Cześć dziewczynki, już opowiadam co i jak, mam nadzieje ze sklecę coś sensownego:-)
No to jak wma piałam wcześniej to z iątku na sobotę w nocy mało spałam o czułam lekkie skurcze, w sobote jakby mniej a w nocy znowu i twardniał mi brzuch, ale nie bolało to myślałam ze to te skurcze tego Braxtona czy jak on tam sie zwie, a z niedzieli na poniedziałek to już wcale nie spalliśmy bo non stop czułam te skurcze i lekki ból, ale do pracy poszłam rano i około 11 już mąż po mnie przyjechał bo zazwonilma do przychodni i zapytałam czy przyjmie mnie jakiś lekarz bo nie wiem czy te skurcze to normalne czy nie. No i baby kazały przyjechać. Czekałam w przychodni 3 godziny żeby mnie jakiś gin przyjął, i trafiłam nawet na fajną babkę, opowiedział co i jak kazała na fotel siadać i zobaczyła że niby szyjka krótsza a do tego jeszcze 2 razy rano bym zemdlała , to wszystko jej opowiedziałm, no ikrew z nosa mi sie puściła, ona powiedziała ze w ciąży tak czasmi krew leci ale sprawdziła wyniki i na skierowaniu dopisała coś trombocytoza czy jakoś tak. No i poszliśmy na oddział przyjęć, tam spotkałam znajomą z oddziału patologia ciązy, a przyjmowała mnie znopwu fajna gina młoda , dokładna i bardzo delikatna, także zaraz mnie położyli ale na ginekologię, bo jak się później dowiedziałm mój prowadzący gin na tym oddziale ma dyżury u tam zawsze swoje pacjentki kładzie. Dalszy ciąg to znacie bo pisałam smski, ale co leżałam , usg mi robili i normalne i dopochwowe, no i tam powiedział gina ze szyjka do 3 cm sie skróciła, od razu kazali załozyć luteine, a póxniej założyli mi chyba to ktg i tam jeden tylko skurcz mi wyszedł. Moja malutka ma 700 g i wszystko z nią dobrze, ułożona jest na razie pośladkowo, ale podobno jeszcze czas i może sie przekręci.
Badał mnie ten zasrany ordynator, to nie dość ze aż mi łzy poleciały bo mi tak wsadził wziernik ze myslałam ze mi gardłem wyjdzie, to jeszce sie wydarł na mnie ze sie odsuwam, po tym badaniu jak wyszłam to się poryczałam bo chyba mnie nerwy puściły, bo wcześnie to jakoś nic sie nie denerwowałam, tylko jeszcze wszystkich pocieszałam (bo maoja mama, siostra z płaczem do mnie wydzwaniały co sie dzieje takze miałam ich dość, ale wiem ze one takie panikary wiec musiałam byc twarda), no jak sobie poryczałam to mi sie lepiej zrobiło.
Potem okazało sie ze mój tesc zna tego ordynatora, i poszedl z nim gadać, wiec rano jak on był na obchodzie to juz lekki uśmiech, ale wymuszony, i wiecej sie pytał, ale jak mnie potem badał to zero wrażliwości tylko dokładniej sie poprzyglądał ,i troche dłużej trwało to badania, jak ja nie nawidzę takich fałszywych ludzi.
No a potem ten lekarz powiedział ze ja moge isc do domu i nawet do pracy - a na zwolnieniu dał 2 tyg. zaznaczone ze mam leżeć to nie wiem czy jest jakiś problem czy nie,
No a teraz to jestem chora bo prztwlekłam do domu przeziębienie, mam katar piecze mnie gardło, wczoraj wypiłam sok z malin, zjadłam czosnek, i przed smaniem mleko z miodem, a dzisiaj też juz sie czosnku najadłam
to na tyle ale sie rozpisałam