Dwoje dzieci i dwa różne smaki.Przyznaję,że nie zmuszałam ich do jedzenia.Były dni,że zwyczajnie mnie wpieniały,coś co kilka dni temu było dobre nagle było be.Z rumieńcem wstydu powiem,że jeśli już robiłam jakieś przymusy to polegało to na tym,że: dawałam naprawdę minimalne porcje i to miało byc zjedzone,jesli nie to.....zapowiadalam dokladkę.Albo zjedzone to minimum bez oporow albo dolewalam zupki na talerz.
Gotuję dla nich często rózne rzeczy,zawsze staralam się to co lubią bo po cholerę walczyć,ale wzbogacałam o skladniki niezbedne do istnienia.Tak więc pojawiły się zupy-krem z grzankami albo klopsikami.Klopsiki w zupie to w ogóle pychota.I moje dzieci często jedzą obiady jednodaniowe,jesli jest zupka to w niej albo jest ugotowany kurczak(uwielbiają gotowane mięcho),albo jakieś pierożki,klopsiki czy inne badziewie. Zupka pomidorowa(to syn) ma tone marchwi,te marchew miksuję i tylko tym zagęszczam zupę,jest świetna w smaku,jeszcze ją dopikantniam bo on kocha mocne smaki.Pomidorówka powstaje na rosole,który dzielę i dla każdego może byc inna zupa.Ja tak uwielbiam mieć spokój w domu i patrzec jak jedzą z zadowoleniem,że idę na wiele ustępstw.A pracuje do tego caluskie życie i to na zmiany.Nawet jak sie dzieci urodziły to moglam tylko macierzyński wykorzystac i sio do roboty,więc nauczylam się kombinowania z jedzeniem
Mam pomrożone nadmiary obiadków.Daję smerfom do wybierania co chcą...można dać książkę z przepisami,
No i co ważne,naprawdę wygląd żarełka.Jak byli malutcy to nawet kanapki miały swoje kształty i kolorki.Teraz na sniadanie jedzą tylko i wyłącznie paszę z mlekiem (pasza-to płatki nestle lub jaśki)
Do szkoły po kanapce i napój do butelki.Moje dzieci piją dużo wody mineralnej niegazowanej.To była stała metoda na ich brak apetytu.Często dzieciom się podtyka soczki słodkie,przecierane,byle by cos tam w żołądek wrzuciły.A to ma kupę kalorii i jest zamulające.Więc u nas piło sie TYLKO wodę.Żadne herbatki.Jak już to woda z miodem i cytryną.teraz nie ma problemu z karmieniem bo rosną przerażająco i żrą jak szarańcza.O czasach,gdzie kromeczka chleba wystarczala na pól dnia mogę tylko pomarzyc ;-)
Wiecie,że jak miały ok roku i nie chciały jeść to ja im naprawde nie dawałam nic.Tylko czystą wodę ,przez dobę i dłużej.I nigdy nie chorowały z tego powodu.A moje koleżanki skarżyły się,że dziecko nic nie je,a widzialam jak cale dnie im wciskają chociaż po okruszku żarełka albo łyczku soku.Wtedy jest problem,bo dziecko nigdy nie jest głodne i nigdy najedzone.
Moje smerfy lubiły wyraźne smaki...pomidorówka,żurek,ogórkowa,barszczyk(szczególnie barszczyk ex teściowej),ruskie pierożki,naleśniczki....wierzę w dzieci i w to że wiedzą czego im brak.Tylko że jak się dopchają słodkimi sokami,chipsami czy innym badziewiem to potem jest trudno. Mnie sie nie udało wyeliminować słodyczy i u mnie w domu nikt nie je dużej ilości owocow.Sałatki jarzynowe chętnie,szczególnie jak same je robią.Salatka mojej corki to ;
-salata lodowa+groszek z puszki+czerwona fasolka z puszki+kukurydza+jajka na twardo+majonez,śmietana,ciut cukru,sól i pieprz,lub zamiast majonezu oliwa. Wychodzi tego masa,robi po pół porcji. Uwielbiają salatki z fetą,wyraźnosmakowe wszystko.
No i ryby....latem robilam obiady na grillu,atrakcja a dla mnie bez znaczenia co mam myć.Rybka z grila jest super,mozna i zapiekane ziemniaki(w piekarniku też sie da),owiniete w sreberko,posypane przyprawami,potem się obdłubuje gore i zżera z masełkiem albo z pastą serową.
I kanapki z tartym serem(nie wiem czemu ale jest lepszy niż w plastrach),albo pokrojone kanapki w kosteczkę z kolorowym dżemem,albo zapiekane w piekarniku ....
Lubię gotowanie i mogę gotować całymi dniami jak tylko widzę,że rodzinka to pochlania ze smakiem.wtedy mi się ładują akumulatorki i pracuję do upadlego.
Nawet polubiły domowe ciasta.Kiedyś tylko batoniki i ewentualnie szarlotka babci.teraz...prawie wszystko.Zaczęło się od wspólnego pieczenia.jesteśmy specjalistami w produkcji zakalca.doszło do tego,że jak nie było zakalca to mowiły,że ciasto sie nie udało.Kochane dzieci! Pierwsze to było ciasto z piosenki"najlatwiejsze ciasto w świecie",ze śliwkami.100% zakalca ...mniamuśne.teraz umiemy już wszystko.a od czasu jak mieszka z nami nastepny łasuch i to dorosły to gotowanie i peczenie jest po prostu ...wesołe. To może ja poprowadzę tu stołówkę a ktos z was się weźmie za sprzątanie? >
