Witaj! Przeszłam przez ciążę sama. w drugim miesiącu tatuś się rozmyślił - dodam , bo to jest bardzo ważne, że chciał tego dziecka i 8 miesięcy się staraliśmy, po czym jak już się udało on nie cieszył się z naszego wielkiego sukcesu i któregoś dnia po prostu wyszedł. Zostawił mi dziecko w brzuchu i bardzo dużo długów. Mogłam albo usiąśc i płakać albo wziąć życie za rogi i walczyć ze wszystkich swoich sił. Kiedy byłam w czwartm miesiącu (bo długo walczyłam najpierw o nas, a potem o jego kontakt z synkiem - nie udało się i jedno i drugie) zaproponował, żebym dziecko usunęła albo oddała do adopcji, bo tak się teraz robi. Na początku to do mnie nie dotarło, wysłuchałam, a wieczorem przypomniałam sobie jego słowa i stwierdziłam, że trzy lata żyłam z facetem którego nie znam, że nie pozwole zeby moje dziecko miało jakikolwiek kontakt z takim draniem bez serca i sumienia. Poradziłam sobie sama, pospłacałam jego długi, dokończyłam remont mieszkania, postawiłam firme na nogi, urodziłam slicznego synka i żyje.Każdy dzień jest walką i nie będę Cię kłamać, ze jest cudownie, bo nie jest. Musisz się przygotować na samotny pobyt w szpitalu, poród i samotne spacery z dzieckiem. To jest najgorsze, ale da się przeżyć, bo kiedy jest już dziecko to ono jest najważniejsze, a nie Ty, Twoje potrzeby - mimo tego, że są żywe i czasami się odzywają, schodzą na dalszy plan. Radość i szczęscie jakie daje Ci dziecko przyćmiewa wszystkie smutki i troski dnia codziennego. Ja mam cudownych rodizców bez których nie dałabym rady. Mam tylko nadzieje, że w Twoje otoczenie zareaguje tak jak moje - nagle okazało się ze dookoła mnie jest tyle osób, które mnie wspierają, a to jest naprawde wazne. Na mnie możesz liczyć i jeśli tylko będę mogła służę wsparciem i pomocą. Poradzisz sobie, bo nie masz wyjścia - musisz, a kiedy będzie naprawde trudno, pomyśl o dziecku, o tym, że to będzie jedyna osoba na świecie która nigdy Cię nie zostawi, a dzięki niej nigdy już nie będziesz sama - mi to pomagało. Pozdrawiam Cię i życzę powodzenia