Hej dziewczyny, wczoraj przeżyłam najgorsze 10 sekund w moim życiu :-(
Nataszka zakrztusiła się piersią, nie wiem jak mogło to się stać, bo to było wieczorem i pierś na pewno nie była przepełniona żeby szybko leciało mleczko, przysnęła i pewnie zapomniała o połykaniu. Zakrztusiła się tak mocno że już nie kaszlała tylko zrobiła się sina, sztywna, oczy wytrzeszczone i nie oddychała, szybko ją odchyliłam głową w dół , nic nie dało więc znowu odchyliłam i zaczęłam ją pukać po plecach i odchyliłam usta i się udało. Nigdy w życiu tak się nie bałam, myślałam tylko żeby nie umierała, nogi mi się trzęsły, a potem z 2 godziny ryczałam, na nic zdały się te nauki pierwszej pomocy, człowiek i tak działa instynktownie a nie mysli o tym co powinno się robić, ja chyba jestem za dużą panikarą i za słaba psychicznie na takie sytuacje

Nie spałam całą noc, każdy jej rych i głębszy oddech mnie budził, masakra jakaś. Teraz jak o tym myślę to mogłam zachować większy spokój, ale wczoraj nie dałam rady, oczywiście byłam sama bo emek w pracy. Nie wyobrażam sobie co by było gdyby ona tego nie przeżyła, dziś jak karmiłam piersią to normalnie ręce mi się trzęsły. Na szczęście nic jej się nie stało, od razu zaczęła zachowywać sie normalnie i się śmiać...
Zdarzyło się Wam coś takiego?
Agusiaks bo my w Bydgoszczy mamy inaczej z @ hihi, ja już miałam 3 @, nic fajnego, fajnie było nie mieć hihi
Ysia niestety w ten weekend Wawy nie podbijamy bo emek pracuje w sobotę i niedzielę
