reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Praca, studia i mezowie ;)... Lubimy, czy nie?? Narzekania i zachwyty :)

:p no wlasnie , naprawde nie wiem jak to bedzie , boje sie jeszcze czegos tego ze niby ja caly dzien w domu bede siedziec i nic nie robic ( mniemanie wielu facetow ) joas jak sobie ty z tym radzisz ??? nie chce uslyszec , ze ja charuje a ty sie obijasz .......po tym wczorajszym wyskoku boje sie ze moge to kiedys uslyszec :p
 
reklama
W takiej sytuacji nalezy wziac sobie wolne od meza i od domu, wroc tylko na obiad i wieczorkiem do lozeczka sie udaj - jak juz bedziesz mogla meza na cala dobe z dzieckiem zostawic, to niech wezmie urlop (jeden dzien) i sie zajmie wszystkim co trzeba - zaznacz, ze w ciagu dnia ma byc:
-ugotowany obiad dla was
-ugotowany obiad dla malenstwa
-posprzatane mieszkanie
-dziecko czyste, nakarmione
-ma sie przespac w ciagu dnia
-najpozniej o 21 ma byc dziecko w lozku i spac
A na koniec dnia jak juz sie polozy ledwo zywy to jeszcze zacznij go namawiac na seksik...

Ciekawa jestem, ile uda mu sie zrobic...
 
Poniewaz jestesmy dzisiaj chyba w nienajlepszych nastroach zapraszam na watek "Usmiechnij sie Mamusiu" - wrzucilam kilka moich ulubionych dowciapow :)
 
Dobre, Karoo :laugh:

Mój P. na razie, odpukać, nie sprawia mi żadnych problemów, a wręcz jest ostatnio przekochany (właśnie obiera w kuchni ziemniory na obiad ;)), ale od czasu do czasu zdarze mu się coś palnąć... Z drugiej strony też jestem pełna obaw, jak to będzie, kiedy dzidziuś się urodzi, ale mam nadzieję, że nie będzie mi wyrzygiwał, że siedzę w domu i nic nie robię, a on tyra. No nic, zobaczymy w sierpniu...
 
ech te chłopy!
karoo-kp pisze:
W takiej sytuacji nalezy wziac sobie wolne od meza i od domu, wroc tylko na obiad i wieczorkiem do lozeczka sie udaj - jak juz bedziesz mogla meza na cala dobe z dzieckiem zostawic, to niech wezmie urlop (jeden dzien) i sie zajmie wszystkim co trzeba - zaznacz, ze w ciagu dnia ma byc:
-ugotowany obiad dla was
-ugotowany obiad dla malenstwa
-posprzatane mieszkanie
-dziecko czyste, nakarmione
-ma sie przespac w ciagu dnia
-najpozniej o 21 ma byc dziecko w lozku i spac
A na koniec dnia jak juz sie polozy ledwo zywy to jeszcze zacznij go namawiac na seksik...

Ciekawa jestem, ile uda mu sie zrobic...
to świetny pomysł ,
ja poprostu nie chodzę na zakupy do sklepu daleko wiec jak M chce obiad to musi coś kupic bo przecież nie bede dzwigac.w domu bałagan wynika głównie z jego papierzysków firmowych wiec tez tego nie ruszam i jak sobie nie poukłada to sie wscieka ze nic znalezc nie moze i wszystko po całym pokoju rozwalone
,na każdego jest jest jakas metoda :D :) ;)
 
A mnie moj maz podziwia, jak przychodzi to jeszcze posklada czego juz nie mialam sily/ochoty/mozliwoci posprzatac. O ile ma mozliwosc (czyli jak zdazy do domu) to kapie dzieci i je ubiera po kapieli. Czyta im ksiazki, bawi sie z nimi. Jest kochany. Fakt faktem, ze nie pierze od kiedy nie chodze do pracy, nie prasuje, no ale chyba bez przesady. W sumie mam super, bo zawozi dziecko rano do przedszkola, a czasami bulki jeszcze wczeniej mi przywiezie. Staram sie go nie wykorzystwac. Mezulek jest przekochany i wspanialy. A teraz chory siedzi w pracy i prawde mowiac chyba juz czuje sie gorzej ode mnie... Bo ja wypoczywalam w weekend i sie kurowalam a on mimo choroby zasuwal przy dzieciach...

Kocham Go i przy Jego wsparciu moge miec 4 dzieci. Tak jak sobie wymarzylismy...

A jesli chodzi o pieniadze, to mam problem, bo on siedzi w mojej glowie. Mezulek nie widzi problemu. Drazni go jak mowie, ze to "jego pieniadze"... I tyle na ten temat... Moj maz jest taki jak sobie wymarzylam... A trudne chwile? coz kto ich nie ma...
 
Dokladnie jak mowisz - u wszystkich sie zdarzaja, na szczescie potem dzieki tym zlym chwilom swiat wydaje sie piekniejszy :)
 
och... to ja nie mogę narzekać, choć drażni mnie czasami, że mój wybiera czasami jakąś grę komputerową niż pogaduchy. Ale z drugiej strony sobie myślę, że jak dzidzia się urodzi to tak mu da w kość, że nie będzie miał siły na żadne gry ;) więc nic nie mówię, bo nie mam ostatnio ochoty na awantury. Zresztą jak się kłócimy, a i to bardzo rzadko, to szybko nam przechodzi. A odkąd jestem w ciąży to Sz jest bardzo kochany. Na początku jak się okazało, że muszę leżeć to robił wszystko za mnie i widać było jak jest zmęczony, ale słowem się nie poskarżył. Teraz jest łatwiej, bo mogę go odciązyć, choć i tak jak chcę posprzątać to mi wyrywa odkurzacz z ręki. A jak idę po zakupy to zawsze dostaję ochrzan. Bo ja już tak mam, że jak idę po bułki i mleko to wracam z pełną siatą...

fajny ten mój facet :D


Joaś ja dobrze przeczytałam? 4 dzieci? :) oj, Ty szalona jesteś, szalona :D
 
reklama
Ale sie kobitki dzisiaj rozpisalyscie na tym watku :) Musialam sie wylaczyc na kilknascie minut i wszystko przeczytac :)

Na moja prace nie narzekam - chociaz np. w sezonie jest przekichane - praca po 11 godzin dziennie, ludzi mnostwo, pelno na glowie, imprezy promocyjne, przygotowywanie materialow promocyjnych itd.Jak juz kiedys wspominalam pracuje w biurze promocji i informacji urzedu miasta - szefowa mam bardzo fajna, idzie mi na reke, a teraz jak jestem w ciazy to juz w oglole jest super mila i wyrozumiala. Pracuje mniej za ta sama place. Jest swietnie, dlatego chce jak najdluzej pracowac i jak najszybciej wrocic do pracy. Z miejsca pracy do domu na nogach mam 3 minutki, wiec w ciagu dnia bez problemu bede mogla wyjsc sobie nakarmic maluszka - nie musze szefowej meldowac, ze wychodze.

Jezeli chodzi o Mojego to ,tez jak juz pisalam na ktoryms watku, rzadko sie widujemy - srednio raz na tydzien/dwa - ale juz sie przyzwyczailam. Sportowiec, non stop w rozjazdach, 250 dni w roku poza domem. Teraz od jakiegos mies. jest po sezonie, ale ma zaleglosci na uczelni i kuje do egzaminow. Bedziemy sie widziec dopiero w weekend jak wroci z uczelni. Nie narzekam. Czlowiek potrafi przyzwyczaic sie do kazdej sytuacji. Przynajmniej nie mamy kiedy sie poklocic, a jak sie w koncu widzimy to jest cudownie i milo :) Pretensji do niego miec nie moge, ze tak rzadko bywa w domu, bo w koncu "widzialy galy co braly", hehe. Mam tylko nadzieje, ze nie zaczne wczesniej rodzic w sierpniu, bo wtedy jest sezon letni i pewnie znowu bedzie poza. Musze sie dostosowac do "grafiku" i urodzic w terminie ;) haha, zartuje oczywiscie. Kiedys w ktoryms ze starych wywiadow powiedzial (kilka dobrych lat temu jak jeszcze sie nie znalismy), ze potrzebuje dziewczyny, ktora nie nudzilaby sie czekajac na niego i chyba dobrze trafil - zajecia to sobie potrafie wynajdywac :) a poza tym mieszkam z rodzicami i siostra, wiec nie czuje sie samotna.

Ale sie rozpisalam :)
Dobry ten watek!
 
Do góry