reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Problem z izolacją

Gocha9393

Zaciekawiona BB
Dołączył(a)
22 Lipiec 2023
Postów
35
Hej . Przychodzę do was z dziwną , może nietypowa raczej sprawa . Jestem raczej typem samotnika , często czuje sie niezbyt swobodnie wśród ludzi , a swobodnie wśród nielicznych . Kiedyś byłam bardzo towarzyska , ale przejechałam sie na wielu znajomościach i może to dlatego . Nasililo się to rowniez po porodzie . Cenie sobie teraz spokój , lubię byc sama i po prostu włączyć muzyczkę i ogarnąć dom…odpocząć, tak po prostu …. Sama ze soba , we wlasnym świecie . To dla mnie relaks …. maz to dusza towarzystwa , posiada wielu znajomych …. Przechodzę do sedna . Mamy z mezem syna , ma rok … jego przyjaciel również ma rodzine , maja z żona dwie córki , jedna z nich jest starsza od naszego młodego o 2 miesiące , a druga ma 3 latka . W lato czasem spotykaliśmy się gdzies na spacerze , porozmawiać , były to luźne spotkania, rzadko kiedy umówione , raczej spontaniczne . Oni bardzo czesro proponują spotkania , ale prowadzimy trochę inny tryb życia . Mianowicie mamy rutynę , nasz syn o godzinie 18 jedt kąpany , a o 19 już śpi . Wiem , ze w oczach wielu z was wyglada to żałośnie , Ale dla mnie jesr to bardzo ważne … u nich wyglada to troszke inaczej , bo dziewczynki chodzą spac różnie , czasem o 21 a czasem o 19 . To jeden z powodów dla którego ciężko nam się spotkać . Maz czasem chodził z synkiem do nich , kiedy ja na przykład robiłam coś w domu i potrzebowałam chwili dla siebie . Nie znam ich za długo , raczej to maz ma z nimi lepszy i stały kontakt , ponieważ to jego przyjaciel od wielu wielu lat . Ja natomiast nie czuje się swobodnie w towarzystwie zwłaszcza jego żony . Absolutnie nic mi w niej nie przeszkadza . Jesr bardzo ciepła osoba , ale nie wiem jak to powiedzieć …. Nie mamy o czym rozmawiać , jedynie o dzieciach . Kocham swojego syna nad życie i zrozumcie mnie zle , ale lubię także porozmawiać o innych sprawach . Nie wiem jak to powiedzieć , ale po prostu czuje się niekomfortowo w jej towarzystwie …. I jesr mi z tym zle . Opowiedziałam o tej sytuacji teściowej i mówi ze nie mogę się izolować , ze powinnam iść , aby jej wnuczek miał kontakt z innymi dziećmi . I chciałabym aby miał kontakt z rówieśnikami , zupełnie mi to nie przeszkadza gdy pójdzie z tata pobawić się z dziewczynkami , Ale ja sama gdy muszę iść to mi się płakać chce dziewvzyny …. Na prawdę . Czuje sie zle , czuje sie niekomfortowo , czuje sie zmuszona .zapraszają nas na wspólne wieczory , ale pierwsza sprawa ze synek już czesro o tej porze śpi a druga , ze właśnie mam problem z nawiązaniem relacji z małżonka przyjaciela męża . Bardzo mnie to boli , bo maz uważa ze jestem dziwna i patrzy na mnie jak na wariatkę :(:( jak zostakam zapytana dlaczego do nas nie przychodzimy to odpowiedziałam , ze kładziemy syna o 19 spac bo tak jest przyzwyczajony . Nie chce nikomu sprawiać przykrości , bo bron Boże nikt mi nic nie zrobił , ale nie chce niczego robić wbrew sobie . Teraz proszę o poradę . Czy jesrem wariatka ?
 
reklama
Ja mam tak, ze jak poznaje kogos nowego, to zanim znajde z nim wspolny jezyk, tematy i zaczne rozmawiac i czuc sie swobodnie to mija duzo czasu. Jest bardzo malo osob, z ktorymi od razu cos zaiskrzylo, ze tak powiem. Po prostu taka jestem. Wycofana, dlugo obserwuje, slucham, poznaje kogos. I dopiero po jakims czasie umiem z nim rozmawiac. Doskonale cie rozumiem.
 
Ja mam tak, ze jak poznaje kogos nowego, to zanim znajde z nim wspolny jezyk, tematy i zaczne rozmawiac i czuc sie swobodnie to mija duzo czasu. Jest bardzo malo osob, z ktorymi od razu cos zaiskrzylo, ze tak powiem. Po prostu taka jestem. Wycofana, dlugo obserwuje, slucham, poznaje kogos. I dopiero po jakims czasie umiem z nim rozmawiac. Doskonale cie rozumiem.
A czy według Pani to zle ? Czy to problem ? Bliscy uważają ze to problem , ja nie czuje , zeby to było zle , czuje sie zle , ze oni tego nie rozumieją …’
 
Ja mam tak, ze jak poznaje kogos nowego, to zanim znajde z nim wspolny jezyk, tematy i zaczne rozmawiac i czuc sie swobodnie to mija duzo czasu. Jest bardzo malo osob, z ktorymi od razu cos zaiskrzylo, ze tak powiem. Po prostu taka jestem. Wycofana, dlugo obserwuje, slucham, poznaje kogos. I dopiero po jakims czasie umiem z nim rozmawiac. Doskonale cie rozumiem.
Ja mam tak, ze jak poznaje kogos nowego, to zanim znajde z nim wspolny jezyk, tematy i zaczne rozmawiac i czuc sie swobodnie to mija duzo czasu. Jest bardzo malo osob, z ktorymi od razu cos zaiskrzylo, ze tak powiem. Po prostu taka jestem. Wycofana, dlugo obserwuje, slucham, poznaje kogos. I dopiero po jakims czasie umiem z nim rozmawiac.
Czuje się winna , ze dla mnie forma relaksu jest pójście na spacer niż pójście do znajomych . Czuje się jak kosmitka …
 
Rozwiązanie jest bardzo proste - godzina spotkania taka, która odpowiada wszystkim. Czyli np. 17/18.

A co do reszty, to szczerze tak, dla mnie jest to dziwne, że tak bardzo Ci źle, bo musisz wyjść do ludzi. Zastanowilabym się głebiej, skąd to wynika. Ja nie chciałabym potem takiego podejścia "sprzedać" dziecku. Wyjście raz na czas i poszukanie wspólnych tematow ze znajomą nie jest znowu wielkim poświęceniem. A wspólnych tematow nie macie, bo zwyczajnie unikasz tych spotkań ile możesz.
Nie wiem, czemu uważasz, że spotkanie znajomych raz na czas to wielkie zmuszanie się. Znaczy, zrozumialabym, gdyby oni Cię np. jakoś mocno krytykowali, ale sama piszesz, że absolutnie nic do nich nie masz. To skąd Twoja reakcja jest aż tak mocna?
 
Ja Cię bardzo dobrze rozumiem i uważam, że nie ma w tym nic złego. U nas synek (1,5 roku) też od początku ma konkretną rutynę i w 90% przypadków o 19:00 już śpi. Jasne, teraz jak jest już starszy to czasami można te zasady nieco nagiąć, ale zawsze kosztem tego, że usypianie będzie trwało godzinę lub dłużej (często w krzyku) i będziemy mieli pobudkę przed 5 - tak funkcjonuje moje dziecko, gdy jest przemęczone. Dlatego mnie nie obchodzi, że inni nas z tego powodu wyśmiewają, bo to nie oni będą później walczyć ze zmęczonym dzieckiem. Poza tym szanuję swojego syna i skoro wiem, że potrzebuje chodzić spać przed 19, to tak go kładę - sama jestem wkurzona, gdy jestem śpiąca a nie mogę się położyć.
Ja może nigdy nie byłam duszą towarzystwa, ale też po porodzie jakiekolwiek kontakty ucięły się praktycznie do 0. Trochę jest mi przykro, ale jak czasami zdarzy się dłuższe wyjście/wyjazd z dzieckiem to i tak później to odchorowuję w domu, bo jest to za bardzo męczące 😅
A roczne dziecko wcale nie potrzebuje jeszcze takich kontaktów z innymi dziećmi. Przecież takie maluchy i tak się razem nie bawią. Mój syn jest pół roku starszy a jak się widzi ze swoją kuzynką czy innymi dziećmi to i tak ten kontakt jest przelotny, bo w większości każde dziecko bawi się samo.
 
Czuje się winna , ze dla mnie forma relaksu jest pójście na spacer niż pójście do znajomych . Czuje się jak kosmitka …
Ja myślę, że to też dużo zależy od tego, jakie masz dziecko. Bo jak widzę, jak dwie mamy mogą sobie porozmawiać przy kawie a ich maluchy się spokojnie bawią, to ja się pytam, gdzie takie dzieci można znaleźć 😂 Za moim trzeba ciągle biegać, szczególnie jak nie jesteśmy u siebie, bo nie wiadomo, co mu strzeli do głowy. W domu trochę się bawimy w jego pokoju, trochę sprzątamy, ale właśnie wtedy ten czas poświęcam tylko jemu. Jak już ktoś do nas przyjdzie, to mi jest ciężko tak sensownie przeskakiwać od tej osoby do mojego dziecka, więc dla mnie takie spotkania są zwyczajnie męczące.
Wiosną i latem będzie trochę lepiej, bo można pójść na dłuższy spacer w wózku czy zostawić dzieci na chwilę w piaskownicy, no ale teraz... Jak ktoś ma takie żywe srebro w domu to naprawdę rozmowa z koleżanką nie jest wcale żadnym odpoczynkiem.
 
Ja bardzo dobrze Cię rozumiem. Twój syn ma rok, to jeszcze małe dziecko, które potrzebuje wieczornego wyciszenia, spokojnej kolacji, kąpieli, bajki na dobranoc. Szanujesz komfort swojego dziecka i swój własny. Według mnie nie ma nic złego w tym, żeby mąż raz na jakiś czas poszedł z synem do swoich znajomych a ty będziesz miała czas dla siebie. Rozumiem, że na spotkaniu towarzyskim nie kręcą Cię rozmowy o dzieciach 😀 Mam tak samo. Córka ma pół roku, wolę spotkania z moimi bezdzietnymi koleżankami, które znam od dziecka i rozmowy o wszystkim niż spotkania z bratem mojego męża i jego żona, którzy mają dwoje tylko trochę straszych dzieci i rozmowy o jedzeniu, kupach, szczepionkach, drzemkach. Dzieci i tak wspólnie się nie bawią, moja jest najmłodsza, więc ja musze cały czas uważać, żeby któreś z pozostałych jej nie rozdeptalo 😅 No a potem sprzątanie zabawek po całym domu, sprzątanie po kawie, cieście, łącznie z odkurzaniem i myciem podlog bo dzieci jak jedzą to wszystko jest wszędzie. Zdecydowanie po takim spotkaniu potrzebujemy odpoczynku, a córka ma problemy z zaśnięciem. U nas godziny spotkania trudno zgrać, bo zawsze któreś dziecko ma drzemkę... Też słyszałam, że nie mogę się tak izolować, ale to dla mnie żadna frajda ze spotkania, bo ostatnio to nawet nie było jak porozmawiać..tu kawa, tu ciocia piciu, tu sie wylało, tam zrobiła kupę i trzeba było przebrać, a to płacze któreś bo się uderzyło.. kosmos😂
Moja rada, wypuszczaj męża z synem na spotkania w ciągu dnia (tak, zeby utrzymać rutyne dnia), a Ty sobie rób wtedy co Ci pasuje. Niech to będzie czas dla Ciebie. Potem możesz po nich pojechać, wejść na chwilę, zamienić kilka słów i zabrać chłopaków do domu. Znajomym możecie wytłumaczyć to tym, że właśnie Ty potrzebujesz dla siebie czasu i tak to organizujecie. No moim zdaniem mąż powinien Cię zrozumieć a teściowej nie wiem po co się zwierzałaś, bo po jej reakcji to jeszcze gotowa chodzić i opowiadać o Twoimi podejściu do kontaktów towarzyskich.
 
reklama
ja ciebie też rozumiem i nie jesteś dziwna. napisałabym, że nie można się zmuszać do kontaktów z ludźmi, którzy sprawiają, że czujesz się niekomfortowo, bo tak jest, ale skoro to jest męża przyjaciel i jego żona... to trochę może być ciężko unikać. natomiast trochę przykre, że mąż nie rozumie tego, że możesz czuć się nieswojo. nie będę pisała: zmuś się do tego, zaciśnij zęby, bo co ty zrobisz, to już twoja decyzja. ale wiedz, że nie jesteś dziwna.
rozumiem też twoje podejście do rytuału, uszanowania tego, jak dziecko funkcjonuje. sama staram się z koleżanką z dzieckiem w podobnym wieku jak moje wypośrodkować czas spotkania, bo tamto ma zupełnie inny tryb niż moje...

nie możecie spotkać się w godz 16-17? i może nie w domu, tylko np. w jakiejś kawiarni/knajpie przyjaznej dzieciom/z bawialnią/z kącikiem zabaw? wtedy jest trochę łatwiej nie rozmawiać jeśli nie ma się tylu tematów. wiem, że nie w każdym miejscu takie lokale są, ale może warto to rozważyć?

a jeśli chodzi o kontakty dziecka z innymi... też tak kiedyś myślałam, ale sama mam ponad roczne dziecko i ono raczej lubi kontakt z dorosłymi, a nie równolatkami, ewentualnie interesuje się starszymi dziećmi, podgląda co robią itp. ale raczej bawi się sama :) więc taki argument, że dziecko miało kontakt z rówieśnikami to myślę, że może dopiero za rok lub w wieku 3 lat. jedyne co, to jakaś tam interakcja się może odbyć poprzez zabawki, ale raczej te dzieci olewają się... przynajmniej tak wynika z moich obserwacji.
 
Do góry