doti, ja rozmroziłam mielone, zaraz wrzucam na patelnię z cebulką, w międzyczasie obiorę ziemniaki i umyję brokuł i pokroję jedno i drugie, w naczyniu żaroodpornym wrzucę to wszystko wymieszane do piekarnika, zalane śmietaną z mąką i maggi - mmm ale będzie pycha zapiekanka

Natalii dam też potem

a teraz będzie jadła zupkę, zmiksowaną jak niemowlęciu

wczoraj gotowałam i nie chciało mi się ciapać widelcem i siekać mięsa to z lenistwa blenderem pojechałam, dziecko też leniwe i lubi takie miksy więc dużo zjada, zrobię jej lane ciasto do tego - szybko a żółtko przynajmniej zje, zaraz muszę jej to robić bo na drzemkę do tej pory nie miała ochoty więc niech najpierw zje a potem pewnie padnie
ok rachunki popłaciłam, psy wyprowadziłam, lecę do kuchni żeby obiad był jak mąż wróci po 14.00, bo potem leci dalej - z autem robić to wtedy będę sprzątać resztę chałupy
czuję się normalnie bogata

bo w końcu doczekałam się na kasę z zus, niedługo przyjdzie kolejna, jedni już za tego pieska zapłacili to mam kasę na półce - po południu polecę z Natalią na spacer do banku załatwić z tym zmniejszeniem limitu karty kredytowej

koszty rejestracji miotu, chipowania, szczepień mam już z głowy bo zaliczkę jedni dali i było jak znalazł, wyprawki już mam prawie kompletne - szczeniaki mają smyczki i obróżki sliczne kolorowe, mają już po wiaderku karmy, miseczki, jeszcze teczki z dokumentami muszę naszykować i umowy, no jest trochę roboty z tym ale to takie przyjemne
acha i kiedyś pisałam wam że wysłałam do Anglii na badania wymaz z policzka Keny - staffiki mają dwie choroby genetyczne których gen mogą przenosić - ojciec moich szczeniąt jest czysty na obie. Psy chore umierają do roku albo mają zaćmę ale po to się bada żeby przynajmniej jeden z rodziców był zbadany i czysty - wtedy ryzyka nie ma - no i ojciec moich szczeniąt czysty, Kena nie była badana ale żyje i zaćmy nie ma więc mogła być co najwyżej nosicielem - prawdopodobieństwo nosicielstwa każdej z chorób jest losowe, około 50% - no i przyszły mi z tej Anglii długo wyczekiwane wyniki. I co wyszło? Kena nie nosi genu ani jednej ani drugiej choroby!

)) czyli z mojej hodowli gen już nie wychodzi - szczenięta są genetycznie czyste, nie trzeba już ich badać, nie odziedziczą genu bo nie mają po kim - to naprawdę bardzo wiele znaczy! jestem bardzo szczęśliwa i miałam ogromne szczęście że Kena jest czysta, naprawdę

warto było wydać te 600zł na to badanie żeby dowiedzieć się takich dobrych rzeczy

))
a no i dzięki Wam wszystkim za pocieszenie jaka to jestem super gospodyni domowa

Wasze słowa naprawdę pozwalają poczuć się o niebo lepiej
ehh zanim napisałam posta to Natalia zapadła w drzemkę, no nic, zje obiadek jak wstanie, niedawno zjadła trzy duże ciastka i wypiła dużo soku przecierowego, no i rano bardzo dużo kaszki z utartym jabłkiem, cieszę się jak mi tak ładnie je bo w końcu już nie ma żeber na wierzchu - ona ma już z 75cm wzrostu a waży może 9 kilo - taka to drobinka jest, wszystko spali co zje
