reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Problem z izolacją

Ja też nie rozumiem takiego przeciągania. Pamietam jak kiedyś byłam u kogoś z wizytą, kiedy jeszcze nie byliśmy rodzicami i mówię do męża, że już się zbieramy, bo dzieci gospodarzy marudzą i są zmęczone. W gospodarze, że luzik. Ja sobie myślę wtf dzieci ledwo łażą a oni zero litości dla nich... Sami niech sobie łażą i ktoś im siedzi na głowie jak padają na twarz.
Ja tez . Byliśmy niedawno na imprezie urodzinowej teścia . Mały zasnął w hałasie na ramieniu u jednej z cioć o godzinie 17 , bo wcześniejsza drzemka nie była możliwa ze względu na to , ze było bardzo głośno , naeet w innym pokoju słychać było głosy . Potem wszysrko nam się przesunęło . Zasnął o 21 , a wstał o 5 następnego dnia . Masakra
 
reklama
Ja też rozumiem, że nie chcesz wychodzić i przemęczać dziecka. Ja daję swoim o 18 kolację, później kąpiel i spanie. Tak są przyzwyczajone, zresztą widać po nich, gdy potrzebują spać trochę wcześniej / później. A raczej ja widzę, bo ile ja się nasłucham od znajomych, że za wcześnie! Spotykamy się często z sąsiadami, ich dziecko chodzi spać dużo później. I ta kobieta potrafi mi marudzić cały czas, że za wcześnie ich kładę, że przecież oni chcą później... A to ja później cierpię jak mam przemęczone dzieci, bo ani nie chcą zasnąć, ani dobrze spać. Budzą się z płaczem, krzykiem w nocy. Najgorsze jest to, że mąż nie jest po mojej stronie, bo przecież "dadzą radę". Ale to tylko ja wstaję w nocy i to takie przeciąganie dzieci BARDZO mnie denerwuje, bo nie słucha mnie nikt, a tylko ja ponoszę konsekwencje. I oczywiście dzieci, dla których również następny dzień jest rozregulowany, bo niewyspane, marudne, nawet się bawić normalnie nie chcą.

A nie każdego trzeba lubić, nawet jak jest bardzo ciepły i życzliwy. Mąż może się spotykać ze swoimi znajomymi sam, zabierając dziecko.
Jak ja się z tym zgadzam. Zwłaszcza z tym, że każde dziecko ma jakiś rytm i zaburzanie go równa się zaburzanie rytmu rodziny. Może komuś nie przeszkadza, że dziecko potem przesunie spanie nocne, bo może potem nie idzie do pracy i mu obojętne o której dzień się zacznie. Inna sprawa, że chyba z biegiem czasu dziecko budzi się o określonej porze bez względu na to, o której pójdzie spać...
Od czasu do czasu można zrobić wyjątek, ale też wszystko zależy...
 
Moje dziecko co prawda dopiero się urodzi, ale mam tak samo ze szwagierką i szwagrem. Kompletnie nie mamy wspólnych tematów, zainteresowań, nie tylko ja ale i mój mąż nie potrafimy z nią utrzymać relacji. Jestem introwertyczką, ale mimo to nie mam problemu z nawiązywaniem kontaktu z ludźmi, mój mąż na ilość znajomych nie narzeka. Doszliśmy do wniosku, że za bardzo się różnimy po prostu, żeby móc miło spędzać z nimi czas czy to w pojedynkę czy to w czwórkę. Za każdym razem próba nawiązania dłuższej rozmowy się kończyła po chwili niezręczną ciszą. Nasze życie się tak różni, że naprawdę, często jedyne wspólne tematy to pogoda czy jakieś obowiązki domowe. Nawet o dzieciach nie możemy za bardzo pogadać, bo oni jeszcze dziecka nie mają i nie planują póki co. Nic na siłę, póki nie odpowiada Ci jedna osoba, a nie wszystkie napotkane to nie określiłabym tego izolowaniem się. U mnie mimo, że to rodzina, to nikt nie zmusi mnie do tego, żebym nagle próbowała zostać jej najlepszą przyjaciółką, co mimo kilku podejść się nie wydaje realne po prostu ;) Po tych kilku próbach zwyczajnie odpuściłam. Tak samo nikt nie powinien Cię zmuszać to kumplowania się z żoną znajomego, jeśli nadal nie masz o czym z nią rozmawiać mimo kilku spotkań
 
Mój maz ma liczna rzesze znajomych i uwielbia z nimi spędzać czas . Czesro wieczorami wychodzi do kolegów na piwo , nie mam mu za zle … maly już wtedy spi , a ja robie sobie spa domowe albo po prostu ogarniam chatę np. Zmywam podłogi . Mamy dwa różne charaktery bo on na przykład świetnie odnajduje się na takich wiejskich imprezach jak dożynki itd a ja powiedzmy na koncertach czy dyskotekach , gdzie mało się rozmawia , a więcej tańczy , śpiewa itd . Ciężko go gdziekolwiek w takie miejsce wyrwać bo mówi ze nie lubi tłumów . Z teściowa mam dobry kontakt i powiem szczerze ze trochę zaskoczyła mnie jej reakcja .
Znacie się z mężem raczej nie od dziś i rozumiem, że do tej pory akceptował twoją naturę? Może porozmawiaj z nim szczerze, zaproponuj jakieś opcje, rozwiązania typu inne pory spotkań, inne miejsce. Moim zdaniem nie masz też obowiązku spotykać się z tą znajoma sam na sam, tylko dlatego że to żona przyjaciela męża... A czy będziesz dalej chciała spotykać się we 4, to już pozostawiam tobie. Bo może być, że czasem będzie łatwiej znaleźć inne tematy niż dziecko. Ale też nie musi być chemia i tyle. Zawsze możesz powiedzieć, żeby mąż zabrał syna do przyjaciela, a ty odpoczniesz w inny sposób.
 
Ja napiszę tak, nie rozumiem takiego podejścia ale to dlatego, że nasze charaktery są zupełnie inne. Ja uwielbiam spotykać się ze znajomymi, tymi, którzy mają dzieci i tymi, którzy nie mają. Nigdy nie było dla mnie problemem późniejsze pójście spać (moje i dziecka)z uwagi na jakąś imprezę. Tym bardziej np w weekend.
Aczkolwiek każdy ma swój sposób na życie i sam decyduje jak spędza wolny czas. Jeżeli nie czujesz się komfortowo w towarzystwie tej znajomej to po prostu nie spotykaj się z nią. Ja też znam koleżanki koleżanek z którymi wymieniam uprzejmości jak spotkamy się na jakiejś wspólnej imprezie. Ale przyjaciółkami nie będziemy.
 
@jasani A już myślałam, że jestem odosobniona w braku zrozumienia dla tej sytuacji. Nie widzę powodu by raz na jakiś czas spotkać się z przyjaciółmi męża - nawet jak nie mam za bardzo o czym z nimi rozmawiać.
 
Znacie się z mężem raczej nie od dziś i rozumiem, że do tej pory akceptował twoją naturę? Może porozmawiaj z nim szczerze, zaproponuj jakieś opcje, rozwiązania typu inne pory spotkań, inne miejsce. Moim zdaniem nie masz też obowiązku spotykać się z tą znajoma sam na sam, tylko dlatego że to żona przyjaciela męża... A czy będziesz dalej chciała spotykać się we 4, to już pozostawiam tobie. Bo może być, że czasem będzie łatwiej znaleźć inne tematy niż dziecko. Ale też nie musi być chemia i tyle. Zawsze możesz powiedzieć, żeby mąż zabrał syna do przyjaciela, a ty odpoczniesz w inny sposób.
U mnie tez urodzenie dziecka swoje zrobiło . Przez pare miesiecu nie wycjodzilam
Serio nigdzie …. Czułam się zle sama ze sobą , gruba , brzydka , zawsze byłam Extra laska , opalona , paznokcie itd . Karmie syna piersią i na początku było tak , ze on caaale dnie spał przy cycu . Jadł , zasypiał , budził sie , jadł , zasypiał … dopiero niedawno w sumie trochę sie odgruzowalam …. Ciężko mi było tę barierę przełamać , bo jednak tyle czasu siedziałam w domu a tu nagle wyjście … No ale jakoś poszło .
 
Może nie mamy wspólnych tematów tez dlatego , ze razem nic nie przeżyłyśmy . Nie mamy wspólnych wspomnień . A jeżeli chodzi o sprzedanie dziecku takiego podejścia
, to zależy mi aby sprzedac
Mu taka wartość jakiej ja nie miałam … czyli zrozumienie … i aby nie czuł powinności naginania własnych granic dlatego , zeby komuś było miło . Ja mam z tym problem do dziś . Często robie coś wbrew sobie , mam
Problem z mówieniem nie , a jak już powiem to ,, nie „ to rozmyślam czy na prwno dobrze postąpiłam i czy nikogo przypadkiem nie uraziłam , czy kiedyś nie odwróci się to przeciwko mnie …. Chciałabym aby mial przyjaciół , pewnie ze tak , ale takich z krorymi będzie się czuł swobodnie .
No tylko ja ponowię to, co już napisalam, co w nich tak Cię drazni, ze spotkanie raz na czas jest takim wielkim zmuszeniem się? Przecież nie przesiadujecie u siebie codziennie. Więc gdzie jest problem? Zazdrosna jesteś o coś?

Bo jeżeli oni Ci nic nie zrobili, to Twoja ogromna niechęć jest strasznie przesadzona.

Ja to rozumiem, ale w momencie, koedy w relacji coś się zadziało zlego. Tu się nic nie zadzialo, zwyczajnie jestes odludkiem. Rozmawiać można o wielu rzeczach, nie trzeba mieć do tego wspólnych przezyć.

Jak dla mnie to tak, robisz z siebie tutaj dziwaczkę, bo wyjście do znajomych raz na czas nie jest ogromnym poświęceniem. I polemizowalabym, czy jest to takie wielkie naginanie swoich zasad.
 
U mnie tez urodzenie dziecka swoje zrobiło . Przez pare miesiecu nie wycjodzilam
Serio nigdzie …. Czułam się zle sama ze sobą , gruba , brzydka , zawsze byłam Extra laska , opalona , paznokcie itd . Karmie syna piersią i na początku było tak , ze on caaale dnie spał przy cycu . Jadł , zasypiał , budził sie , jadł , zasypiał … dopiero niedawno w sumie trochę sie odgruzowalam …. Ciężko mi było tę barierę przełamać , bo jednak tyle czasu siedziałam w domu a tu nagle wyjście … No ale jakoś poszło .
Nie jesteś jedyna z takim samopoczuciem. Daj sobie prawo do bycia sobą...

Pomijam, że czasami po całym dniu zajmowania się dzieckiem dla niektórych ostatnią rzeczą, jakiej chce człowiek, jest wychodzenie do ludzi.
 
reklama
No tylko ja ponowię to, co już napisalam, co w nich tak Cię drazni, ze spotkanie raz na czas jest takim wielkim zmuszeniem się? Przecież nie przesiadujecie u siebie codziennie. Więc gdzie jest problem? Zazdrosna jesteś o coś?

Bo jeżeli oni Ci nic nie zrobili, to Twoja ogromna niechęć jest strasznie przesadzona.

Ja to rozumiem, ale w momencie, koedy w relacji coś się zadziało zlego. Tu się nic nie zadzialo, zwyczajnie jestes odludkiem. Rozmawiać można o wielu rzeczach, nie trzeba mieć do tego wspólnych przezyć.

Jak dla mnie to tak, robisz z siebie tutaj dziwaczkę, bo wyjście do znajomych raz na czas nie jest ogromnym poświęceniem. I polemizowalabym, czy jest to takie wielkie naginanie swoich zasad.
Dziewczyna napisała wcześniej jakim typem człowieka jest. Nie jest to nic dziwnego ani nienormalnego.

Twój wpis trochę brzmi, jakby bycie odludkiem było czymś, z czym usilnie należy walczyć. A jeśli jej to odpowiada? Każdy jest inny.
 
Do góry