Chciałam podzielić się z Wami moimi doświadczeniami, bo sama tydzień temu szukałam informacji na ten temat, wiec chciałabym troszke ten wątek odświeżyć, bo może komuś pomogę.
U mnie od początku cos było nie tak- od pozytywnego testu delikatne plamienia przez 3 dni, małe przyrosty bety. Później beta przez chwilę przyrastala prawidłowo, ale ostatecznie zaczęła zwalniać. Dodam, że do samego końca rosła. W 5+1 wg miesiaczki na USG pokazał się pęcherzyk wymiarami mniejszy o kilka dni. To mnie zaniepokoiło bo owulacje mam wczesne. Padło podejrzenie pustego jaja, które w 6+1 zostało ostatecznie potwierdzone. Dostałam skierowanie do szpitala- bylam przerażona co mnie tam czeka. Balam się bólu i krwawienia. Po przyjęciu na oddzial o 10:30 dostałam tabletki dopochwowo. Dostawałam troche mniejsze dawki przez wzgląd na wcześniejsze cc. Totalnie nic się nie działo. O 14 druga dawka i dalej nic. Dziewczyna z sali obok już dawno krwawiła, a u mnie nawet brzuch nie bolal. Byłam podłamana, bo docierało do mnie ile to wszystko potrwa. O 16 zaczął mnie pobolewać żołądek, musialam iść do wc, ale to byla jednorazowa sytuacja i pielęgniarka potwierdziła, że po tych tabletkach tak może być. O 16:30 zostałam poproszona na badanie. W czasie badania na fotelu lekarka powiedziała że nic się nie ruszyło. Załamałam się... kończąc badanie okazało się jednak że krwawienie się rozpoczęło i jest szansa na zabieg jeszcze tego samego dnia. Krwawienie zaczelo się rozkręcać, a ja czułam brzuch dosłownie minimalnie. Byłam w szoku, że mnie to naprawdę nie boli. Po jakimś czasie przy sikaniu poleciało że mnie naprawdę sporo skrzepów i krwi. Tak było do zabiegu- totalnie bezboleśnie. Zabiegu bardzo się balam, ale naprawdę również było ok. Zostałam szybko uspiona, obudziłam się już po wszystkim i czułam brzuch minimalnie jak na miesiączkę. Obecnie jestem 2 doby po zabiegu, lekko plamie i nie mam dolegliwości bólowych. Wiem, że są dziewczyny które bardzo cierpią po podaniu tabletek. U mnie byl tez wczesny etap ciazy i puste jajo, ale chciałam Was pocieszyć, że organizmy są bardzo różne i ta bardzo przykra sytuacja nie musi być tak bardzo trudna pod względem fizycznym. Ja cały czas skupiałam się na tym, że jeszcze trochę i będę w domu, ale też wiem, że mialam szczęście ze nie cierpiałam.