No właśnie... bez przesady. Ja, podobnie jak
Agnieszka, pierwsze co robię, jak wstaję i oporządzam Lilę, to włączam radio. Lubię muzykę, lubię jak coś gra, jak ktoś mówi i dlaczego mam pozbywać tego i siebie i małą? No bez przesady. Oczywiście, w typowo muzycznych stacjach nie grzeszą super polszczyzną i wielkim poziomem, ale czy tylko to trzeba wiecznie oglądać i słuchać? Ja sama, jak czasem mam gorszy dzień, potrzebuję się odmóżdżyć, odstresować oglądając coś lekkiego i durnego. I nie uważam, że mi to jakoś szkodzi. Podobnie nie da się funkcjonować dzień w dzień z dzieckiem, jadąc na samych bajkach i piosenkach dla dzieci, bo można zwariować. Dziecko też musi czuć, że jest w domu, w którym się normalnie funkcjonuje a nie robi wszystko tylko i wyłącznie pod nie. Oczywiście zgadzam się, że takie sadzanie dziecka przed TV dla świętego spokoju nie do końca jest skuteczne i dobre - może doraźne, bo na chwilę jest spokój. Ale to chodzi też o to, że jak dziecko zostanie samo sobie pozostawione z tą telewizyjną papką i sieczką, nikt mu w tym nie towarzyszy, to ono wyrabia sobie spaczony obraz świata, życia, ludzi itp. Ja w ciągu dnia też lubię włączyć sobie DDTVN - choć zwykle jak Lilę wsadzam do bujaka, to włączam jej melodyjkę i ddtvn mam na podglądzie,. W ciągu dnia też super dużo nie oglądam - a wcześniej znacznie więcej. Jednak od czasu do czasu trzeba się trochę odmóżdżyć, nawet jak się dzieckiem zajmuje, tak mi się wydaje, że to żadna zbrodnia ani rzecz godna potępienia. Wiem, że chciałabym Lilę na pewno nauczyć wspólnego jadania posiłków, żeby ten rytuał miała - że jadamy razem, że cieszymy się wspólnymi chwilami przy stole, że nie zawsze musi temu towarzyszyć tv.Choć ja jako dziecko i często teraz też lubię mieć TV włączony. Kiedyś rodzice walczyli ze mną, bo oglądałam za dużo - po powrocie ze szkoły, przy nauce,odrabianiu lekcji. Pamiętam, że postanowiłam kiedyś zrobić im żart i wzięłam ten tv z pokoju, zaniosłam do kuchni i napisałam na białym papierze, który przyczepiłam do ekranu, że od dziś ograniczam oglądanie i mam odwyk od TV. Rodzice powiedzieli, że to nie o to chodzi, że sztuką jest właśnie nie włączać, jak telewizor jest. I mieli rację. Ale to temat rzeka i zwykle każdy będzie miał na ten temat inne zdanie. Grunt to, jak wszędzie, zdrowy rozsądek, o który czasem najtrudniej.
Aia, gratuluję drugiego udanego samodzielnego uśnięcia Mani. Wiesz, moja Lila kiedyś niepozornie też zasnęła sama, samodzielnie. Byłam taka dumna, zaskoczona ale i zadowolona. Bo też zewsząd słyszałam opinie, że jak ją przyzwyczaimy do zasypiania na rękach, to ona nie będzie umiała inaczej. Jakoś nauczyła się i zrobiła to sama, więc nie było tak źle
