Uwielbiam historie kobiet, które wyczekiwały bociana i w końcu pojawiły się wymarzone dwie kreski

Z takich historii bije ogromne szczęście i wzruszam się przy takich opowiadaniach.
U mnie niestety nie będzie romantycznej historii ani wyczekiwania na dwie kreski. Zawsze myślałam że wymyślę właśnie coś romantycznego, albo napiszę na kanapkach napis tata, albo kupię buciki i dam przy kolacji przy świecach... ale to niestety nie moja historia

Lekarz ze względu na zespól policystycznych jajników nie dawał mi duzych szans, mówił że najpierw trzeba robić laparoskopie, brać leki itp. Nic sobie z tego nie robiłam bo uważałam, że za wcześnie na dziecko - że może za dwa lata. Spóźniający się okres to dla mnie norma. Mogło go nie być 2 tygodnie a mogło i miesiąc więc to, że się spóźniał to dla mnie nie nowość. W końcu mąż stwierdził "
zrób test ciążowy bo jakiś dziwnie duży ten Twój brzuch" a ja sobie myślę "jak się ma siedzący tryb życia i się je sporo to i duży". W życiu bym nie podejrzewała, że jestem w ciąży! Zwłaszcza, że poprzednie dwa miesiące ciągle z testem siedziałam bo okres się spóźniał więc nie dałam popaść w paranoje. Dla świętego spokoju w drodze do pracy kupiłam test i zrobiłam z samego rana. Czekam na wynik i ... SZOK! Co ta druga kreska robi obok?? Dzwonię do męża i drę się do słuchawki "
jestem w ciąży!" ale że był Prima Aprilis to nie uwierzył, wysłałam mu więc zdjęcie testu mms'em ale dalej nie wierzył - dopiero na drugi dzień kiedy dwa kolejne testy pokazały dwie kreski - uwierzył

Ciąża była dla nas ogromnym zaskoczeniem ale jestem dumna z synka, sam sobie wybrał odpowiednią porę i jestem mu ogromnie wdzięczna za to że jest. Kocham go nad życie
