Kochane tak sie rozpisujecie i podejmujecie tyle tematów, że cieżko nadrobić. Muszę Wam powiedzieć jedno... Nie wiem jak żyłam wcześniej bez tego forum. Wreszcie czuje sie zrozumiana. Ktoś ma problemy takie jak ja i miło nie czuć sie w końcu sama! DZIĘKUJE ze Was mam

Kazdy problem/temat przez Was podjęty wydaje mi sie taki MÓJ i czuje sie zrozumiana.
Jeśli chodzi o porody w UK to może ja mam inne spojrzenie bo w mojej rodzinie i wsród znajomych dużo gorzej wyglada służba zdrowia w PL. Każdy ma inne doświadczenia. Moja mama pracowała w szpitalu w PL (akurat nie na oddziale położniczym) i zawsze powtarzała, ze najbardziej boi sie naszych porodów (moich i siostry). Wg mojej mamy największy strach to poród bo wtedy najcześciej może coś sie stać co zmieni zdrowe dziecko i je może uszkodzić. Gdy rodziła moja siostra to mama dosłownie trzęsła sie pod drzwiami. Każde miasto ma inne standardy, ale u nas naprawdę położne nie interesują sie pacjentkami wcale (w moim mieście w pl) może jak sie zapłaci jest lepiej... Nie wiem. Moja Mała rodziła sie w UK i może dlatego, ze nie było komplikacji a może dlatego ze miałam dobra opiekę wszystko było ok. (Dziękuje Bogu). Mała urodziła sie owinięta pępowina (3 razy, dwa w koło szyi a raz w koło ciałka) i położna natychmiast wezwała lekarza (czerwony guzik) i wszystko skończyło sie dobrze. Znam opinie lekarzy, ze im mniej ingerencji w poród tym lepiej.. I tez tak uważam oczywiście gdy nic złego sie nie dzieje. To jedynie moja subiektywna opinia. Każda z nas z własnego porodu ma inne doświadczenia. Mną zajmują sie wspaniałe. Miałam podejrzenie obniżonego łożyska i robiono mi więcej USG (dopochwowe także). Koleżanka która poroniła wcześniej ma wizyty w każdym tygodniu z USG itd... Mi sie wydaje ze czy w Polsce czy w Anglii to zależy na kogo sie trafi.. Czasami natrafimy na kogoś kto nas oleje... I nie ma na to wpływu gdzie sie znajdujemy. Życzę każdej z nas byśmy trafiły na cudowne położne z prawdziwego zdarzenia.
Anney ja tez bardzo boje sie porodu... Boje sie wlasnie tego, ze ktoś poczeka o 5 min za długo i mojemu małemu coś sie wydarzy. Tak marzyłam o chłopcu, że jak o tym pisze to mam "mokre oczy". Nikt z rodziny nie wierzył ze chłopca będziemy mieć bo u nas same dziewczynki... Ja wierzyłam i miałam już wszystko niebieskie zanim sie urodził. On jest mój wymarzony, wyśniony i nie zniosę gdy coś mu sie stanie. Pozostaje nam wierzyć, ze wszystko sie dobrze ułoży. Daj znać jak zaczniesz rodzic to będziemy trzymać kciuki.
Co do invitro to gdybym nie mogła mieć dzieci to na 100% bym sie zdecydowała. I nie powinny decydować o losie par bezdzietnych osoby które te dzieci posiadają.
Temat alkoholu jest dla mnie drażliwy. Mój ojciec pije i teść tez. Na szczęście mój M. Jest zakochany w siłowni i alkoholu do ust nie bierze. Zniosę wszystko tylko nie pijącego M. Za dużo sie w dzieciństwie na oglądałam i obiecałam sobie, ze nie zafunduje tego własnym dziecia.
Moja Psiocha wyglada jak podwójna bułka. Mój sie ciagle śmieje i pyta czy to normalne że tak spuchła.
Tyle bym chciała jeszcze napisać ale chyba przecięłam z tym postem wiec sie powstrzymam
