reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Bycie rodzicem to codzienna przygoda pełna wyzwań, ale też pięknych chwil. Chcemy poznać właśnie te momenty, które sprawiają Ci największą radość! Napisz w kilku zdaniach , co najbardziej cieszy Cię w rodzicielstwie, a możesz wygrać atrakcyjne nagrody ufundowane przez Bella Baby Happy 💛<

reklama

Spotkanie po dwóch latach

reklama
mnie trochę martwi to dziecko, bo rozumiem że udało się ciąże utrzymać (jeśli nie to bardzo mi przykro, też bym się nie starała chyba o kolejne myśląc o innym człowieku). Mój tata zawsze zdradzał moją mamę, z kilkoma kobietami na przestrzeni lat, fizycznie i psychicznie. I bardzo to na mnie wpływało kiedyś i rzutuje na moje obawy w dorosłym życiu. bardzo długa terapia za mną a i tak nie jestem w stanie się z niektórymi rzeczami pogodzić.
Moja rada jest taka, żebyś się zastanowiła kogo chcesz a dopiero potem zakładała rodzinę. bo zniszczysz życie i sobie i partnerowi któremu nie jesteś emocjonalnie wierna i przede wszystkim dziecku.
 
Nie wiem co z Wami jest, ale przecież dziewczyna nawet nie napisała czy ma męża/partnera. Tylko uporządkowane życie. A Wy już piszecie jej o zdradzie. Serio? 🤯 droga autorko, jeśli chcesz pogadać, napisz do mnie na priv, bo nie mogę Ci wysłać wiadomości a nie chcę uczestniczyć w tej gównoburzy:)
 
No nie napisała czy ma partnera,tylko życie poukładane.
Moim zdaniem to chyba jakieś zauroczenie.
Jeśli masz kogoś.
Powinnaś być fer wobec niego .

Trochę to poplątane
 
Zobacz załącznik 1692371



Czekam aż kolejny raz zwiejesz z tematu z podkulonym ogonem, byle tylko nie przyznac się do bledu.

Autorka jest emocjonalnie zaangazowana 🤷‍♀️

Mam wrażenie, że wyciągacie zbyt daleko idące wnioski. W tej historii nie ma żadnych oznak zdrady emocjonalnej – to raczej naturalne ludzkie doświadczenie związane z sentymentem i niespodziewanym powrotem kogoś, kto kiedyś miał znaczenie.

Po pierwsze, bohaterka tej historii nie szukała tego spotkania ani nie próbowała podtrzymywać ukrytej relacji – kontakt urwał się w sposób naturalny, a ich interakcje ograniczały się do świątecznych życzeń. To raczej świadczy o dystansie, a nie o emocjonalnym zaangażowaniu poza związkiem.

Po drugie, moment, w którym ich drogi się rozeszły, był dla niej ekstremalnie trudny – skupiła się wtedy na ciąży i walce o jej utrzymanie, co całkowicie zrozumiałe. Przypadkowe spotkanie po latach obudziło emocje, ale to nie znaczy, że przekroczyła jakiekolwiek granice.

Po trzecie, to, że ktoś w swoim uporządkowanym życiu nagle doświadcza silnych uczuć, nie oznacza, że zrobił coś złego. Ludzie często wracają myślami do ważnych momentów i osób, które były dla nich istotne – to nie jest zdrada, tylko dowód na to, że niektóre emocje nigdy całkowicie nie znikają.

Może zamiast oceniać, warto spojrzeć na tę historię z perspektywy zwykłego, ludzkiego doświadczenia?

I jeszcze jedno mi przyszło do głowy, z perspektywy psychologii mogło dojść do Efektu Zeigarnika. Czyli psychologicznego zjawiska, które sprawia, że łatwiej pamiętamy i częściej wracamy myślami do spraw niedokończonych niż tych, które miały swój jasny finał. W tej historii relacja urwała się w sposób nagły, bez zamknięcia, co może sprawiać, że po latach powrót tej osoby wywołał tak silne emocje.

Zdrada emocjonalna to nie tylko myśli o kimś, ale konkretne zachowania i działania, które naruszają zaufanie w związku. Zdrada emocjonalna miałaby miejsce, gdyby autorka ukrywała relację przed partnerem, zastępowała go emocjonalnie, budowała głębszą więź poza związkiem poprzez częste, intymne rozmowy lub podtrzymywała kontakt z ukrytym pragnieniem, by ta relacja przerodziła się w coś więcej.
💙
 
Ostatnia edycja:
Może zamiast oceniać, warto spojrzeć na tę historię z perspektywy zwykłego, ludzkiego doświadczenia?
A skąd wiesz, że nie wypowiadamy się tu własnie z perspektywy ludzkiego doświadczenia? Ja już napisalam, gdyby mój mąż tak opisywał relację z koleżanką, to dla mnie byłoby to już za daleko.
 
Mam wrażenie, że wyciągacie zbyt daleko idące wnioski. W tej historii nie ma żadnych oznak zdrady emocjonalnej – to raczej naturalne ludzkie doświadczenie związane z sentymentem i niespodziewanym powrotem kogoś, kto kiedyś miał znaczenie.

Po pierwsze, bohaterka tej historii nie szukała tego spotkania ani nie próbowała podtrzymywać ukrytej relacji – kontakt urwał się w sposób naturalny, a ich interakcje ograniczały się do świątecznych życzeń. To raczej świadczy o dystansie, a nie o emocjonalnym zaangażowaniu poza związkiem.

Po drugie, moment, w którym ich drogi się rozeszły, był dla niej ekstremalnie trudny – skupiła się wtedy na ciąży i walce o jej utrzymanie, co całkowicie zrozumiałe. Przypadkowe spotkanie po latach obudziło emocje, ale to nie znaczy, że przekroczyła jakiekolwiek granice.

Po trzecie, to, że ktoś w swoim uporządkowanym życiu nagle doświadcza silnych uczuć, nie oznacza, że zrobił coś złego. Ludzie często wracają myślami do ważnych momentów i osób, które były dla nich istotne – to nie jest zdrada, tylko dowód na to, że niektóre emocje nigdy całkowicie nie znikają.

Może zamiast oceniać, warto spojrzeć na tę historię z perspektywy zwykłego, ludzkiego doświadczenia?

I jeszcze jedno mi przyszło do głowy, z perspektywy psychologii mogło dojść do Efektu Zeigarnika. Czyli psychologicznego zjawiska, które sprawia, że łatwiej pamiętamy i częściej wracamy myślami do spraw niedokończonych niż tych, które miały swój jasny finał. W tej historii relacja urwała się w sposób nagły, bez zamknięcia, co może sprawiać, że po latach powrót tej osoby wywołał tak silne emocje.

Zdrada emocjonalna to nie tylko myśli o kimś, ale konkretne zachowania i działania, które naruszają zaufanie w związku. Zdrada emocjonalna miałaby miejsce, gdyby autorka ukrywała relację przed partnerem, zastępowała go emocjonalnie, budowała głębszą więź poza związkiem poprzez częste, intymne rozmowy lub podtrzymywała kontakt z ukrytym pragnieniem, by ta relacja przerodziła się w coś więcej.
💙
podpisuję się pod każdym zdaniem:)
 
A skąd wiesz, że nie wypowiadamy się tu własnie z perspektywy ludzkiego doświadczenia? Ja już napisalam, gdyby mój mąż tak opisywał relację z koleżanką, to dla mnie byłoby to już za daleko.

Rozumiem, że każdy ma swoje granice i dla Ciebie taka sytuacja mogłaby być trudna, ale moje słowa nie miały na celu podważenia czyichś uczuć, tylko pokazanie, że ludzkie doświadczenia są różnorodne i nie zawsze jednoznaczne.

Kiedy pisałam o perspektywie doświadczenia, miałam na myśli to, że można spojrzeć na tę historię nie tylko przez pryzmat tego, jak byśmy się czuli w danej sytuacji, ale też przez to, co faktycznie się wydarzyło. Bohaterka tej historii nie ukrywała relacji, nie podtrzymywała jej w tajemnicy, nie dążyła do kontaktu – spotkanie było przypadkowe, a emocje, które się pojawiły, są czymś naturalnym.

To, że dla Ciebie byłoby to „za daleko”, jest jak najbardziej ważne, bo każdy ma inne granice, ale nie oznacza to, że z definicji mamy tu do czynienia ze zdradą emocjonalną. Chodzi mi tylko o to, żeby oddzielić subiektywne odczucia od tego, co faktycznie się wydarzyło.
 
reklama
Mam wrażenie, że wyciągacie zbyt daleko idące wnioski. W tej historii nie ma żadnych oznak zdrady emocjonalnej – to raczej naturalne ludzkie doświadczenie związane z sentymentem i niespodziewanym powrotem kogoś, kto kiedyś miał znaczenie.

Po pierwsze, bohaterka tej historii nie szukała tego spotkania ani nie próbowała podtrzymywać ukrytej relacji – kontakt urwał się w sposób naturalny, a ich interakcje ograniczały się do świątecznych życzeń. To raczej świadczy o dystansie, a nie o emocjonalnym zaangażowaniu poza związkiem.

Po drugie, moment, w którym ich drogi się rozeszły, był dla niej ekstremalnie trudny – skupiła się wtedy na ciąży i walce o jej utrzymanie, co całkowicie zrozumiałe. Przypadkowe spotkanie po latach obudziło emocje, ale to nie znaczy, że przekroczyła jakiekolwiek granice.

Po trzecie, to, że ktoś w swoim uporządkowanym życiu nagle doświadcza silnych uczuć, nie oznacza, że zrobił coś złego. Ludzie często wracają myślami do ważnych momentów i osób, które były dla nich istotne – to nie jest zdrada, tylko dowód na to, że niektóre emocje nigdy całkowicie nie znikają.

Może zamiast oceniać, warto spojrzeć na tę historię z perspektywy zwykłego, ludzkiego doświadczenia?

I jeszcze jedno mi przyszło do głowy, z perspektywy psychologii mogło dojść do Efektu Zeigarnika. Czyli psychologicznego zjawiska, które sprawia, że łatwiej pamiętamy i częściej wracamy myślami do spraw niedokończonych niż tych, które miały swój jasny finał. W tej historii relacja urwała się w sposób nagły, bez zamknięcia, co może sprawiać, że po latach powrót tej osoby wywołał tak silne emocje.

Zdrada emocjonalna to nie tylko myśli o kimś, ale konkretne zachowania i działania, które naruszają zaufanie w związku. Zdrada emocjonalna miałaby miejsce, gdyby autorka ukrywała relację przed partnerem, zastępowała go emocjonalnie, budowała głębszą więź poza związkiem poprzez częste, intymne rozmowy lub podtrzymywała kontakt z ukrytym pragnieniem, by ta relacja przerodziła się w coś więcej.
💙
Dziękuję za ten wpis. Przeczytałam go dopiero dziś i czuję, że ubrałaś w słowa sposób w jaki ja to wszystko odbieram. Rzeczywiście ten mężczyzna był kiedyś dla mnie ważny, a nasza relacja została nagle przerwana i towarzyszyły temu ekstremalne emocje. Nie zamknęłam wtedy tego rozdziału życia w sposób świadomy, nie przetrawiłam "odejścia" tej osoby z mojego życia i prawdopodobnie dlatego tak zareagowałam na przypadkowe spotkanie.

Wszystkich, którzy martwili się o moją moralność, pragnę uspokoić. Nie odebralam telefonu :)
 
Do góry