reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

POTRZEBUJĘ RADY RODZIĆOW DZIECI W WIEKU 8 LAT.

Dołączył(a)
2 Listopad 2005
Postów
2
Wiem że już było chyba setki takich wątków, ale chyba nie będzie Wam to przeszkadzało jak umieszczę kolejny. ;D
Mam problem z moim 8 letnim synkiem. Wogule niechce nic jeść. Potrafi  nawet dwa dni nic niejeść. Jak już wcześniej wspomniałam synek ma 8 lat. Jego waga to 19 kg :( a wzrost 120 cm. Byłam z nim u lekarza. Zrobiłam mu  wyniki i poszliśmy z powrotem do lekarza. Pani doktor spojżała na wyniki. Wszystkie były w normie. Powiedziała że "dziecko to nie świnia żeby je tuczyć. Skoro niechce jeść to widocznie nie jest głodne. A jeżeli chodzi o wzrost to dziecko poprostu wolniej rośnie. A wogule to ja jestem jakąś hipochondryczką i żebym przestała wmawiać dziecku choroby". Jak Wy sądzicie drogie mamusie czy ja naprawdę jestem hipochondryczką? Czy wszystko wyolbrzymiam? Skoro dziecko wyniki ma dobre. Co mam robić? Ręce mi już opadają. Staram się gotować potrawy takie jak kiedyś lubił nasz synek. Wszystko idzie na marne. Gdzie popełniłam błąd? Jak go teraz naprawić? Jeżeli moje dziecko nie jje dwa dni to przecież się zagłodzi na śmierć. :( Dobrze że przynajmniej pije dużo soków, przynajmniej mi się nie odwodni. Błagam Was o pomoc kochane mamusie, bo sama nie wiem już co mam robić. Dzięki z góry za wszelkie wypowiedzi. Pozdrawiam wszystkie mamusie jak i ich dzieciaczki kotka758.
 
reklama
Ja uważam, że każde dziecko ma zdrowe podejście do jedzenia dopóki my go nie zepsujemy. Należę do matek, które nigdy nie biegały z talerzykiem za dzieckiem i usiłowały mu cokolwiek do buzi wcisnąć. Nie chce jeśc to nie je, jak zgłodnieje to samo się upomni.
Mój Kajetan tez należy do niejadków, potrafi przez cały dzień zjeść tylko jogurt. Pieczywa nie jada prawie wcale, obiad czasem tylko podziobie. Przy wzroście 146 cm waży 33 kg, a więc jest szczupły, ale zdrowy. Zresztą często rodzicom tylko wydaje się, że mają niejadka, a nie zwracają uwagi na to, że w szkole dziecko kupuje chipsy czy słodycze, którymi zaspokaja apetyt.
Jeszcze nie zdażyło się, aby jakieś dziecko zagłodziło się na śmierć (pomijam tu choroby typu anoreksja czy bulimia).
 
Witam
Mam koleżankę której córka jest takim niejadkiem u niej stwierdzono pewną chorobę tylko za cholere nie moge sobie przypomnieć jak ona się nazywała, ale jak sobie przypomne to napiszę
ja bym spróbowała u jeszcze jednego lekarza i jak ten powie to samo to tak bym to zostawiła
mój Bartek waży 29 kg
pozdrawiam
 
Mój Patryk też jest wysoki i szczupły, ale taki jest też mój mąż, więc to normalne.
Z jedzeniem nie jest najlepiej, ale tak było od niemowlaka. ::) Teraz bacznie zwracam uwagę na to co je. Obiad zostawi w połowie, ale zaraz potem zjada 2 Danonki albo dużą miskę Kangus z mlekiem. Nigdy nie jadł kolacji, ale odkąd mamy opiekacz do pieczywa, codziennie zjada grzanke z miodem lub dżemem. Kiedy choruje i nie ma apetytu robię naleśniki - ulubione danie syna. :)
Wydaje mi się, że jeżeli wyniki badań są w porządku to nie powinnaś się martwić. Zwróć uwagę, co syn je poza posiłkami głównymi. Tak, jak pisze EWCIK100... może słodycze i czipsy zapychają Twojego syna.
Patryk waży 25kg...
 
Wielkie dzięki dziewczyny. Znacznie mnie uspokoiłyście. Zeczywiście trochę "latałam" z talerzem za Kacperkiem.  Mąż też troszkę się dołożył. Gdy Kacperek nie chciał jeść mąż krzyczał na Kacpra siłą go zmuszał do jedzenia. Chyba naprawdę jestem zabardzo opiekuńcza. No ale chciałam przecież dobrze. Sądzicie że to się jeszcze da naprawić? Serdeczne podziękaowania dla każdej z Was. Dzięki BASIA.J Wybiorę się do innego lekarza. Jeżeli powie mi to samo to dam sobie spokój. Pozdrawiam Was wszystkie jak i Wasze pociechy.
 
Przyznam szczerze że też sobie nie radzę, ale nie z niechęcią do jedzenia tylko z ubogim menu. Nie biegam za nim z talerzem, nie krzyczę, czy macie jakieś sposoby.



Tomasz
 
Co do ubogiego menu- moje dziecko też ma takie okresy w życiu, że czegoś nie je.
Ja pozostawiam to czasowi. I muszę powiedzieć, że menu stopniowo sie rozszerza... :)
 
Dwoje dzieci i dwa różne smaki.Przyznaję,że nie zmuszałam ich do jedzenia.Były dni,że zwyczajnie mnie wpieniały,coś co kilka dni temu było dobre nagle było be.Z rumieńcem wstydu powiem,że jeśli już robiłam jakieś przymusy to polegało to na tym,że: dawałam naprawdę minimalne porcje i to miało byc zjedzone,jesli nie to.....zapowiadalam dokladkę.Albo zjedzone to minimum bez oporow albo dolewalam zupki na talerz.
Gotuję dla nich często rózne rzeczy,zawsze staralam się to co lubią bo po cholerę walczyć,ale wzbogacałam o skladniki niezbedne do istnienia.Tak więc pojawiły się zupy-krem z grzankami albo klopsikami.Klopsiki w zupie to w ogóle pychota.I moje dzieci często jedzą obiady jednodaniowe,jesli jest zupka to w niej albo jest ugotowany kurczak(uwielbiają gotowane mięcho),albo jakieś pierożki,klopsiki czy inne badziewie. Zupka pomidorowa(to syn) ma tone marchwi,te marchew miksuję i tylko tym zagęszczam zupę,jest świetna w smaku,jeszcze ją dopikantniam bo on kocha mocne smaki.Pomidorówka powstaje na rosole,który dzielę i dla każdego może byc inna zupa.Ja tak uwielbiam mieć spokój w domu i patrzec jak jedzą z zadowoleniem,że idę na wiele ustępstw.A pracuje do tego caluskie życie i to na zmiany.Nawet jak sie dzieci urodziły to moglam tylko macierzyński wykorzystac i sio do roboty,więc nauczylam się kombinowania z jedzeniem
Mam pomrożone nadmiary obiadków.Daję smerfom do wybierania co chcą...można dać książkę z przepisami,
No i co ważne,naprawdę wygląd żarełka.Jak byli malutcy to nawet kanapki miały swoje kształty i kolorki.Teraz na sniadanie jedzą tylko i wyłącznie paszę z mlekiem (pasza-to płatki nestle lub jaśki)
Do szkoły po kanapce i napój do butelki.Moje dzieci piją dużo wody mineralnej niegazowanej.To była stała metoda na ich brak apetytu.Często dzieciom się podtyka soczki słodkie,przecierane,byle by cos tam w żołądek wrzuciły.A to ma kupę kalorii i jest zamulające.Więc u nas piło sie TYLKO wodę.Żadne herbatki.Jak już to woda z miodem i cytryną.teraz nie ma problemu z karmieniem bo rosną przerażająco i żrą jak szarańcza.O czasach,gdzie kromeczka chleba wystarczala na pól dnia mogę tylko pomarzyc ;-)
Wiecie,że jak miały ok roku i nie chciały jeść to ja im naprawde nie dawałam nic.Tylko czystą wodę ,przez dobę i dłużej.I nigdy nie chorowały z tego powodu.A moje koleżanki skarżyły się,że dziecko nic nie je,a widzialam jak cale dnie im wciskają chociaż po okruszku żarełka albo łyczku soku.Wtedy jest problem,bo dziecko nigdy nie jest głodne i nigdy najedzone.
Moje smerfy lubiły wyraźne smaki...pomidorówka,żurek,ogórkowa,barszczyk(szczególnie barszczyk ex teściowej),ruskie pierożki,naleśniczki....wierzę w dzieci i w to że wiedzą czego im brak.Tylko że jak się dopchają słodkimi sokami,chipsami czy innym badziewiem to potem jest trudno. Mnie sie nie udało wyeliminować słodyczy i u mnie w domu nikt nie je dużej ilości owocow.Sałatki jarzynowe chętnie,szczególnie jak same je robią.Salatka mojej corki to ;
-salata lodowa+groszek z puszki+czerwona fasolka z puszki+kukurydza+jajka na twardo+majonez,śmietana,ciut cukru,sól i pieprz,lub zamiast majonezu oliwa. Wychodzi tego masa,robi po pół porcji. Uwielbiają salatki z fetą,wyraźnosmakowe wszystko.
No i ryby....latem robilam obiady na grillu,atrakcja a dla mnie bez znaczenia co mam myć.Rybka z grila jest super,mozna i zapiekane ziemniaki(w piekarniku też sie da),owiniete w sreberko,posypane przyprawami,potem się obdłubuje gore i zżera z masełkiem albo z pastą serową.
I kanapki z tartym serem(nie wiem czemu ale jest lepszy niż w plastrach),albo pokrojone kanapki w kosteczkę z kolorowym dżemem,albo zapiekane w piekarniku ....
Lubię gotowanie i mogę gotować całymi dniami jak tylko widzę,że rodzinka to pochlania ze smakiem.wtedy mi się ładują akumulatorki i pracuję do upadlego.
Nawet polubiły domowe ciasta.Kiedyś tylko batoniki i ewentualnie szarlotka babci.teraz...prawie wszystko.Zaczęło się od wspólnego pieczenia.jesteśmy specjalistami w produkcji zakalca.doszło do tego,że jak nie było zakalca to mowiły,że ciasto sie nie udało.Kochane dzieci! Pierwsze to było ciasto z piosenki"najlatwiejsze ciasto w świecie",ze śliwkami.100% zakalca ...mniamuśne.teraz umiemy już wszystko.a od czasu jak mieszka z nami nastepny łasuch i to dorosły to gotowanie i peczenie jest po prostu ...wesołe. To może ja poprowadzę tu stołówkę a ktos z was się weźmie za sprzątanie? >:D
 
To ja chętnie wykupię abonament na chochlikowej stołówce, bo gotować nie cierpię :p. A co do sprzątania to oddaję do dyspozycji zmywarkę ... ;D ;)
 
reklama
Moja cora w zasadzie od powrotu ze szkoly/podworka/ zajec siedzi w lodowce. Az sie znajomi zastanawiaja czy ona przestaje kiedys jesc (chyba jak spi... ;) ), nie ma problemu z tym co jest na talerzu...jak sie nie rusza i spod widelca nie ucieka to znaczy, ze nadaje sie do zjedzenia, no moze poza burakami, ktorych nie je.Jak juz stwierdzam, ze za duzo pochlonela to jej podsowam jablka ( tak 0.5-1kg dziennie to norma) Ma 146cm i wazy 35 kg.
 
Do góry