A ja muszę się komuś wypłakać a, że jesteście najbardziej "pod ręką" to padło na Was... :-(
Ostatnio tak źle się układa między mną a moim mężem. Niby wszystko fajnie, pięknie bo dzidziuś cudny i zdrowy i te wszystkie rzeczy ale chodzi o to, że jego to w ogóle nie rusza... przez ostatni tydzień jak wracał z pracy po popołudniowej zmianie podawałam mu obiad i pokazywałam mu wszystko co kupiłam, co udało mi się załatwić, znaleźć na co on odpowiadał tylko: "no fajnie", brał laptopa to ręki i w ogóle na mnie nie zwracał uwagi. W końcu kładłam się spać a on dużo, dużo później. Boli mnie to strasznie, że nie pomaga mi w niczym bo twierdzi, że skoro siedzę w domu to normalne, ze wszystko robię. Nie ważne, że jestem w ciąży, bo teraz nie muszę chodzić do pracy więc i tak mam już mniej obowiązków... mój teść bardziej się martwi i o mnie troszczy niż on. Do brzucha niby coś tam powie, pocałuje ale jak mówię żeby popatrzył jak kopie to: "po co, na mnie to nie robi wrażenia bo widziałem już mocniejsze kopnięcia u mojej mamy" (bo ma brata 5 letniego). Teraz poszedł sobie do taty oglądać walkę a ja jak zwykle sama... :-( chce mi się płakać i nawet nie mam z kim o tym pogadać :-(