stara się o dziecko i regularnie jest na wizytach od początku. Czyli tak jak ty. I nie rozumiem tego zdziwienia lekarzy, bo to biologia na wczesnym etapie rozwoju. Oczywiście nie mówię, że to prawidłowość. Należy poszukać przyczyny, ale nie tego, że zarodek się wchłonął, tylko tego, że przestał się rozwijać. Niestety często nie jesteśmy w stanie dociec tej przyczyny. Są wypracowane pewne sposoby "ochrony" ciąży, bo chyba tak można to nazwać, czyli leki, które pomogą zarodkowi się rozwijac. Waga genetyczna niestety prędzej czy później najczęściej ulega "skorygowaniu" ( maluszek nie daje rady nawet z lekami i umiera). Czasem trzeba zmieniać leki, ich dawki aby się udało. A co w rzeczywistości pomaga tego do końca nie wiemy. Liczy się efekt końcowy, czyli zdrowy różowy bobas. Wtedy cała reszta traci na znaczeniu.


Rozumiem proces zamierania na wczesnym etapie i proces powstawania pustego jaja płodowego.Masz rację, że lekarz nie na tym powinien się skupić.Ogólnie rzecz biorąc zamierzam zmienić lekarza, gdyż ja od samego początku mówiłam że nie jest ok, od momentu zagnieżdżenia(wiem dokładnie kiedy to było bo miałam ślady nitek krwi w śluzie) do usg serduszkowego minęło 28 dni, zarodek powinien być o wiele większy a u nas miał ledwo 2,5 mm z bradykardią.Progesteron spadał z 35 do 16 a mój lekarz na to "po co pani bada progesteron"to nie potrzebne.Beta podwajała się coraz gorzej, poniżej jakiejkolwiek normy nawet z uwzględnieniem wyższych poziomów, podwajała się na etapie 10 000 co 5 dni.Wszystkie znaki na niebie mówiły że coś jest nie tak a mój lekarz szedł w zaparte że jest ok a ja sobie wymyślam.Ja rozumiem że trzeba mieć nadzieję do końca i wierzyć ale natura działa inaczej-albo tak jak piszesz z ciąży ma wyjść zdrowy różowy bobas albo ciąża po prostu się poroni.Nie ma leków pomagających się rozwijać zarodkowi poza progesteronem i lekami rozrzedzającymi krew.Jeżeli zarodek jest zdrowy-te leki wystarczą aby donosić ciążę, jeżeli nie jest to żadne leki nie powstrzymają poronienia.Wyjątkiem jest jeszcze nasza kopnięta immunologia kiedy to same unicestwiamy nasze zarodki, wtedy trzeba brać sterydy, wydaje mi się, że czas rozpoczęcia kuracji encortonem ma znaczenie.Może powinnam była go brać przed zajściem w ciążę kiedy już na etapie zagnieżdżania zarodek może być atakowany przez komórki NK.Jestem zła na to że polazłam do innego lekarza podczas gdy poprzednia lekarka była świetna i bardzo dbała o moją poprzednią ciążę. Problem w tym, że ona nie ma kontraktu w żadnym szpitalu w okolicy mojego zamieszkania i w razie czego nie pomoże...jestem durna jak nic....masz babo placek.Przepraszam Was za takie emocjonalne wywody, ale ja na prawdę nie mam z kim pogadać o tym, bo nikt mnie nie rozumie, mój mąż cierpi po cichu i nie chce ze mną rozmawiać, unika i zmienia temat lub nie angażuje się w niego zbyt mocno, a ja jak zwykle próbuję rozłożyć to na czynniki pierwsze...
 
Ostatnia edycja:
Nie, u koleżanki okazało się, że mają 50% szans na zdrowego maluszka (in vitro z badaniem zarodków rozwiązałoby sprawę, ale ze względu na przekonania odrzucili tą opcję).. Po czterech poronieniach została mamą (ciąża książkowa, bez żadnych leków)..
Choć ona czasem mówi, że nie wie, czy nie było jej łatwiej bez tej świadomości..
Super ze jej sie udalo i to bez zadnych lekow :) jednak natura wie swoje :)
 
Rozumiem proces zamierania na wczesnym etapie i proces powstawania pustego jaja płodowego.Masz rację, że lekarz nie na tym powinien się skupić.Ogólnie rzecz biorąc zamierzam zmienić lekarza, gdyż ja od samego początku mówiłam że nie jest ok, od momentu zagnieżdżenia(wiem dokładnie kiedy to było bo miałam ślady nitek krwi w śluzie) do usg serduszkowego minęło 28 dni, zarodek powinien być o wiele większy a u nas miał ledwo 2,5 mm z bradykardią.Progesteron spadał z 35 do 16 a mój lekarz na to "po co pani bada progesteron"to nie potrzebne.Beta podwajała się coraz gorzej, poniżej jakiejkolwiek normy nawet z uwzględnieniem wyższych poziomów, podwajała się na etapie 10 000 co 5 dni.Wszystkie znaki na niebie mówiły że coś jest nie tak a mój lekarz szedł w zaparte że jest ok a ja sobie wymyślam.Ja rozumiem że trzeba mieć nadzieję do końca i wierzyć ale natura działa inaczej-albo tak jak piszesz z ciąży ma wyjść zdrowy różowy bobas albo ciąża po prostu się poroni.Nie ma leków pomagających się rozwijać zarodkowi poza progesteronem i lekami rozrzedzającymi krew.Jeżeli zarodek jest zdrowy-te leki wystarczą aby donosić ciążę, jeżeli nie jest to żadne leki nie powstrzymają poronienia.Wyjątkiem jest jeszcze nasza kopnięta immunologia kiedy to same unicestwiamy nasze zarodki, wtedy trzeba brać sterydy, wydaje mi się, że czas rozpoczęcia kuracji encortonem ma znaczenie.Może powinnam była go brać przed zajściem w ciążę kiedy już na etapie zagnieżdżania zarodek może być atakowany przez komórki NK.Jestem zła na to że polazłam do innego lekarza podczas gdy poprzednia lekarka była świetna i bardzo dbała o moją poprzednią ciążę. Problem w tym, że ona nie ma kontraktu w żadnym szpitalu w okolicy mojego zamieszkania i w razie czego nie pomoże...jestem durna jak nic....masz babo placek.Przepraszam Was za takie emocjonalne wywody, ale ja na prawdę nie mam z kim pogadać o tym, bo nikt mnie nie rozumie, mój mąż cierpi po cichu i nie chce ze mną rozmawiać, unika i zmienia temat lub nie angażuje się w niego zbyt mocno, a ja jak zwykle próbuję rozłożyć to na czynniki pierwsze...
Na tym etapie, na którym byłaś już żaden lekarz wiele nie zrobi. Paśnik dziewczyna mówi, ze za późno na leczenie i trzeba mieć tylko nadzieje. Leki miałaś. Nie wyrzucaj sobie głupoty.
Intralipid pomaga w rozwoju zarodka.
Idźcie do tamtej lekarki i spróbujcie ogarną sytuacje. Trzymam kciuki.
 
reklama
Dziewczyny, czy istnieje jakaś szansa że szczepienia rozregulowały mi cykl? Czy to w ogóle nie ta bajka i nie ta konotacja? Bo nigdy nie miałam problemów z terminowością i czasem trwania okresu, a teraz po szczepieniu coś poświrowało i nie wiem czemu :(
 
Do góry